niedziela, 25 października 2020

Jestem bardziej kobietą niż katoliczką. Tak jak Zuzanna Radzik.

 

Dziś nietypowo, wkleję długi tekst napisany przez teolożkę Zuzannę Radzik. To bardzo mądra kobieta, z ogromną wiedzą a na sprawy w kościele patrzy. moimi oczami. 



CIĘŻARY PONAD MIARĘ

23.10.2020
CZYTA SIĘ 5 MINUT
Lęk kobiet o siebie same i inne kobiety wygrywa dziś z głosem biskupów, dziedzictwem polskiego papieża i triumfem braci i sióstr katolików, którzy są przekonani, że wygrali walkę o godność i życie.
Manifestacja w Krakowie na Rynku Głównym zorganizowana dzień po wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce, 23 października 2020 r. Fot. Artur Barbarowski/East News
K

Kaja Godek noszona triumfalnie na rękach, entuzjastyczne „Yes, yes, yes!” Tomasza Terlikowskiego i jego dłuższy mesjanistyczny wywód, o iskrze, która wyjdzie z Polski. No i Wanda Półtawska chwaląca, że tego chciał Jan Paweł II. A nade wszystko wyrażający uznanie dla wyroku Przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, który nie wspominał nigdzie o kobietach, tylko o dzieciach i ich rodzinach. Wielu katolików ogarnął jakiś dziwny festiwal triumfu wokół wyroku Trybunału Konstytucyjnego o kłopotliwie politycznym składzie, wydanym wbrew woli społecznej. Czy dlatego biskupi tak słabo bronili naszego trójpodziału władzy?

Z drugiej strony jest rozpacz i gniew. A ty, zawodowa niby-katoliczka, uświadamiasz sobie, że stajesz właśnie po stronie niby-niekatolickiej, choć wypełnionej równie zagniewanymi i przerażonymi katoliczkami.

Myślę, że ich odruch lęku o siebie i siostrzanego lęku o inne kobiety wygrywa dziś z głosem biskupów, dziedzictwem polskiego papieża i triumfem braci i sióstr katolików, którzy są przekonani, że wygrali walkę o godność i życie.

Ponad naszymi głowami

„Mamy wreszcie prawdziwą ochronę życia w Polsce”, mówi bez maseczki Kaja Godek, podczas gdy wkraczamy we wzmożoną fazę pandemii, i o życie swoje i swoich bliskich boimy się chyba wszyscy wobec załamującego się systemu ochrony zdrowia. Godek mówi o kraju, którego sejm trzymał matki osób z niepełnosprawnością na podłodze, którego rządzący w żaden systemowy sposób nie chcą przyjąć uchodźców, i w której to sprawie miłujący życie Episkopat szczególnie nie nalega. Tomasz Terlikowski nawołuje, by teraz, w ślad za zakazem tworzyć system wsparcia – choć o woli rządzących i zwolenników tych zmian świadczyłoby lepiej stworzenie takiego systemu zanim rodziny, kobiety i ich skazane na śmierć lub ciężkie choroby dzieci zostaną z tym wszystkim same.

A że zostaną same – wiemy, bo dziś też tak jest. Stworzenie systemu, który byłby faktycznie „za życiem” w tych wszystkich aspektach, nie tylko w jednym, tym kontrolującym je w łonie kobiet, to żmudna praca, której nie lubią publicyści i krzykacze. Na którą cierpliwości, uwagi ani pieniędzy nie starcza politykom.

Napięcie między zasadą świętości każdego życia ludzkiego, prawem do życia kobiet oraz poszanowaniem ich wolności i decyzji sumienia jest rzeczywiste i nie zniesie go żadna ustawa ani wyrok. Człowiek nie rozmnaża się składając jajka, zatem kobieta i jej wola donoszenia ciąży do końca – są niezbędne. Może w tematach ciąż i aborcji tak frustrujące jest właśnie to, że pomimo restrykcyjnych przepisów kobiety i tak mają w tej sprawie ostatnie słowo. Powie wam to każdy ginekolog, który przyjmował pacjentkę z poronieniem – a czy wywołanym pigułkami z internetu, nie dociekał.

