sobota, 4 maja 2013

idziemy dalej

Szkoły międzynarodowe zwykle obejmują całościowo edukację, od żłobka do matury. U nas wszystko znajduje się na jednym dużym terenie i dba się o to, żeby dużaki się z maluchami nie mieszały.
I się udaje

Ponieważ jednak poziom każdego dziecka jest inny, to np matematyka jest nauczana na kilku poziomach, ci zdolniejsi mają szansę uczyć się trudniejszych rzeczy a przyszli humaniści nie muszą. Podobnie jest z językami obcymi. Po prostu o godzinie x jest np matematyka i uczniowe z różnych klas idą na właściwe sobie zajęcia. Czyli podział na klasy poniekąd jest umowny. Zwłaszcza w starszych klasach.

Z ciekawostek -  w tej obecnej szkole, opartej na brytyjskim systemie edukacyjnym, WSZYSCY mówią sobie po imieniu! Uczniowie do nauczycieli, dyrektorów, rodziców też to dotyczy. Oczywiście NIE MA MOWY o braku szacunku. Nauczyciel nie traci autorytetu tylko dlatego, że zamist Mr Smith mówi do niego uczeń npBen

W związku z tym mam problem w Polsce, któa jest taka oficjalna w języku, bo moje dzieci jadą do każdego na TY, a ja nie zawsze zdążę zainterweniować.
W dodatku ja sama najbardziej lubię jak osoby które znam, mówią mi po imieniu, w szczególności młodzież! A to czasami jest strasznie trudno uzyskać!
To taka dygresja:))

Chyba jutro w końcu troszkę o IB napiszę.
zdaliśmny już ekonomię i angielski.
Uff

62 komentarze:

  1. Dzien dobry
    I gratulacje!
    Pamietam forme na TY w pewnej mojej prscy
    I zmniejszanie dustansu praco-dyro wcale mi sie podobal:))))
    W szkolach taka integracja z gronem nauczycielskim jest bardziej sensowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaliśmy w sensie że egzamin już za nami;)
      Ale już ci się ta forma Ty podoba?

      Usuń
    2. To zalezy:)
      Tutaj nie ma wyjscia ale spoufalanie mnie drazni
      Ale nienaturalne

      Ale dziwi mnie reczywiscie gdy dwoje mlodych ludzi sobie "paniuje".

      Usuń
  2. Myślę,, że u nas nie ma właściwej kultury osobistej. Ludzie nadużywają skrócenia dystansu z przełożonym, jak mogą mu mówić po imieniu. I myślą, że kierownik od tej pory to już kumpel. A Kierownik, skoro jest już kumplem, to przecież nie będzie wymagał. I to jest nasza rzeczywistość, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest
      Byłabym ostrożna w pracy
      Ale w życiu codziennym jestem za. Strasznie mnie denerwuje jak dzieci znajomych mówią do mnie Ciociu np!

      Usuń
    2. Dosiu to dziala w obie strony
      Przelozony kumpel czasem tez sie zapomina:)

      Usuń
    3. Mysle ze nic na sile rybenka
      Ale jak im zaproponujesz, dzieciom czyli, nie-ciociowanie to bedziesz miala grono entuzjastow:)

      Usuń
    4. Wiem, bo to przerabiam. Jak widzę zdecydowany opór to czekam np na osiemnastke. A jak i to nie działa to odpuszczam
      Ale jak się już uda to jest super.
      I fajniej jest jak młody chłopak mówi do mnie Rybeńka a nie że Ciocia, nie?

      Usuń
    5. No jakbym miala Rybenka tez bym nie chciala Ciocia:)

      Usuń
    6. tak, tak, Lamia, kierownik też zapomina, jaka jest jego rola i zamiata pod dywan.

      A i ja lubię "ciociu" u maluchów.

      Usuń
    7. "ciocia" jednak postarza.... zaczęłam być na to wrażliwa :)natomiast pamiętam, jakie to było dla mnie nobilitujące, jak to dwóch ciotek mogłam mówić po imieniu... wielkie łał po prostu :):) a teraz już wiem, czym to było podyktowane :):)

      Usuń
  3. ciociu jest ok, jak dla mnie.
    fajna ta szkoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak młode ciacho tak do cie zagaja zamiast słodkim Fuczaczku?
      Ale szkoła super

      Usuń
    2. szkoła super ale nie będę zazdrościć ;P

      Usuń
  4. ja tesz s moim sioszczencem , bratankiem i Jego przydatkamy jestem na ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o!
      ja tez z moimi siostrzenicami jestem na ty, ale od tej starszej jestem tylko15 lat starsza
      mam nawet dziecko w wieku jej dziecka.
      glupio by bylo, jakby ona do mnie ciociu, bo wtedy ten maly musi babciu musialby wolac!

      Usuń
    2. i tylko s jednym nauczycielem z LO byłam po imieniu:PPP

      Usuń
    3. a nie po misiu i sloneczku? :PPP
      skasowac?

