sobota, 17 czerwca 2023

Sobie sandałki kupiłam

 Uwielbiam jeans. Od zawsze. Od marzenia o Levisach i pierwszych Odr. A bardzo trudno jest kupić coś fajnego jeansowego co nie jest ubraniem. 



Nie dość, że piękne to jeszcze super wygodne:))


35 komentarzy:

  1. Dzień dobry
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygodne buty to wieeeeelka wartość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się zdziwiłam, bo taka nie gruba podeszwa a jednak miękka!

      Usuń
  3. Super, sama chętnie nosiłabym takie. Też lubię wszystko, co jeansowe. Odry, kto to jeszcze pamięta:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładne,pasują mi do Venezii.Tak,dżins jest ponadczasowy,choć w czasach spodni z Pewexu był jakby większym obiektem pożądania.😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jest z tym pasowowaniem do Wenecji!

      Jeszcze mi się przypomniało, że jeansy nazywało się też teksasy!

      Usuń
    2. A kto pamięta Szariki? Były chyba wcześniej niż Odry, a może równolegle?

      Usuń
  5. Kochająca dżins17 czerwca 2023 09:38

    Moje pierwsze sandały jeans były na koturnie i było to w siódmej klasie, do tego sukienka jeansowa rozpinana zamiast szkolnego fartucha i nie pamiętam jak się te torby nazywały, ale też jeansowe z drewnianą rączką…
    Pierwsze jeansy to wranglery kupione w Pewexie. Chyba w 5-6 klasie podstawówki.
    Levisuf chyba nigdy nie miałam, najwiecej chyba Lee, ale OM za to tylko Levis, wierny od lat i kupuje naraz 3-4 szt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze dżinsy prawdziwe to były Wranglery.

      Mam też na koturnie dżinsiaki. I to dwie pary

      Usuń
    2. Roksanko,też znam wiernego kultowemu modelowi Levi's 501😊

      Usuń
    3. Najpierw były Rifle, potem Lee, potem Wranglery, potem Levisy, przynajmniej ja tak zapamiętałam. A nosiłam Odry, na jakie rodziców było wtedy stać. Popularnie na nie mówiono też szariki. To nie był stricte jeans, tylko materiał dżinsopodobny. Niemniej fajnie imitował. Około 10 lat różnicy między nami ( na moją "niekorzyść") jednak robi swoje:):):):).

      Usuń
    4. A tu mnie jeszcze Jaskół poprawia- na polski dżins mówiono teksas i szariki były przed odrami.

      Usuń
    5. Wyżej pisałam o teksasach:)

      Usuń
    6. Ja też miałam dżinsowe pantofle na koturnie, z odkrytymi palcami, wiązane wokół kostki. Kupiłam je, kiedy byłam z mamą w Warszawie i jak zwykle zwiedzałyśmy sklepy przy Chmielnej, wtedy Rutkowskiego. Trafiłyśmy na jakieś podwórko, gdzie był szewc, który szył i sprzedawał obuwie. Nosiłam te pantofle między innymi do wąskiej, rozpinanej spódnicy z jasnoniebieskiego teksasu. Na dżinsy z pewexu nie było mnie stać, a moje pierwsze dżinsy, a właściwie teksasy, uszył mi Jacek. Nie byliśmy jeszcze wtedy małżeństwem. To od niego nauczyłam się szyć na maszynie, bo była u niego w domu. Szyła i moja przyszła teściowa, i obaj jej synowie.

      Usuń
    7. Moja mama też szyła na maszynie, tę wyżej wymienioną spódnicę ona właśnie mi uszyła. Ale więcej szyła ręcznie, ja zresztą też, bo maszyny nie mieliśmy i w razie czego mama pożyczała od koleżanki z pracy.

      Usuń
    8. Faktycznie, przeoczyłam:):) ten teksas:):):)

      Usuń
    9. Ale fajny taki mąż, co umie szyć. Umiał...

      Usuń
  6. brawo nasze dziefczyny-siatkarki♥
    serducho rośnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Teksasow nie nosiłam bo byly ciemne🤣 a markowych nigdy nie miałam, kurde, chyba sobie kupię... jak już odchudze dupkę, bo marzą mi sie rurki🤣

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie sandały bym przytuliła. Co do jeansów , cóż mam 1 parę 🤣 całe szczęście, że są z lycrą. Nigdy nie lubiłam. A po praniu brrr . Oooo ale mam spódnicę jeansową 😁 Kiedyś poszłam kupić sobie drogie, markowe . Po przymierzeniu mnóstwa par, przeprosiłam panie i wyszłam. No nie moja bajka 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie lubię i nigdy lubiłam dżinsów w kolorze niebieskim, bo niebieski to mój kolor - wróg. Nawet jak kupuję gąbki do zmywania, to zawsze wybieram zestaw bez niebieskiej gąbki. W czasach licealnych miałam jedną parę Wranglerów z Pewexu. Ot, cała moja dżinsowa historia. Ziuta

      Usuń
  9. Dżins mi towarzyszy od dawna. Pierwsze były chyba Wranglery, potem Rifle, albo na odwrót.I tak do dzisiaj. Noszę kurtki dżinsowe, spódnice. Dawno temu też miałam takie buty na korurnie i one były z czerwonego dżinsu, czyli podróbka. Lubię taki miękki dżins ze streczem , nie lubię spodni, które można postawić.
    Butki super , wyglądają na wygodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro!
      Jak żyć bez dżinsów!!

      Usuń
    2. Ja żyję całkiem dobrze bez dżinsów, tylko w spódnicach i w sukienkach, a spodnie zakładam wyjątkowo. Może się narażę Czytaczkom tego bloga, ale nie lubię zestawienia; siwa głowa cała w niebieskim dżinsowym mundurku. Ziuta

      Usuń
  10. Z teatru wróciłam.W dżinsach😊 Dla mnie też dżinsy są podstawą garderoby.Na przestrzeni lat to się nie zmienia - lubię prostotę i minimalizm.Lubie być ubrana,nie przebrana😆
    Tylko,że ja noszę klasyki bez streczu.Często kupuje spodnie na wyprzedaży.Dobry denim ładnie się starzeje,zawsze wygląda dobrze, choć jakość znanych marek bardzo się pogorszyła, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem kupuje w sklepach nie takich z powołaniach dżinsowych. I te spodnie bardzo mi się sprawdzają

      Usuń
  11. Fajne, Jeans też lubię, bo to jedyne życiowe gatki 😃

    OdpowiedzUsuń