Państwo i Kościół łudzą się, że mogą zadecydować za kobiety. Jedna i druga instytucja nawykły do rozwiązywania naszych spraw ponad naszymi głowami, a nie do słuchania o naszych potrzebach, odczuciach ani o tym, co czujemy i czy nie jest nam zbyt trudno z tym, co nas spotyka. Nie do zastanawiania się, jak nas realnie wesprzeć. Jedna i druga instytucja nakładają na nas normy, wyobrażenia o tym, jakie mamy być i ciężary nad miarę – zakładając, że jakoś to sobie ogarniemy.

Może czas zarówno państwu, które nie słucha kobiet, jak i Kościołowi, który nie słuchając, zarządza sobą bez ich udziału, i niespecjalnie przejmuje się tym, kim są i czego chcą – powiedzieć: dość!

Ta przykra ambiwalencja

Informację o oświadczeniu Przewodniczącego Episkopatu czytałam akurat w korytarzu przychodni, czekając wraz z kolejką innych kobiet na ginekologiczne USG. Nad tą kolejką wiszą zawsze rozmaite nadzieje i lęki, czasem mina wychodzącej z gabinetu powoduje, że masz ochotę podejść i mocno ją przytulić. Tego dnia było jeszcze bardziej mrocznie. Ciekawa koincydencja, pomyślałam, siedząc tam ze swoimi lękami (niby profilaktyka, ale zawsze nerwy), bo to taki dzień, kiedy własna kobieca cielesność dopada bardziej niż zwykle. Myślałam więc sobie o Gądeckim, Terlikowskim, Godek i miałam poczucie, że jeśli oni reprezentują w tej sprawie normatywny katolicyzm i marzenia polskiego papieża, to jednak jestem bardziej kobietą niż katoliczką. I wygląda na to, że nie tylko dziś, tylko zawsze.

Nie wiem, jak to robią, że nie dostrzegają tych wszystkich sytuacji, w których kobiety i młode dziewczęta stają w obliczu braku dobrego wyjścia. O tym, że kwestia aborcji nie jest tematem prostym etycznie, wiele kobiet wie i czuje to, zanim stanie się ona ich udziałem. Ten brak możliwości zerojedynkowej oceny sytuacji to musi być dla władz duchownych i świeckich kolejna przykra ambiwalencja związana z tym, co dzieje się w naszych macicach. Sorry, ale cala ta kobiecość to śluz, krew i nic prostego, więc witajcie w naszym świecie. Albo wybieracie rzeczywistość, albo ideologię.

To nie są teoretyczne rozważania. W chwili kryzysu takiego, jak ten, czytam wysyp świadectw kobiet, które znam bardziej lub mniej. Właścicielka ulubionej restauracji, znajoma z biznesowej konferencji, koleżanka z czasów studenckich i wiele innych obcych i znanych, piszą o swoich obumarłych ciążach, aborcjach z powodu wad letalnych, ciążach pozamacicznych, trudnych poronieniach i poczuciu opuszczenia przez system. O swoich przyjaciółkach, które właśnie leżą z tymi problemami w szpitalach. Wszystko nie według oczywistych światopoglądowych podziałów, ale według jednej wspólnej linii – że jesteś kobietą.

Którym się to nie śni

Znam wiele katoliczek, które mają ogromną trudność w dyskusjach o aborcji, bo nie umieją znaleźć sobie miejsca pośród emocji i podziałów, które te dyskusje wywołują. Jak również terroru opinii, który w tym temacie sieją środowiska radykalne. Moje miotanie się między szacunkiem do każdego życia, a zrozumieniem dylematów kobiet, nie satysfakcjonuje nikogo. Nie satysfakcjonuje też mnie samej. Bo gdy mówię o ochronie życia od poczęcia, a potem wyobrażam sobie swoje życie w konflikcie z tymi z początku jeszcze kilkoma komórkami albo w konflikcie z poważną chorobą i cierpieniem, których wolałabym do swojego życia nie zapraszać – to bledną najszlachetniejsze opinie.

Najtrudniejsze jest to, że ja sobie wyobrażam, a to dzieje się codziennie w rzeczywistości. I kobiety po prostu na różne sposoby rozstrzygają ten dylemat. Albo wcale nie widzą dylematu w tym, kogo w takiej sytuacji postawią na pierwszym miejscu.