      Usuń
    4. była mofa o imionach...:P

      Usuń
    5. jam wszak rybenka jest
      tosz to pienkne na imie:)))

      Usuń
    6. mój cioteczny siostrzeniec nie chciał ze mnom po imieniu, chociaż niecałe 10 lat różnicy. mamusia go wyszkoliła. tylko fstyt był kiedyś, bo siedzimy w jakiejś knajpie z koleżankami, rozmawiamy z przysiadłszymi siem młodzieńcami, a tu podchodzi takie 2 metry i krzyczy: cześć ciocia! no i skończyło siem udawanie dwudziestolatki...

      Usuń
    7. ooo,
      o to flasnie mi chodzi!
      zeby takiego fstydu nie lapac!

      Usuń
    8. ruda, paskudnie Cię załatwił....

      Usuń
  5. no fakt - muszę jednak mocniej nad zięciem popracować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ziec mojego brata mowi jemu i Danusi po imieniu, ale Danusia wolalaby mamo
      ja nie dopuszcze zeby mi obcy ludzie mamowali!!
      ale u ciebie jeszcze Pani nie?

      Usuń
    2. ano jeszcze choć już po tylu latach mnie to drażni, bo co to- ich papierek ma to zmienić?

      Usuń
    3. Prawda?
      obalcie wspolnom butelczyne i sbratajcie siem :))

      Usuń
  6. był czas, że zazdrościłam takiej bezpośredności
    z czasem mi przeszło :) odrobina szacunku nie zawadzi mi z wiekiem ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szacunek i mowienie per pan nie zawsze idzie w parze
      i vicem versem

      Usuń
  7. u mnie w szkole dwóch panów od wych.fiz. kazało mówić do siebie po imieniu, dobrze się to nie skończyło. całkowity brak szacunku. i jakos drażniło mnie, gdy na lekcjach opowiadali "Bogdan to, czy tamto..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że taką mamy kulturę i jakoś nam ciężko ten zachód strawić :P

      Usuń
    2. to nie jest jakos tak na calym zachodzie, z tego co wiem, nasza szkola to wyjatek

      Usuń
    3. język u nas wymusza jakoś...

      Usuń
  8. syn, jak był mały to góry nazywał wszystkich moich znajomych "ciociu, wujku". Ras poznaliśmy przez bliższych znajomych troche dalszych znajomych, którzy mieli tajemne ksywki, w których genezę nie wnikałam. Za to dziecko, jak to dziecko " ooo, przyjechał wujek Zając i ciocia Klama" :D

    OdpowiedzUsuń
  9. w mojej szkole przez kilka lat była matematyka na poziomach, ale z jakichś tam względów z tego zrezygnowano (nie wnikałam, więc nie wiem dlaczego). nadal funkcjonuje angielski zaawansowany i podstawowy, ale wiem, że dzieciaki kombinują i np. bdb uczeń woli zostać na niższym poziomie, bo tu łatwiej dostać dobrą ocenę. bo nie liczy sie, co w głowie, tylko co w dzienniku. takie dziwne rozumowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no taki system ocen stąd takie działania..
      Pamiętam swój jeden pechowy dzień w szkole, gdzie dwie pały złapałam..bo naprawdę się słabo czułam i taki dzień poodły miałam, no a jak sie ocenę wystawia z jakiejś tam statystyki.. to tak to wychodzi, ze jeden dzień waży na całym roku

      Usuń
    2. bo statystyka kłamie ;P

      Usuń
    3. myślę, że po częsci to rozumowanie rodziców, bo chcom mieć pienkne świadectwa. a dziś świadectwo jest mniej ważne od wyników testów, czy też matur.

      Usuń
    4. statystyczne wykształcenie testami stoi

      Usuń
    5. wlasnie sobie uswiadomilam, ze w tej szkole nie ma takiego odpytywania znienacka...
      testy, projekty, takie tam

      Usuń
  10. Przypomina mi to nieco liceum do którego chodziły obie moje córki, obecnie to zespół szkół imienia Jam Saheba Digvijay Sinhji....
    [pierwszy rok nauki zajmuje uczniom zapamiętanie nazwiska patrona....;)) (tu żartuję)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szzcerze mowiac nie brzmi jak zart:PPP

      Usuń
    2. A wiesz, był to maharadża, który pomagał polskim dzieciom w czasie II wojny światowej.
      Szkoła, która zaczęła się od słynnego I LO na Bednarskiej, stawia właśnie na indywidualny rozwój (każdy ma w zasadzie indywidualny plan nauki), samodzielność, przy jednoczesnym kształceniu umiejętności pracy w grupie i wzajemnego szacunku.
      Do wychowawczyni młodzież zwraca się na ty, a jednocześnie panuje więź i ogromny szacunek. Nauczyciele autorytet budują tam latami, własną postawą...

      Usuń
    3. Niesamowite!
      Jakie to dobre, że są takie szkoły
      może się jakoś rozmnożą?
      Słynna Bednarska ciągle stnieje i też ciągle o niej dobrze móią.

