W Warszawie mam dwa krzewy bzowe. Fioletowy i biały. Kocham bez.
Zakwitły mi te bzy i brawurowo pomyślałam, że mogę je przewieźć do lux. Tak, podróż dwudniowa i nie jest łatwo tak ustawić w aucie, żeby się nie wywaliło i nie rozwaliło. Ale byłam natychmiast zdeterminowana. Zwłaszcza, że miałam też piękne goździki od mojej ukochanej córki chrzestnej.
I się udało!
Co najbardziej ekstrawaganckiego udało wam się przewieźć?
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
No naprawdę, goździki są wytrzymałe,ale bez?
OdpowiedzUsuńMy wieźliśmy kiedyś zamrożonego wielkiego karpia od znajomych ze Śląska
Jotka
Bez lodówki jak rozumiem?
UsuńZawinięty w gazety i ręczniki
UsuńJotka
A to bardzo dobry i skuteczny patent
UsuńNajtrudniejsze to chyba ciasta i tort na zlot blogowy, był upał a podróż z Krakowa w okolice Lublina. Samochód bez klimatyzacji. Zamroziłam chyba z 10 butelek wody i obłożyłam karton z ciastami. Dojechały jak prosto z lodówki a przy okazji mieliśmy mocno schłodzoną wodę do picia.
OdpowiedzUsuńZamrożona woda to jeden z najlepszych patentów ! Cały czas stosuję. I jak piszesz, potem wodę można wykorzystać
UsuńDo Niemiec wiozłam (busem) ugotowane pierogi i blachy ciasta, a stamtąd sadzonki żurawki i pietruszkę, którą wykopałam w ogrodzie i posadziłam u siebie w donicy na balkonie. Żurawka też rośnie na balkonie i co roku pięknie kwitnie.😀
OdpowiedzUsuńBusem to szacun!
UsuńZywego karpia samolotem z Balic do Rembiechowa :))) Rybe nad morze! :)))) Lata 90. W reklamowce z woda. Troche sie szarpal przy ladowaniu. :))) Eh!
OdpowiedzUsuńWygrywasz 🫣🙈🤯🤯🤯😮😮😮🤭😁
UsuńRaz pojechaliśmy na wycieczkę zakupową po winnych rejonach Francji, wczesną zimą, z pieskiem. Za powrotem samochód był wyładowany kartonami z winem tak, że zawieszenie mu się obniżyło, a biedny pies na tych kartonach przykrytych kocem musiał leżeć plackiem bo usiąść nie mógł - sufit mu przeszkadzał. A siedzenia tylne oczywiście były złożone żeby więcej miejsca zrobić dla napoju bogów. I powiem Ci, że samochód zapakowany płynem bardzo dziwnie się zachowuje na zakrętach, podczas hamowania itp.
OdpowiedzUsuńMoże nie był to ładunek najdziwniejszy, ale zdecydowanie najcięższy i najbardziej niebezpieczny do jazdy.
Aż się spociłam martwiąc o resory!
UsuńTo nieporównywalne ale przypomina mi jak maluchem wiodłam z tatą jednorazowe pieluchy, w takiej hurtowni tanio sprzedawali, kupiłam tyle ile się dało, cudem dojechaliśmy bez wypadku do domu.
zupę grochówkę bez przykrycia, taka ze mnie optymistka ...która jest ze mną do dziś w aucie(wylała sie w większości i nie mogę sprać tapicerki....:-(
OdpowiedzUsuńNo to była brawura a może nawet głupota 🤭
UsuńAle mnie się kiedyś mleko rozlało. A potem oczywiście zsiadło.
Wolę brawure
UsuńKiełbase"prosto od świni",mocno wędzona z dużą iloscia czosnku.W większych ilościach.😊Auto śmierdziało bardzo długo.😊
OdpowiedzUsuńWiecznie wożę ciuchy,buty sportowe,kaski.
Błogosławię instytucje kurierów i paczkomatow.Pamietam czasy,gdy meble i materace woziło się własnym autem.Chinczycy jakby jeszcze bardziej pomysłowi - widziałam jak wozili cały dobytek na rowerach - półki i tapczany plus dwoje dzieci😊
Moje dzieci kupily auto pod psa - ma na wyposazeniu zamontowana specjalna deskę do wchodzenia i schodzenie,miskę z której się nie wylewa woda w czasie jazdy.
