piątek, 5 marca 2021

Lasagne pocieszenia

 Prawie rok temu mąż mojej koleżanki zachorował na raka. Kiedy w połowie terapii zadzwoniłam do niej, oznajmiła, że  jeśli chodzi o stres związany z tą sytuacją to  najgorsze to już za nią,  Od razu zapaliła mi się czerwona lampka. Niestety za mało ją znałam, żeby od razu zadziałać.

Spotkałam ją  kilka dni temu. Z mężem wszystko ok, ale ona jest na skraju wytrzymałości. I nagle się okazało, że nawet gotowanie posiłków wywołuje w niej agresję. 

Odetchnęłam bo już wiedziałam co mam zrobić;))


Ten amerykański zwyczaj przynoszenia jedzenia do domu ludzi cierpiących nie jest taki od czapy jak się wydaje...



51 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, pomoc w tych najbardziej przyziemnych sprawach jest niezwykle ważna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda.
      Moja przyjaciółka odbierala mi dziecko ze szkoły w dniach mojej chemioterapii. On miał tylko 7 lat. ..

      Usuń
  3. Bardzo lubię filmy i książki amerykańskie,gdzie przyjaciele,a najczęściej sąsiedzi przynoszą własnoręcznie upieczone ciasta,pizze,zapiekanki.I to nie jeden kawałek,ale całe blachy.To jest takie optymistyczne i sumie bardzo proste.Ten zwyczaj chętnie przyjęłabym od Amerykanów. A i kilka innych już się przyjęło i dobrze się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie trochę śmieszyło. Bo po co komu tysiąc blach z jedzeniem. Ale widzę, że może się przydać. I że to znak , że chce się komuś pomoc naprawdę a nie tylko gadając

      Usuń
    2. Odkąd obejrzałam "Służące" podchodziłabym bardzo ostrożnie do ofiarowanych ciast:):)A nuż sąsiedzi nie są uszczęśliwieni tym, że zamieszkałam obok?:)

      Usuń
  4. no nie jest
    jak dziecię miało studenckiego doła to mamusia zamówiła zdalnie jedzonko i humor sie nieco poprawił,
    urodzinowo na ten rok też tak zrobiłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poczucie, że ktoś o tobie myśli i nawet coś robi dla Ciebie...

      Usuń
  5. To jest świetny pomysł. Mnie jedzenie zawsze poprawia humor zwłaszcza jak ktoś ugotuje 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugotowanie dla kogoś też poprawia humor!

      Usuń
    2. Mnie też poprawia humor, zwłaszcza jak ktoś ugotuje 🤪

      Usuń
    3. Oj poprawia i drogi otwiera 🌞

      Usuń
  6. Przyjmuję chętnie i z wdzięcznością wszystko i każdą ilość. Największym moim „dostawcą” była Mam, ale teraz dzielnie ją zastępuje LP.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak koleżanka była na kwarantannie i powiedziała, że najbardziej jej brakuje drożdżówek, to upiekłam jej placek drożdżowy i zawiozłam pod drzwi. Liczy się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo!
      Nie trzeba chorować na raka żeby potrzebować ludzkiej uwagi i życzliwości. I brawo że upiekłaś a nie że kupiłaś:)

      Usuń
    2. Zamroziła kawałki i miała na długi czas. Była przeszczęśliwa, a ja miałam satysfakcje.

      Usuń
    3. Bogusia, dobrze że kolezanka ma Ciebie!!!

      Usuń
    4. Liczy się i to jak❤

      Usuń
    5. Dziękuję... Wam też bym upiekła...

      Usuń
    6. 🧡💛💚💙❤💜

      Jakie to miłe zakończenie dnia jest😘

      Usuń
    7. Bardzo! I łykendunio do tego😛😁😁😁

      Usuń
    8. Yyeeeeeyyyy💛💚💙❤💜

      Usuń
  8. Nawet obdarowywanie się sąsiadów jest bardzo miłe. Nam
    jedna sąsiadka ciągle piecze sconesy (mąż je sąsiadom roznosi, bo sąsiadka czasami ma takie bóle artretyczne, że nie spaceruje daleko). Gdy daliśmy innej sąsiadce polski miód do testowania, ona drugiego dnia zostawiła nam na progu miodownik z tego miodu zrobiony. Miłe są takie gesty. I jeszcze, w Boże Narodzenie robimy upominki dla czterech sąsiednich domów. Nic takiego nie miało miejsca w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że teraz to się powoli zmienia.
      Idę googlać te sconesy ☺

      Usuń
    2. W moich Polskich stronach było podobnie. Przeniosłam to na obczyznę i też działa.🌞

      Usuń
    3. Ja z sąsiadami ciągle sobie coś nawzajem nosimy do jedzenia i zapraszamy na jedzonko. Jest jedno ale...to teściowie, więc chyba się nie liczy 🤪🤣😱

      Usuń
    4. Chyba się liczy i to podwójnie....🤪

      Usuń
    5. Dziś dzień teściowej jakby co

      Usuń
    6. Ja do swojej nie dzwoniłam jakby ktoś pytał....

      Usuń
    7. Ja też nie
      Bym się nawet wzdragala

      Moja cudowna synowa też nie dzwoniła. I bym się dziwnie zdziwiła

      Usuń
    8. dzień teściowej i dzień dentysty...przypadek? nie sądzę ;D:D

      Usuń
  9. U mojej siostry w pracy zachorowała dość poważnie koleżanka, która jest sama. Dziewczyny złożyły się i wykupiły jej specjalne obiady na miesiąc. Bardzo się ucieszyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi się ciepło na sercu zrobiło...
      Bo ludzie są dobrzy. Czerń trzeba tylko wpaść na pomysł

      Usuń
  10. Bardzo mi siè ten amerykanski, jedzeniowy zwyczaj podoba👌👌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ja tez jestem za👍

      Usuń
    2. ja równiesz!!! tylko ja za kazdom picce płacę

      Usuń
    3. Nic na tym świecie nie ma za darmo...🙈

      Usuń
    4. Ja robię całkiem niezłą... jak przyjedziesz do kraju to ci podrzucę.... sąsiadko 🤣🤣🤣

      Usuń
    5. Jam ci słowna jest. I dla dzieci przywiozę. Po każdej imprezie pakuje gościom jedzenie w słoiki bo zawsze za dużo mi się jakoś zrobi....

      Usuń
    6. Kristal to kiedy robisz imprezę ? 🤣🤪🤣🤪🤣🤪

      Usuń
    7. Tu rządzi rybka. Jak przyjedzie to ja zapraszam😘

      Usuń
    8. Prawdziwam krulowa 🤩🤩🤩

      Usuń