Do roku 2016 robiłam wszystko, by nie zabierać na ten temat publicznie zdania, uspokajając sumienie tak zwanym kompromisem jako najlepszym rozwiązaniem. Ale po każdym filmie czy reportażu o podziemiu aborcyjnym śniłam koszmary o niechcianej ciąży i budziłam się z pytaniem, co bym zrobiła. I myślałam o tych, którym się to nie śni. Teraz jednak koszmar, w którym likwiduje się to nasze polskie „aborcyjne minimum”, stanie się rzeczywistością – z chwilą rychłej publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Dokona się to bez szacunku i słuchania kobiet, wbrew opinii publicznej, poprzez wymuszenie i polityczne oszustwo. Wiele z nas już nie zaryzykuje próby zajścia w chcianą ciążę, ze względu na ryzyko związane z wiekiem czy genetycznymi obciążeniami, od którego nie będzie ucieczki.

Zamiast poważnej rozmowy i społecznej zgody nad tym, jak budować społeczeństwo, w którym można takie narodziny zaryzykować, będzie terror, przymus i rzekomy triumf katolickiego nauczania.

110 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie tak
    I miarka się przebrała

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuzannę Radził śledzę już od wielu lat. Podziwiam jej upór w walce o pozycję kobiet w Kościele i społeczeństwie.
    Niestety zawsze miałam wrażenie ,że to głos , wołającej na puszczy.
    Pani Zuzanna od lat mobilizuje kobiety do większej aktywności społecznej, o wzięcie spraw w swoje ręce , o obudzenie świadomości itd.
    Do tej pory z marnym skutkiem .
    Do tej pory nie jak pisze Olga miarka się przebrała !!!
    Podpisuję się pod każdym słowem tekstu ZR , chyba sobie go wydrukuję i będzie moim manifestem.
    Trzymajcie się kobiety .♥️♥️♥️♥️♥️

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za literówki ,
    Radzik ,Radzik !
    I :" TAK jak pisze Olga "

    OdpowiedzUsuń
  5. Chce mi się wymiotować jak widzę tę całą Gądek podrzucaną na rękach przez osiłków o zrtytych beretach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie Gądek i Terlikowski są fanatycznie za życiem nienarodzonym ( każde z innych pobudek), ale Kaczyński ma to gdzieś, tak naprawdę. On temat aborcji cynicznie wykorzystuje w bieżącej polityce. I tak naprawdę jemu na rękę są te protesty, być może tylko nie przewidział ich skali. I tego, że tak naprawdę ci pro-life już przegrali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy te protesty coś zrobią

      Usuń
    2. Widzisz, dialog jest podstawą porozumienia i wszelkich kompromisów. Zrozumienia drugiej strony. Przeciągnięcia na swoją.
      Nie mówię, że prawnie coś w tej chwili zmienią. Ale wierzący, katolicy, przeciwnicy aborcji są również w większości przeciw tej ustawie. Jest ogromne wzburzenie w jaki sposób się to dokonało, jak również kiedy. W takim sensie pro-life - walczący o życie nienarodzone- tę walkę przegrali.

      Usuń
    3. Musimy się jednoczyć,być odważne,glośno krzyczeć!Tak,zeby nas zauważyli..a jest nas coraz więcej.PROTESTUJĘ.. codziennie:)

      Usuń
  7. A mnie od wczoraj boli całe ciało...Czy to objaw korony czy co innego? Moze na wszelki wypadek wziąć tydzien zwolnienia zeby pół szkoły nie zarazic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, Melciu jak jestes słaba to weź wolne. Nawet jak to nie korona, to na pewno odpornosc spadla. Wzmocnij sie i trzymaj sie! Przytulam😘

      Usuń
    2. Jak boli ciało, to tego. Bardzo możliwe

      Usuń
  8. Ja już nie jestem katoliczką i nigdy nie będę. Być może nie jestem też chrześcijanką. Kobietą jestem i będę. I jeżeli oznacza to wojnę z pewną męską częścią populacji, to na nią pójdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko męską. Kobiety tez przyłożyły do tego rękę. Głosując na PIS i Konfederację.

      Usuń
    2. Wiem, wiem, ale to był skrót myślowy.

      Usuń
    3. Trzeba nie być człowiekiem, żeby skazywać kobiety i ojców zresztą też, na niewyobrażalne cierpienia

      Usuń
    4. Czy wy siebie słyszycie?Każdy psycholog wam powie skąd w was tyle gniewu i fobii.
      Zanim się wypowiesz o cudzym istnieniu i czy ktoś ma żyć czy nie żyć należy posłuchać tych kalekich ludzi lub dzieci z zespołem Downa.Bo oni jednak chcą żyć.
      https://wpolityce.pl/polityka/523501-aondo-akaa-o-wyroku-tk-nie-wolno-mordowac-czlowieka
      Pawełek

      Usuń
    5. Rozbraja mnie stwierdzenie „ każdy psycholog””... znam kilka psycholożek, które brały/ biorą udział w protestach.
      Wkurzone!
      I co ty na to Pawełku?

