Dość przypadkowo lecąc do lux miałam miejsce w klasie business. Złożyła się na to konieczność wykorzystania punktów lojalnościowych i wyjątkowo mała dopłata do tego biletu. Nie mogłam nie skorzystać, zwłaszcza, że leciałam z przesiadką i miałam długi czas do spędzenia na lotnisku. Dopłata była mniejsza niż obiad lotniskowy.
Przyznam, że byłam najarana jak słoń na melony!
Mogłam bezpośrednie dopłaty nadać bagaż (wiozę musztardę sarepską, hellooo!)
W security nie było NIKOGO!
A w samolocie przemiła pani i luksusowe żarełko
A potem lounge, chyba to po polsku salonik, błoga cisza, wygodne fotele i wszelkie dobra do jedzenia i picia.
Nie byłam głodna to ten;)
Kartofle z musztardą, sok jabłkowy i czerwone wino;)))
Użyłam ile mogłam, raz w życiu pewnie. Będę miała o czym wnukom opowiadać 😂😂😂
Dzień dobry
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
Kartofle z musztardą, serio?
OdpowiedzUsuńLuksusu trzeba czasami posmakować!
Było pyszne!
UsuńOczywiście były też inne rzeczy
od pewno czasu myślę zupełnie poważnie o lataniu nie tanimi liniami lotniczymi. już by mi wtedy pasowało, nie muszę biznes klasą :-)
OdpowiedzUsuńbo mam dość 12godzinnych opóźnień, ciasnoty, brudu, ścisku i braku poczucia bezpieczeństwa.