piątek, 24 listopada 2017

zmuszać czy nie?

wczorajsza dyskusja pokazała, że bywa różnie
jedne dzieci są przymuszane do jedzenia brokułów, inne jedza z własnej woli, jedne na skutek tego zmuszania lubią potem warzywa, inne i tak nie lubią, no i się potem synowe irytują:P

 jestem przeciw zmuszaniu
nie raz w życiu widziałam koszmarne sytuacje, kiedy rodzic siedział nad dzieckiem dwie godziny, dopóki dziecko nie skończyło jeść, a za godzine nastepny posiłek i powtóka z rozrywki
KOSZMAR
nigdy tego dzieciom nie zafundowałam, bo i z domu wyniosłam luz w tym względzie
miałam odwrotny problem
 trochę jestem zła na mamę, która nie cierpiała śledzi i nie pozwalała ich do domu przynosić, więc nie miałam szansy spróbowac, a przecież są takie pyszne :))


KLIK KLIK KLIK






138 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie jestem przeciw zmuszaniu!
    Jest duża grupa rodziców, która preferuje wspólne z dzieckiem przygotowanie posiłku, stopniowe wprowadzanie nowych smaków i dawanie dziecku wyboru, tak by miało przekonanie, że to ono decyduje. Rzecz jasna nie o wybór między brokułem a czekoladą tu chodzi ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga,szkoda :D
      Masz 100% racji:-)
      Kogucisko moje b.lubi owoce,od malego byl jabłkożercą.Warzywa-zje,owszem,ale szalu nie ma.
      Marchewkę w rosole -tak "tylko nie dawaj mi za dużo"
      -Dobrze dziecko,przeciez wiem,ze to "trucizna":D
      Kalafior tez zje (nie za dużo)z przysmażoną na maśle bulką tartą.
      Buraczki -niejadalne
      Kapusta kiszona-niejadalna
      Moje sałatki na bazie pekińskiej,czy lodowej -b.lubi!!
      Pomidora sie nie chwyci,ale jak malucha zrobi kanapki min.z pomidorem-zje....

      Bubek za to palaszuje warzywa miksowane (nawet brukselkę,groszek)tylko mu się uszy trzęsą.
      B.lubi jogurty naturalne.
      No,zobaczymy jak później będzie.

      Usuń
    2. Przypomniałam sobie tekst Klarki,jak to uczyła mensza warzywa jeść:-).Oczywiście moj monsz,tez z tego gatunku vo to wianuszek warzywny na talerzu (za dziecka)zostawiał.
      Nauczyłam go jec marchewkę z rosołu:-)Salatki\surowki wcina bez słowa sprzeciwu...ponoc tesciowa robila "niedobre"...no nie wiem:D

      Usuń
    3. Mój maluch uwielbia warzywa! Wszystkie:-) i owoce też. Wiem, że z czasem mu się odmieni i wtedy też nie będzie terroru:-) zresztą co to za jedzenie gdzie ktoś cie zmusza. Choćby dla zasady dziecko się buntuje.
      Ale, ale dziecko moje pije tylko wodę. Żadnych soczków itp. I tu jestem zdania że woda jest najzdrowsza a na resztę przyjdzie czas. Do 14 miesiaca nie dostał tez nic słodkiego. Teraz mają podwieczorek w żłobku więc trochę cukru dostaje. W domu też jakieś ciasteczko skradnie czasem. Ale nie pragnie słodyczy😀

      Usuń
    4. Mój musiał w domu zjadać wszystko z talerza więc zje. Ale jak dam sobie robi obiad to na pytanie gdzie warzywa robi UPS!!

      Usuń
    5. Roksa, a miksujesz? Miksowalas? Jeśli tak to jak długo?

      Usuń
    6. Mela ja miksowałam małemu całkowicie do pierwszych ząbków. Około 9 miesiąc. Potem płynnie przechodziłam na większe kawałki czyli zaczęłam ugniatac tylko widelcem. Teraz np. Pierś z kurczaka kroje w drobna kosteczkę( 15 miesięcy). Czasem ma problem z gryzieniem. Ale uczymy się cały czas:-)

      Usuń
    7. Moj Bubu krztusi sie i wymiotuje przy nie rozdrobnionych kawałeczkach...Probujemy tez,ale zwyczajnie sie boje,moze później bardziej zaskoczy ze zęby służą do gryzienie żarcia a nie do gryzienia stolu i lozeczka :-)
      Przy Kogucie ja nawet nie wiedziałam ze dziecko moze miec problemy z gryzieniem...

      Usuń
    8. Otwocku, mój nie ma zębów a też obgryza szczebelki! :-D
      Dzięki Roksa za instrukcję :))

      Usuń
  3. Gdybym wiedziała ze zje to bym zmuszala 😉
    A tak serio to palaszowal póki mu miksowalam w zupach jak był maly, ppoznirj już nie chciał. Zastanawiam się czy to przez miksowanie i jak teraz przy Małym uniknąć błędów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, a jak miał ok 3 lat i dałam mu zupę pomidorową z marchewką to obraził się na zupę za te marchewkę 😂😂
      Nie jadł przez dwa lata i wszystkim mówił że jest obrażony na zupę 😄

      Usuń
    2. No nna początku trzeba miksować
      Mój najmłodszy bez miksowania do 3go roku życia jadł wszystko. A potem dupa

      Usuń
    3. Trochę na początku oczywiście. Ale potem przecież 2 latek je wszystko normalnie

      Usuń
    4. Melu ale jak dasz Malemu dziecku warzywa?W calosci?:D

      Usuń
    5. Nie wiem Otwocku, ale może nie tak dokładnie rozdrobnione?