      Usuń
    6. Te bez mózgu nie cierpią, to ma odcierpieć kobieta, która taką ciążę z jakiejś przyczyny na siebie sprowadziła.

      Usuń
    7. Gnida!!!
      Aż się we mnie zagotowało!

      Usuń
    8. Gaga
      Noire dawaj mu paliwa
      To chory nieszczęśliwiec

      Usuń
    9. Nie gadajcie z anonimami. Proszę .

      Usuń
    10. Kobieta "sprowadziła"? Sama? Śmiać się czy płakać?

      Usuń
  9. Brawo Rybenko!!! Takich tekstow coraz wiecej trzeba!!! I działajmy!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po owocach ich poznacie...
    To, że ktoś nie jest chrześcijaninem i dał się zwieść już widać gołym okiem. Kobieta, która ufa Chrystusowi widzi szerzej niż czubek własnego nosa i życie ma dla niej większy wymiar niż ziemski. Jest w stanie przyjąć trudy ziemskiego życia. Chrystus nie wystraszył się cierpienia. A chrześcijanin to ktoś, kto idzie Jego śladami. Żadną ustawą nie uchroni się dusz matek, których poglądy są daleko od woli Boga, ale nie zapominajcie, że i w zdrowy płód może się wcielić dusza, która przyniesie matce wiele cierpienia. Poza tym są dusze, które w chorych ciałach miały by możliwość wiele odpokutować, nawet żyjąc chwilę. Tak to wygląda z innej strony.
    Życie to coś więcej niż ziemska egzystencja. Kto tego nie pojmuje, jest i tak duchowo martwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tchorzliwy anonimie !
      wlasnie poznajemy po owocach... rozdarcia , sklocenia , ponizania ,pogarda ..

      Usuń
    2. jakim trzeba być pojebem, żeby napisać, że dziecko, które rodzi się martwe lub bez mózgu i żyje tylko chwilę, ma możliwość wiele odpokutować???

      Usuń
    3. Trudno oczekiwać żeby Jezus szanował Lucyfera, który i Jego kusił na pustyni. Powiedział "idź precz". Tu na Ziemi są i słudzy Boga i słudzy Jego przeciwnika. Rozdarcia zawsze będą do czasu nadejścia Królestwa Bożego. Człowiek stoi z wolna wolą i wybiera z konsekwencjami dla swojego bytu.

      Usuń
    4. Bo Gaga myśli, że wcielają się same niewinne, czyste duszyczki...

      Usuń
    5. Twoja cała odwaga przejawia się w podpisaniu "małgosiaK" i ubliżaniu prawdzie...

      Usuń
    6. Ciekawe, Anonim niby taki chrześcijański, a najwyraźniej wierzy w reinkarnację, wędrówkę dusz. Coś się poplątało temu Anonimu.

      Usuń
    7. Aniu :) w tym przypadku" Anominu "pisze sie z malej litery :::)))
      Na wiecej nie zasluguje :)

      Usuń
    8. Widzisz, Aniu M.: Chrystus powiedział dwa tysiące lat temu ludziom tylko tyle, ile na tamten okres rozwoju świadomości mogli unieść. I obiecał, że przyjdzie cała prawda. Kościoły zatrzymały się w rozwoju i zeszły z drogi prowadzącej do poznania rzeczywistości. Mi się nie poplątało, mi się rozplątuje...

      Usuń
    9. Cóż, Anonimie, ludzie, którzy wiedzą, że poznali "prawdę", są najstraszniejsi. Jestem przekonana, że dla nich nie ma już ratunku ;)

      Usuń
    10. Ratunku od czego?
      Przecież Chrystus powiedział:"poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli".

      Usuń
  11. Dziewczyny, nie mam siły juz o tym nawet mysleć. Ostatnie dni, to m.in. rozmowy z ludźmi, których szanuję, ale coraz bardziej nie rozumiem. Ja moher, mając za sobą poronienie w 17t.c. i wywoływany poród (abborcję?) przy bezpośrednim zagrożeniu życia moim i dziecka w 28 t.c. nic już nie powiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było to 9 lat temu, ale gdy ja leżałam na sali operacyjnej, a mąż siedział na korytarzu, nasz synek umierał sam przez dwie godziny

      Usuń
    2. Agnieszka, tulam...
      Moja Mam, żadnej ciąży już po mnie nie donosiła... i tez miała sytuację wywołania...

