poniedziałek, 25 września 2023

Mocny film. Ciągle nie wiem, o czym.

 Czy ktoś widział obraz "Wit", z Emmą Thompson w roli głównej, z 2001 roku? Jeśli nie, to polecam choć jeśli ktoś jest niedługo po diagnozie RAK  to lepiej niech nie ogląda. 

Film się ciekawie ogląda, współodczuwa z główną bohaterką ale nie do końca wiem, co autor chce przez to powiedzieć. Czy o tym, że człowiek na końcu zawsze jest sam? 

Dużo w tym filmie odniesień do literatury, której nie znam, może to jest problem. 

To co wiem,  to że przy takich filmach wracają wspomnienia. Z chorowania. Z lęku przed śmiercią. A także uczucia, jakie się na przy chemioterapii, te fizyczne i te odczuciowe. Był taki moment, że tak się źle czułam, że pomyślałam, że nie ma mowy, żebym chciała żyć tak się czując...

No wiem, poniedziałek, a ja tak z grubej rury. Cóż. 

26 komentarzy:

  1. Dzień dobry
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film bardzo poruszajacy, szczegolnie jak sie przechodzilo chemioterapie, cierpienia i bylo blisko smierci. Mocne i trudne przezycie widziec ten film i potem obrazy z filmu wracaja.
    Mysle ze tak film pokazuje jak bardzo jest sie samotnym w obliczu smierci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cierpiąca ale nie cierpiętnica25 września 2023 09:11

    Co 4 tygodnie widzę na oddziale leżące dziewczyny, które biorą chemię dożylną. Bardziej lub mniej cierpiące. Różnie, bo każdy znosi inaczej, czasem to zależy od cyklu…
    Samej mając 4 razy po 6 cykli trudno o tym zapomnieć, kiedy już 7 rok jeździsz regularnie…
    Jak to moja PT (przyjaciółka terapeutka) mówi, że każdego by wgniotło, a ja wciąż utrzymuję się na powierzchni. Mimo iż z każdym rokiem jest gorzej a nie lepiej co było wiadome od początku terapii.
    W cierpieniu fizycznym człowiek zawsze jest sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Cię aż tak dobrze ale od początku zastanawiam się, jak Ty to robisz...

      Usuń
    2. Widziałam dwa razy. Przerażający. Samotność, bezduszność lekarzy, procedur, wstyd, cierpienie, strach. bezsilność.
      Tatralna

      Usuń
    3. Rybka, nie wiem czy potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Może bo uważam, że mimo wszystko mam fajne życie. Ze obecna sytuacja jest dużo lepsza, kiedy brałam dożylną chemię? Bo jestem zadaniowa? Bo potrafię wyprzeć wyrzucić w otchłań złe myśli, a ja się pojawiają, to sobie przypominam, jak przed pierwszą operacja uświadomił mi anestezjolog, jak jest poważnie, (tuż przed północą) a ja potem pomyślałam, ze mogę nie doczekać się ślubu córki, która wtedy miała 10 lat, a nie dość ze był ślub, to jeszcze rozwód i mam dwójkę a teraz troje wnucząt 😄ja nie wiem dlaczego wtedy o tym ślubie 🙈Ale wiem na pewno, Mam mi dała siłę- znasz moja historię. Przykład, i ja się tego trzymałam. Jak ktoś sam od 9 roku życia obcuje z rakiem a potem sam choruje to albo da mu to silę, albo odwrotnie. Mnie dała.
      Ale na dzień dzisiejszy jestem mocno zmęczona. I to mnie dodatkowo smuci,

      Usuń
    4. Chorobę przyjęłam nie najgorzej, liczyłam się z tym, że to będzie koniec ale wiedziałam, że mój mąż stworzy dzieciom najlepszy możliwy dom bez matki.
      Nie myślałam ani o ślubach ani o maturach.

      Twoje podejście kursy dla mnie bardzo budujące, robię sobie notatki...

      Usuń
    5. miałam 34 lata i myślałam ile mnie ominie. Nie martwiłam się, że OM i moi rodzice oraz rodzice OM nie zapewnią dobrego domu. O tym w ogóle nie myślałam. Zwyczajnie po ludzki chyba zrobiło mi się żal samej siebie. Nie wiem.

      Usuń
    6. Mnie to myślenie optymistyczne o przyszłości rodziny dawało siły do chorowania. Skupiałam się na leczeniu. Co nie znaczy, że nie bałam się cholernie śmierci i że się jej nie spodziewałam.