      Usuń
    4. Rozmnożyła się trochę - są szkoły-filie oraz gimnazjum, a teraz powstaje podstawówka. To właśnie o Bednarską mi chodzi - obie córki chodziły do tego liceum. I co więcej, ludzie chcą tam wracać, utrzymywać więź. Poza tym to szkoła, która otwarcie mierzy się z problemami, nie zamiata pod dywan.

      Usuń
    5. mojego męża bratanica tam chodzi, w oczy mi się rzuca jak bardzo jej się poszerza w głowie wszystko!!

      Usuń
    6. Ania M - to brzmi jak bajka o białym jednorożcu....

      Usuń
  11. Bycie ze wszystkimi na TY jest jak otwarcie poczty na spam.
    Nawet nie wiecie, jakie to ma życiowe skutki.
    Ja bardzo się cieszę, że u nas nie ma takiego zwyczaju.
    Pozwalając mówić komuś TY, dajemy mu do siebie bardzo głęboki dostęp,
    a nie zawsze jest to dla nas korzystne.
    Ja miedzy innymi dlatego nie bloguję, żeby nie stwarzać niechcianych więzów, bo trudno jest w internecie ustrzec się tego zwyczaju.
    Pozdrawiam miłe Panie...
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. drogi Panie albo Pani
      na szczescie mozna samemu decydowac o tej sprawie
      osobiscie nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, w ktorej fakt, ze ktos mowi do mnie po imieniu sprawil mi jakikolwiek klopot
      Pozdrawiam :))

      Usuń
    2. viki w konspirze;P4 maja 2013 14:24

      Do mnie po imieniu zwracają się również moje dzieci i ja to bardzo lubię. Nie lubię tego oficjalnego Pani , Pan w sytuacji dłuższej znajomości, w necie wręcz mnie to razi. W przestrzeni blogowej niemal zasadą jest zwracanie się do siebie per "Ty", wyjątkiem dla mnie są blogi osób powszechnie znanych, uznanych i cieszących się sławą np. Siostra Małgorzata - do niej z pewnością zwróciłabym się oficjalnie przez "pani"
      To czy ktoś się tu do mnie zwróci viki czy Ewa to w żaden sposób nie sprawia, że daję mu większy dostęp do siebie.
      Bardziej mnie razi to, gdy ktoś jest nachalny w swoich komentarzach, próbuje narzucać blogerowi swojego zdania lub go pouczać.

      Usuń
    3. viki
      dopsze ze tak pieknie mi to s ustuf wyjelas :)))

      Usuń
    4. zapomnieć o własnem dziecku to grzech?

      Usuń
    5. zależy na jak dłuo, a bo co?

      Usuń
    6. bo On tesz mi gada po imieniu mem

      Usuń
    7. ha ha ha
      a to nie gszech
      gszech by ón miał, jakby ciem nie kochał
      albo takie tam
      mój mały ma takiego kolegę co mói po imieniu do mamy, i jeju, jak to Antek przeżywa!
      ale poniekąd jest zafascynowany taką możliwością

      Usuń
    8. Też z tych, co się cieszą :), ale coraz bardziej nachalne się staje to po imieniu :( Dystans musi być. Słuchałam kiedyś zwierzeń byłej więźniarki obozu w Ravensbruck, i mówiła, że w tej zeszmaconej, okrutnej rzeczywistości wszystkie więźniarki zwracały się do siebie przez "pani" i to był strzęp normalności, elegancji, kultury. Kindersztuba, savoir-vivre, ordnung muss sein :)

      Usuń
  12. jak ja marzę o dostosowaniu materiału do możliwości dziecka! czytam z zazdrością każdego słowa. Są na tym świecie wyspy szczęśliwe, tylko mnie tam nie ma :(
    Napisz jutro jak tam egzaminy poszły! Nie mam wątpliwości że dobrze, ale jednak napisz :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
      wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj
      ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań
      we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

      Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
      rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
      dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
      myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.

      Usuń
    2. http://www.youtube.com/watch?v=BryVrSgn5dE

      Usuń
    3. każdy ma swoje "wyspy szczęśliwe" - tylko trzeba umieć je znaleźć :)
      Ostrusiu... wzruszyłam się :)
      to te przeklęte hormony... wiem...
      ale wzruszyłam się bardzo :***

      Usuń
  13. Dla mnie początkowo była to niezręczna sytuacja,kiedy dzieci miały się zwracać do nauczyciela bez tytułów,tak na TY.Potem wiedziałam,że tak jest tutaj ogólnie przyjęte i dzisiaj wiem,że sprzyja to lepszym kontaktom dzieci z nauczycielem.Miło jest patrzeć,jak nauczyciel(-ka) wygłupia się z moimi dziećmi,tulą je i codziennie witają z WIELKIM uśmiechem :) Dzieci uczą się bezstresowo,a ja puszczam je bezstresowo do szkoły :)

    OdpowiedzUsuń