      Usuń
    3. Nie pojmuje, jak można nie próbować się wczuć w takie sytuacje

      Usuń
    4. Najgorsi sa ci pewni siebie , niegdy nie watpiacy w swoje racje . Dlaczego , jakim cudem mieliby nagle chec na wczuwanie sie w sytuacje innych ludzi. Funkcjomuja w zamknietych , " silnych prawdziwa wiara" srodowiskach ... nic ich nie zawroci z raz obranej drogi.

      Usuń
    5. Z dobrej drogi nikt mnie nie zawróci, choćbym miała umrzeć.

      Usuń
    6. Mnie ta pewność, ten brak wątpliwości bardzo smuci

      Usuń
    7. To klasyczna postawa wszelkich oszolomow -integrystow obojetnie jakiej religii. Macie w Polsce panstwo wyznaniowe w calej krasie...

      Usuń
    8. Niepotrzebnie. A może tylko zwyczajnie mi zazdrościsz?
      Staram się żyć świadomie i dzięki Bogu temu jestem wolna od lęku.
      Seks nie jest obowiązkowy, każdy kto się za to zabiera, powinien liczyć się z jego konsekwencjami. Byłam w takiej sytuacji i sprawdziłam siebie.

      Usuń
    9. małgosiaK:
      Ja jedynie wyznaję, że Bóg jest panem mojego ciała i mojej duszy. Nawet ciała swojego sobie nie stworzyłam.

      Usuń
    10. Wierz w co chcesz

      Dziewczyny.
      Nie rozmawiajmy z tym ad kominem proszę

      Usuń
    11. Chrystus wierzył w swoje racje i nigdy nie wątpił. Według małgosiK byłby najgorszym.
      Tobie Rybeńko tez by się z Nim źle rozmawiało, łatwiej ci idzie z duchem Antychrysta...

      Usuń
    12. Rybeńka ma rację, wygląda na to, że to chory człowiek.

      Usuń
    13. Gratuluję wszystkim zdrowia. Ja się dobrze czuję tej swojej "chorobie".

      Usuń
    14. Na szczęście nie zaraźliwe 😀

      Usuń
  12. Dwa dni zbieram się żeby napisać...odżyły wspomnienia, ból... Miałam wybór, zrobiłam jak chciałam, rozumiem decyzje innych. Żadna decyzja w takiej sytuacji nie jest łatwa, prosta... Na zawsze pozostają łzy i żal. Tym którzy tego nie rozumieją współczuję ...

    OdpowiedzUsuń
  13. A w tym wszystkim są jeszcze kobiety wierzące, tkwiące w tym kościele, nie wiedzące co robić i jak zareagować, bo to też jest trudne, gdy społeczność do której się należy mówi "pierdol się szmato, my cię zresocjalizujemy". Ale kanał :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja ateistka, współodczuwam. Bo chce mi się wrzeszczeć, a jak wrzeszczę to jeszcze dodatkowo ranię te osoby wierzące, które lubię, chociaż wcale nie o to mi się rozchodzi ...

      Usuń
    2. Mam kłopot z.wulgarnymi i agresywnymi hasłami antykościelnymi. Ale bliżej mi do nich niż do fundamentalizmu

