piątek, 10 sierpnia 2018

marzenia o podróży

mimo braku w genach chęci podróżnych pamiętam swoje pierwsze marzenie o wyjeździe
na wczasy
za granicę
wtedy to była chyba Bułgaria na topie
oczywiście nigdy z rodzicami do Bułgarii nie pojechałam

moja pierwsza podróż za ganicę to było ENERDE
na dowód  osobisty to był wyjazd - (he he he, Shengen wpadło na takie podróże wiele lat później:pp)
moja uczelnia organizowała wyjazd roku zerowego, wiązało się to z pracą, zarobkiem całkiem fajnych pieniędzy, a raczej pieniędzy, za które w enerdowskich sklepach dało się kupić sporo rzeczy - i z podróżą:))

to pojechałam
zarobiłam
kupiłam sobie suszarkę do włosów!!
działała dziesięciolecia!!!








61 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze marzenie - pojechać w góry! I tak mi zostało do dzisiaj! 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez bylam na pierwszej zagranicznej podrozy w NRD, tez na dowod. A potem w Berlinie Zachodnim, rowniez mozna bylo na dowod, o ile dobrze pamietam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na zachód wyjechałam jakoś tak w 88. Do pracy. Ze studiów
      Ależ przeżyłam szok

      Usuń
    2. Kiedy w 1981 wjezdzalismy wieczorem do Berlina Zachodniego, widzac te feerie neonow i panie wiadomej profesji stojace oficjalnie na ulicy, powiedzialam do, wtedy jeszcze nieslubnego, slubnego: Qrwy na ulicach, teraz wiem, ze jestem na zachodzie!
      Nie zeby w Polsce ich nie bylo, ale nie snuly sie tak poprzebierane publicznie.

      Usuń
    3. To Ty nie byłaś taka jakaś naiwna jak ja. Ja to długo nie umiałam się zorientować w tych panienkach

      Usuń
  4. Na dowód w NRD
    A marzę o Australii

    OdpowiedzUsuń
  5. W mlodosci marzylam o wyjezdach w gory albo nad morze i sie spelnialo.
    Nigdy nie marzylam tak jak moja mama, zeby wyruszyc w swiat.
    Ze jestem w Australii to tylko dlatego ze maz tak marzyl i spelnial,
    i to jest najlepsze co wymarzyl tez dla mnie.
    Bardzo nie lubie rozczarowan, wiec ograniczam moje marzenia to takich prostszych, nigdy nie marzylam zeby odwiedzic Polske.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a kiedy ostatni raz byłaś w Polsce?

      Usuń
    2. A ja marzyłam bezboleśnie
      Bez ograniczeń
      Choć umysł miałam zniewolony to i marzenia peerelowskiego rozmachu

      Usuń
    3. Klarka, to byl rok 1989 marzec, dzien odlotu, wystroilam sie w piekny nowy plaszcz prosto z Mody Polskiej w kolorze jasnomalinowym, juz kiedy opuszczalam moje miasteczko zostalam obsypana zadzami z kominow, plaszcz byl nakrapiany na czarno, na lotnisku wcisnelam plaszcz do kosza na smieci.
      Zadnych plaszczy od tamtego czasu nie miewam.

      Usuń
    4. płaszcz z Mody Polskiej do śmietnika???!!!!

      nie chcesz odwiedzić Polski bo się boisz rozczarowania?

      Usuń
    5. ależ to symboliczne, ten płaszcz, jego kolor, i ta sadza, i wyrzucenie go do kosza, idealny początek albo zakończenie opowiadania

      Usuń
    6. tak to byl koniec i jednoczesnie poczatek,
      a kiedy w Australii wyszlam z lotniska byl piekny sloneczny dzien i uwierzyc nie moglam ze jest tak przejrzyscie, mialam taki czysty obraz, tak jak by mi sie nagle zaostrzy wzrok, takie powietrze bylo czyste.

      Usuń
    7. marzec 89 to jeszcze był czas beznadziei, dopiero lato przyniosło okrągły stół
      nie dziwię się Twoim wrażeniom

      Usuń
    8. Rybka, nie chce do Polski tak po prostu ogolnie, nie tesknie, do miejsc, do krajobrazu na pewno bym sie rozczarowala, nie lubie wracac do miejsc ze wspomnien, bo wiem ze beda inne, ze straca urok, we wspomnieniach beda ciagle takie same.

      Usuń
    9. rozumiem, mimo, że sama mam inaczej, lubię się skonfrontować ze swoimi uczuciami i wspomnieniami

      a tym bardziej, że Polska się tak wspaniale zmieniła, Warszawa latem 2018 jest nie do poznania dla tych, co ją pamiętają z 1989...