Bzów obok mnie jak mrówkow - wszystkie kolory i ksztalty😊,nie przepadam za zapachem.Ale goździki uwielbiam.
Naszą anegdotą rodzinną jest jak kupiliśmy materace w Ikei, zamontowaliśmy na dachu, i w pewnym momencie zaczęły się zsuwać, na autostradzie!!
UsuńDzieci lat 11 i 13 chwyciły z każdej strony i jakoś doturalismy się do granicy czyli parkingu. Śmiechu było bardzo dużo.
😊😊😊dobre!
UsuńMy raz załadowaliśmy tak auto Ikea,że ja z małą córka wracaliśmy autobusem z innego miasta😊
Wygrałaś 😁😁😁😁😁
Usuń😂😂😂 czemu? na Śląsku przemieszczanie się między miastami to żaden wyczyn😂😂
UsuńChyba, że tak
UsuńJa z Belgii to mogłabym na piechotę wrócić.:)
Masz ekstra!
UsuńZgadzam się, żyje w niezwykłym miejscu:)
UsuńBlachę sernika samolotem do Szwecji. W rękach wnosiłam na pokład samolotu, przykrytą ściereczką. Aż trudno uwierzyć - dawne to były czasy, teraz by nie przeszło...
OdpowiedzUsuńGar żurku na śniadanie wielkanocne do brata - w bagażniku samochodu (ten żurek był wieziony w bagażniku, nie, że śniadanie:). Mama stwierdziła, że nie opłaca się przelewać do słoików. Tato kierował, jechał tak ostrożnie, że nie uroniła się ani kropla. Mimo, że trochę górzysty teren i że wyskoczył nam na drogę zajączek :)
Ella-5
Zajączek na Wielkanoc to w sam raz!
UsuńAle duży szacun dla Taty!
Śniadanie wielkanocne w bagażniku, to też by była przygoda😅
Czy przewożenie pół karoserii auta w tramwaju się liczy? Bo samym autem to ja woziłam wszystko od pół nieżywej świni, po żywe kury, ule z pszczołami, gary z zupą, ale najbardziej to chyba wspominam jak wiozłam chleb z naszej piekarni do DM na wesele chrześniaka. Upał ponad 30 stopni zapach chleba przyprawiał mnie o mdłości, okna nie otworzę bo żar i klima działa, a ja w korku, bo pierdylion ludzi ciągnęło nad morze- jeszcze wtedy nie było S3
OdpowiedzUsuńWiozłam też dzieciaki na pace żukiem, oraz prowadziłam malucha a w środku jeszcze 4 osoby i gitara, która wystawała za okno
Było tego tyle….
Mój tato też wszystko i to maluchem woził
UsuńAle Twoja opowieść przypomniała mi jak syn kanapę wiózł w londynskim metrze😁😁😁
Cudowne jesteście przewożniczki! Ja nie przypominam sobie bym coś wielkiego przewoziła..chyba, że ..dolary w czasach minionych.
OdpowiedzUsuńUuuuu
UsuńTo było ryzyko!
Ja też 10 marek przewoziłam w ukryciu
Wartość wtedy przeciętnego tiszerta
Z Czeskiej Pragi do Warszawy dwa chomiki w dwoch klatkach caly samochod zapakowany i zlapalismy dwie gumy 10 km od domu.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje ciągle podróże Rybko.Nasz wyczyn nr1zakup zamrażarki w Katowicach wepchnie do malucha i powrót do Krakowa.Ja siedziałam na podłodze a fotel przedni na dachu na bagażniku.Nr 2 w stanie wojennym przewóz Warszawa kombi dużego stołu kreślarskiego z Krakowa do Zakopanego.Co kawałek kontrolę i przepustki ,głupie pytania ZOMO z karabinami co to,po co dla kogo .Szukali ulotek,może coś więcej.Strach był ,że nie wrócimy a dzieci u babci zostały.Pozdrowienia z Norwich. Marta uk
OdpowiedzUsuń