      Usuń
  14. Mam w sobie dysonans i ból. Jestem niewierząca i antyklerykalna. Jestem bardzo lewicowa w poglądach. Tak bardzo, że moja empatia obejmuje także człowieka w fazie przed urodzeniem. Oczywiście uważam, że w sytuacji poważnych wad płodu aborcja powinna być dostępna - to co zrobiono teraz, jest okrutne i tak naprawdę przeciwskuteczne. Ale hasło "aborcja bez granic" wydaje mi się okropne.
    Patrzę na sprawę nie z punku widzenia religii, ten punkt widzenia w ogóle mnie nie obchodzi. Myślę nawet, że gdybym była postawiona w sytuacji, że moje dziecko ma się urodzić ze śmiertelnymi wadami, łatwiej byłoby mi przerwać ciążę, gdybym wierzyła w niebo, bogów czy jakąkolwiek formę życia po śmierci. Wszak wtedy wysłałabym tę istotę prosto do szczęśliwszego życia, w ramiona boga, do raju czy czegoś podobnego. Ale zakładam, że niczego takiego nie ma. Dlatego taki niezdolny do przetrwania poza brzuchem płód miałby tylko tyle życia, ile mogłabym mu dać we mnie. Nic więcej nie dostanie - już nigdy i nigdzie w całym wszechświecie i w całej nieskończoności całego bezczasu. Wtedy chciałabym być przy nim, przez ten jego czas. I nie zakładam, że życie prenatalne jest gorsze od postnatalnego - to tylko nasze partykularne absolutyzacje każą nam tak sądzić i odbierać temu sens, tak jak odbieramy go życiu pojedynczej mrówki czy nawet bakterii.
    Ale to jest "moja bajka". Cudzych bajek nie umiem oceniać i nie chcę. Co nie znaczy, że nie mogę czuć na ich temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że przerwanie ciąży to zło. Każdej. Powinno się zrobić wszystko, żeby do niej nie dochodziło. Ale żadne prawo nie może zmuszać nikogo do heroizmu

      A partykularne absotulyzacje mnie rozwaliły;)

      Usuń
    2. Aborcja nie może zastąpić antykoncepcji. W krajach gdzie jest rzetelna edukacja seksualna ( w naszej konstytucji jest zapis o prawie do nauki!), dostęp do lekarzy i wszelkich środków zapobiegawczych ciąży, mimo legalnego prawa do aborcji, wcale z przyczyn ekonomicznych bądź innych tak zw na żądanie, tak dużo się ich nie wykonuje, za to sporo kobiet przyjeżdża z państw, gdzie te przepisy są bardziej restrykcyjne.
      I jeszcze jeden problem. Coraz starsze kobiety decydują się na swoje pierwsze dziecko czy drugie. Bez badań prenatalnych, będą miały duże obawy, a podobno temu rządowi zależy na dzietności.

      Usuń
    3. Partykularne absolutyzacje to co prawda sformułowanie mojego autorstwa, ale sądzę, że dobrze oddaje pewne procesy, dość częste zresztą :)))
      I oczywiście jestem zdania, że do heroizmu zmuszać nie można. I nie da się tak naprawdę.

      Usuń
    4. @AniaM, to co napisałaś było cholernie pięknie, taka mowa mogłaby zmienić moją perspektywę, gdybym zastanawiała się nad aborcją. Ale nie przymus. Nie przymus.

      Usuń
    5. Aniu M., ja - według ciebie "chory człowiek" też dziękuję ci za ten wpis, który z pewnością może przysłużyć się życiu. Czyny są ważniejsze od deklarowanej wiary.

      Usuń
    6. A ja podjęłabym inną decyzję niż AniaM, bo nikt nie wie, czy dziecko w łonie matki nie cierpi potwornych katuszy. Skoro po narodzinach takiego dziecka aż do chwili śmierci jest podawana mu morfina, to nie mogę założyć, że cierpienia zaczęły śię dopiero po narodzinach

      Usuń
    7. Anonimowy - nie było moja intencją obrażanie - po prostu uważam, że religia, rozważana w perspektywie antropologicznej, oprócz tego, że odpowiada na potrzebę odnalezienia sensu w życiu, służy oddelegowaniu na zewnątrz pewnych negatywnych emocji, z którymi człowiek nie może sobie poradzić (przeważnie każdy), z poczuciem, że jest w nim zło i że może okazać się silne. Stąd diabły i tym podobne. To powszechny mechanizm.
      Natomiast kiedy te projekcje przerzucamy na innych, przypisując im rozmowy z antychrystem, czyli stygmatyzując, to uprawiamy przemoc; nie wolno tego robić. Uważam, że jest to przekroczenie granicy dzielącej mechanizmy przystosowawcze od patologii.

      Usuń
    8. Gago - tak są takie patologie, w których wiadomo, że płód cierpi, na przykład przy braku układu moczowego czy niektórych formach encefalopatii (powodują wyładowania w mózgu już u płodu). Gdybym miała taką sytuację, też pewnie chciałabym nie skazywać dziecka na cierpienie.
      Tylko że tę sytuację można by rozciągnąć na dalsze etapy. Dlaczego nie skracać cierpienia noworodkowi? Bo jest trochę starszy?

