cd

ciąg dalszy dnia miał zdecydowanie mniejszy dramatyzm
najtrudniejsze byo to, że musiałam wysadzić dziecko w środku miasta i miał pierwszy raz w życiu samodzielnie wsiąść do miejskiego autobusu i pojechać do domu
próbowałąm nawet w trakcie podróży się z nim kontaktować, ale oczywiście - nie odbierał telefonu, który już był podłączony do powerbanka, więc HEELOOOO!!!!

można się nabijać, że martwiłam się o 14stolatka że do domu nie trafi
ale sami pomyślcie, nawet we własnym kraju dorosły, który jedzie w nowym mieście autobusem to ma stresik, a tu mówimy o dziecku, które akurat w miejscowym języku nie mówi wcale a po francusku się z jakiegoś powodu wstydzi

dał sobie radę, choć miał stres
następnym razem będziemy wszyscy spokojniejsi:)

PS. A jakby kto pytał - owacja na stojąco, dużo radości, fantastyczna publiczność, wiadra pozytywnej energii - tak było wieczorem:)))