      Usuń
    7. Do leczenia to ja byłam nastawiona pozytywnie. Choć były przerzuty do węzłów, skorupiak niehormonalnie zależy i w trakcie była zmiana chemii zakupiony wtedy lek z własnej kieszeni, bo nie był dostępny na pierwszy rzut tylko na wznowę, a po konsultacji z różnymi lekarzami, każdy z nich mówił, że ma 30% większej skuteczności. Miałam wokół siebie mnóstwo cudownych lekarzy, to procentuje do dziś, bo mnie do dziś z radiologi pani doktor pamięta( nie robi mi żadnych badań od lat, tylko spotykamy się jak czekam na TK czasami i zawsze ze mną pogada😄) jak przychodziła do swojej prof która leżała w mojej sali. (Byłam już przyjęta na Genetykę zaopiekował się mną sam prof Lubiński, jego brat okulista zrobił mi badanie dna oka)*. Ona miała sprawy naczyniowe nie rakowe, bo ja z rakowcami nie leżałam wtedy. To nie był szpital onko. Potem była radioterapia. Ale najważniejsze, syn, wtedy 6-latek w ogólnie nie odczuł ze jego mama była ciężki chora. On ten cały etap zapamiętał, że mama miała chora rękę😄Ale wtedy tez zaoszczędziłam dzieciom widoku matki rzygajacej i wracałam, jak już było ok. I to było krócej, 3-4 dni, bo nie brałam cisplatyny, która miałam za każdym razem przy drugim skorupiaku.
      * to miałam napisać po napisaniu już z kim i gdzie leżałam, ale chyba źle kliknęłam palcem w tel🙈

      Usuń
    8. Mój syn 7 lat i nie wiedział, że rak to coś złego. Wiele lat później do niego dotarło co się ze mną działo i za jestem bardzo wdzięczna panu Bogu

      Usuń
    9. (Nie)wdzięcznica25 września 2023 22:04

      Ja byłam wdzięczna lekarzom i wszystkim bliskim i przyjaciołom. Boga w to nie mieszkałam, bo nic nie mógł zrobić😉 Ale rozumiem, że głęboka wiara może pomagać. wdzięczna tez byłam sobie, za świadomość i podjęte decyzje. Od diagnozy minęły 3 dni, bo choć chcieli mnie od razu położyć, a ja nie widziałam sensu jak biopsja miała być we wtorek, bo w piątek ze względu ze mój lekarz miał pogrzeb w czwartek, a anestezjolodzy strajkowali i robili tylko 2 operacje dziennie plus te ratujące życie. Powód sprzeciwu był taki, że chciałam zrobić zakupy, zanim OM by mi przywiózł rzeczy z domu 😄Jak na 1999 rok tempo ekspresowe.

      Usuń
    10. Uczucie wdzięczności samo w sobie jest bardzo ważne i piękne i ubogaca. Nie ważne komu jesteśmy wdzięczni

      Usuń
  4. Chyba dopiero dotarło do mnie, jak ogromne szczęście miałam, że cierpienie fizyczne związane z moim rakiem mnie ominęło. Psychiczne nie było mi oszczędzone, ale było po coś, otworzyło oczy. "Cierpiąca", podziwiam i mocno kciuki trzymam.
    BasiaH

    OdpowiedzUsuń
  5. Film raczej zobaczę, bo uwielbiam Emmę. Ale trochę później, chyba nie jestem gotowa

    OdpowiedzUsuń
  6. To byłam znowu ja, BH. Muszę rozgryźć jak przestać być tym cholernym anonimem

    OdpowiedzUsuń
  7. przygnębiający monodramat, zapamiętałam głównie, że w którymś momencie terapii mogła się odżywiać wyłącznie lodami, nie jestem pewna czy dalabym radę obejrzeć ponownie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ominęło tak skrajne podejście do jedzenia . Nie wymiotowałam. Byłam tak naćpana sterydami, że żarłam jak świnia

      Usuń
    2. ech... mnie pani Profesor uświadomiła, że niektórzy tak mają, że niczym ich przed tym rzyganiem się nie zabezpieczy.
      to dobrze, Rybko, bo miałaś fizyczną siłę do leczenia. Mnie nic w tej chemii tak nie sponiewierało jak te wymioty, bo nie miałam nawet czym... Dopiero w pod koniec 2 tyg i w 3 coś tam już mogłam jeść... Dlatego po każdej chemii, zostawałam w DM na ponad tydzień, żeby opiekowała się mną Mam.

      Usuń
    3. Okropnie to brzmi...
      Widzę, że miałam dużo szczęścia...

      Usuń
  8. Oglądałam. Przygnębiający film, ale skutki leczenia często tak wyglądają. Mnie choroba nowotworowa omija, moje dwie najbliższe osoby zabrała.
    Czytam od dawna. Fajna z Ciebie Rybka
    Pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak się rybce na płetwach ciepło zrobiło 😍

      Bardzo współczuję tych śmierci najbliższych
      I niech Ciebie omija zawsze amen

      Usuń