      Usuń
    9. Uważam, że to zbrodnia podłączać do tych wszystkich kabli takiego noworodka bez szans na aucie dłuższe niż kiła tygodni, miesięcy. Skazywanie istoty żywej na takie bezmierne cierpienie to grzech ciężki. Takie dziecko powinno w spokoju móc odejść w ramionach rodziców

      Usuń

    10. Och, Aniu♥
      Podzielam Twój punkt widzenia, aczkolwiek chyba nie bezwarunkowo. Trudno mi bowiem rozciągnąć go na każdą istotę żywą. Wszelkim insektom w moim otoczeniu mówię stanowcze "nie". Taki mój osobisty partykularyzm:)

      Usuń
    11. Wiesz Rybko to jest tak, że z jednej strony chcesz żeby dziecko nie cierpiało, a z drugiej chcesz żeby zrobiono wszystko żeby żyło. Że może zdarzyć się coś, że będzie dobrze. Albo jak słyszysz kilka miesięcy, że umrze, a potem jakiś profesor daje cień szansy... W głowie i w sercu masz tornado myśli ...

      Usuń
    12. Marzycielko
      Ja wiem
      Sama walczyłam o swoją córkę.
      Każda sytuacja jest inna. Nad każdą trzeba się pochylić. Wysłuchać. Zrozumieć. Wesprzeć.
      A nie wsadzać do więzienia...

      Usuń
    13. No właśnie i nie oceniać, bo tak jak napisałaś każda sytuacja jest inna...

      Usuń
  15. Nie można też nikogo zmuszać,zeby podzielal/przyjmował czyjś system wartości.Ja chcę życ na własnych warunkach - przejść przez życie tak jak chcę i jak potrafię.Moje potrzeby,odczucia są dla mnie najważniejsze,nie chcę ,aby ktoś mi mówił,jak żyć,z kim spać,ile mieć dzieci...Moje życie,moje ciało i mogę robic z nim co chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nikt mi nie powie, że choroba dziecka czy moja własna, to jakaś pokuta!

      Usuń
    2. Kochana...
      Polska jest teraz terenem, gdzie różni charyzmatycy głoszą, że sama myśl twojej babci o aborcji, 100 lat wcześniej, sprawia, że twoja wnuczka na autyzm!! Serio!!!
      W mojej rodzinie na Podlasiu niejaki ksiądz Chmielewski to guru i on takie brednie głosi! Na moje przerażenie kuzynka oznajmiła, że ja nie mogę być katoliczką...

      Usuń
    3. Ciekawe co moje prapraprababki myślały, że sprowadziły na nas mutacje BRCA.
      Wkurza mnie, bo takie osoby jak anonim maja swoich bliskich i co im powiedzą, kiedy urodzą dzieci z genetycznym obciążeniem- jakimkolwiek? Wpędzą ich w poczucie winy? Ze to pokuta?

      Usuń
    4. Ależ zawsze znajdą jakieś usprawiedliwienie.
      A jedynym jest uciec się w ramiona matki Bożej.
      .

      Usuń
    5. Dla mnie to robienie z mojej religii jakiejś magii
      Ktoś rzuci przekleństwo i ciach! Wszechmocny Bóg jest bezsilny i ewentualnie egzorcysta może pomóc...

      Czesi odmawiam różaniec , jakby ktoś myślał, że nie kocham matko Bożej

      Usuń
  16. Przecież anonimy podbijają Ci statystyki i przynajmniej coś się dzieje, bo inaczej wieje tu straszną nudą. Komentują cały czas te same trzy, cztery osoby..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie faktycznie!!
      Och och
      Jak bardzo mi zależy na tych statystykach! Zbijam na nich ciężka kasę i jestem sławna na cały świat! Zapraszają mnie do wszystkich telewizji śniadaniowych.
      Dziękuję bardzo wszystkim anonimom. A najbardziej tym, które po prostu nie mogą beze mnie żyć;)))

      Usuń
  17. Taka dyskusja była i mnie ominęła. Dobrze, że ja nie anonim.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak mnie naszło... Może by nam, kobietom, odebrać prawa wyborcze? Z aborcją zrobili "porządek", zaraz na tapecie będzie in vitro. To i za prawa wyborcze trzeba się wziąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza młodym kobietom trzeba by zabronić. Starsze często dobrze głosują...

      Usuń
  19. Że też nikt nie chwali mojego awatarka

    OdpowiedzUsuń