      Usuń
    10. nasi Kanadyjczycy, którzy wyemigrowali w 88, już podczas pierwszej wizyty w latach 90. dostrzegli jak nasz kraj się pięknie zmienia.

      Usuń
  6. Gdybym czekała na inicjatywę wcześniej rodziców a teraz męża, to bym w życiu nigdzie nie wyjechała. Chłopi w większości niestety tak mają. Na szczęście jestem trochę przekorna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z racji mieszkania w DM, to do NRD "podróżowałam" już jako dziecko;) Na taką prawdziwą podróż na wystany przez całą noc paszport, pojechałam zaraz po maturze do Włoch. Jako dziecko marzyłam o Australii, oczywiście z powodu książki "Tomek wśród kangurów"- i tak mi zostało, choć podróż życia, to jednak Stany objechane wszerz i wzdłuż. Gdybym jednak miała wybierać stacjonarny pobyt, to pewnie fiordy norweskie- tu mogłabym tkwić w stuporze z zachwytu.
    Z rodzicami jeździłam w góry, z mamą nad morze i jeziora. Sama z plecakiem na obozy wędrowne lub rajdy: Mazury, Bieszczady, Beskid... Wtedy nie marzyłam o wycieczkach zagranicznych, bo miałam fantastycznie wypełnione wakacje po brzegi. Potem często jeździliśmy z OM do Niemiec zachodnich do przyjaciół. A najdłuższy wyjazd, prawie 2 miesiące to była Kanada- pierwszy raz samolotem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety NRD zdążyło zniknąć zanim do niego pojechałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na studiach dorabialismy na wyjazdach do NRD. Pracowalismy, ale i handel kwitl. Wywozilo sie tam m.in. dzinsy, a przywozilo sprzety, ciuchy dzieciece. Do dzis mam np. mikser stamtad i nadal niezawodny!

      Usuń
    2. ja młynek do kawy wciąż mam.
      W DM był też sklep z rzeczami (różnymi)z NRD. Ciuszki dla maleńkiej Tuśki i wózek w nim kupiłam, ale też garnki :)Pierwsze własne z teflonu

      Usuń
    3. ciuchy dla dzieci były w dużym wyborze i tanie - sobie kupowałąm ubrania w dziale dziecięcym, bo spoko się wtedy mieściłam w rozmiar młodzieżowy na 170:)

      Usuń
    4. Mi mama przywiozla kozaczki sliczne, ale za male 😑

      Usuń
    5. a ja kupiłam sobie Salamandry - za duże:pp
      i tak w nich chodziłąm, aż do zdarcia, czyli bardzo długo
      nigdy potem nie miałąm tak dobrych butów

      Usuń
    6. Ja w za malych tez chodzilam, krew sie lala ale zmarnowac sie nie moglo.

      Usuń
    7. Tez mialam salamandry! 100 marek kosztowaly, lata cale je nosilam...

      Usuń
    8. Teraz już salamander nie robi takiej jakości...

      Usuń
    9. Tez miałam salamandry! Ale moje były na pociechę bo ciotka ze Stanów przywiozła mi za małe Nike. Płakałam trzy noce :P białe z błękitna wypustka. Potem jeszcze złośliwie w nich chodziła moja ciocia. No i żeby mi ten żal wynagrodzić tata wziął mnie na rynek łazarski i tam mi nabyli salamandry, białe z ciemna zielenią. Tez piękny ten zielony element ale nie aż tak jak ten lekki błękit ;)) ale koleżanki mi zazdrościły wiec trochę mi ten żal i ból i łzy wynagrodziło :PP

      Usuń
    10. Ale to musiała być trauma 😆

      Usuń
    11. Do NRD z Tatą jeździliśmy własnie po buty (również salamandry) i po salami, metkę;p Blisko to i często. Miałam też kupiony tam tornister ze skóry, świetnie się na mim zjeżdżało z górek, jak spadł śnieg, wracając ze szkoły do domu :D

      Usuń
  9. W moja pierwsza zagraniczna podroz pojechalam wkrotce po maturze, do USA na wakacje do siostry. Mialam byc 2 miesiace, siostra po 2 miesiacach dostala papiery kanadyjskie a ja zostalam na 5 lat. Z wyjazdu przywiozlam sobie przyszlego meza 😀

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyjechałam kiedyś za granicem, na wakacje i te wakacje trwają do dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. moja pierwsza, zagraniczna, podróż to...pielgrzymka do Ostrej Bramy.
    Niesamowite przeżycia...

    OdpowiedzUsuń