Jak to z tym hydraulikiem było ;)

  Rzecz się działa już dość dawno temu, jeszcze kiedy mieszkałam w Belgii. Miałam tam świetne imprezowe towarzystwo, od czasu do czasu urządzałyśmy huczne spotkania . Tym razem rzecz się dzieje w czasie babskiego mitingu. Koleżanka miała piekny nowy dom, męża wygnała, dzieci uśpiła i zaprosiła bandę bab. Martwiła się tylko o piec, bo już kilka razy miała z nim kłopot.

Lało się wino, jadło się jadło, toczyły się frywolne rozmowy. Bosheee, jakie my byłyśmy wyzwolone!!! Seks nie miał dla nas żadnych tajemnic a rewolucja seksualna z lat 60 to przy naszych poglądach to  żłobek normalnie.

W pewnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, gospodyni lekko zdziwiona, ale wpuściła młodego człowieka w ubraniu roboczym, twierdził, że mąż przysłał go żeby rzucił okiem na piec. Można było się zadziwić, bo to sobota wieczór, ale po pierwsze mąż zajmował się remontami domów i miał swoich pracowników a po drugie po tej ilości wina nic nas specjalnie nie dziwiło. 

Prawie nic!!

 Hudraulik podłączył sobie srajpoda do głośnika i zaczął się rozbierać!!!LITERALNIE! Robił prawdziwy męski striptiz!!

Z wyzwolonych ostała się tylko gospodyni i koleżanka lekarka, dla której żaden widok nie jest wystarczająco straszny. Reszta albo się schowała albo patrzyłą ze zgrozą z daleka!!

Cóż, dowiedziałam się, że męskie rozbieranki są zupełnie nie dla mnie. I że są mężowie, którym absolutnie nie można ufać!

Moce dla potrzebujących, dla Laili, bogusi i wszystkich innych