      Usuń
    6. Rybko, Bo przecież nie miksowalam do dwóch lat, ale gdzieś do ok roku, może trochę mniej. I to jest stanowczo za długo!!! Skoro może zjeść kanapkę z szynką i ja pogryzc to chyba nie powinno być problemu z gotowanym kalafiorem?

      Usuń
    7. Moj maly musial miec zupki zmiksowane na gladka papke,bo jak mial grudki to cuda wyrabial:dusil sie,krztusil,plul,kaszlal.
      Jak skonczyl roczek to zaczal powolutku jesc nasze obiady bez zadnego miksowania.

      Usuń
    8. Mela oczywiście
      Nie wiem dlaczego tak ich to kluje w zęby 😉😉😉

      Usuń
  4. Bardzo ciesze się, że nie mam w tej kwestii z Bliźniakami stresu. Bo ja byłam niejadkiem...no nic do mordki wziąć nie chciałam.Było stukanie w stolik, klaskanie i zabawy w łapki, śpiewanie, wydziwianie by skłonić mnie do jedzenia.A ja nie i nie...Nawet przedszkole - za nie jedzenie wywalić mnie chciało...Kiedy coś przełknęłam - radość moich bliskich była przeogromna. Zawsze byłam za chuda,ale smaki swoje wyrabiałam i jako 45 letnia kobietka do lubiących jeść się przedostałam.
    Bliźniaki to inny kapitel żywieniowy.Kira jest bardziej otwarta, a Ragner musi się przekonać do czegoś nowego. Bez zmuszania i ujadania. Ostatnio nawet śledzie poszły w ruch.Jeśli ja sama czegoś osobiście nie lubię...nie robię Min i wywalonych oczu. Kiedy nasze maluchy smakują właśnie tego prze zemnie czegoś nie lubianego, traktuje ten ich smak z szacunkiem. One to nie ja i dlatego staram się normalnością proponować a nie cyrkować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama wprowadziła zakaz śledzi w domu i koniec. Nie było dyskusji: )))
      Mnie córka zarzuca że z papryką zrobiłam podobnie bo nie bardzo lubię

      Usuń
  5. Nie zmuszamy ale zachecamy i jako rodzice dajemy dobry przyklad i jemy warzywa i owoce.
    No i jeszcze spiewamy "Witaminki dla chlopczyka i dziewczynki"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem muszka owocówka
      I warzywa kocham
      I ten tego no

      Usuń
  6. Póki co Maly pije jeszcze tylko mleko Ale już myślę jak rozszerzać dietę zeby polubił warzywa i jak wymiksować się z miksowania 😉Jakoś mam wrażenie że może za długo te papki podawałam i stąd problem z dietą starszego?

    OdpowiedzUsuń
  7. PS. Proszę w mojej sprawie od 9 tej trzymać zaciśnięte łapki.

    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ze starszym popełniłam błąd, owoce dawałam tylko niektóre, sama za nimi nie przepadam. Syn był ogólnie niejadkiem. Potrafił w wieku 2 lat być cały dzień tylko o mleku. Teraz na szczęście się zmieniło, ale sałatka, szpinaku, groszku nie lubi. Jeśli na obiad jest coś, co nie lubi a nie ma czasami innego wyboru to ma trochę spróbować. I je odrobinę.
    Młodsza to žarłok owocowy :) na widok pomarańczy w wieku ok. 8 miesięcy dostawała histerii, że musi natychmiast zjeść. Efekt, je prawie wszystko, pod warunkiem, że ma ochote:) niestety, ma uczulenie na niektóre produkty, w tym owoce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwsze dziecko zazwyczaj jest ofiarą experymentó rodziców na nim:P

      Usuń
  9. Ja polecam blizniaki ... tak wszystkich wykoncza ze na tzw wmuszanie zmuszanie po prostu nikt nie ma sily .. Sytuacja z dzis : 7:30 musze kurwunia wychodzic juz ... Dodo zjadl pare lyzek kaszki Fifi je (ufff) , no ale maja zjesc bo za chwile ja wychodze oni do zlobka chce zeby byli najedzeni ale co zrobisz jak Dodo ani tego ani mleka ani chlebka....ile mozna stac.... Co sie okazuje przed chwila , ze w zlobku pieknie drugie sniadanie wciagniete bez zajakniecia a w domu nerwy stres itp itd

    Tak wiec : LUZ , nic na sile ...

    P.S.Owocu , tak ten hutchence to ten z tego INXS ale serio ja to z jedna piosenke kojarzylamm a jego w ogole...do wczoraj :) (sypie popiol na glowe )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to jest najlepsze dla dzieci:)

      Usuń
    2. Spoko Misiu,tak sie z lekka zdziwiłam,ze nie wiedzialas kto to byl za pan.Jesteś troche młodsza ode mnie,to miałaś prawo nie zaskoczyc😉

      Usuń
    3. Naprawilam się, obejrzałam film dok o nim oraz misiek zapuścił mi płytę , ma wszystkie ,😁
      Także ten no 😁

      Usuń
  10. Jak tak pomyślę to wcale nie spieszy mi się do rozszerzania diety. Teraz jest tak wygodnie 😜

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak jak wczoraj napisałam - w przedszkolu złożyłam protest pisemny przeciwko zmuszaniu moich dzieci.
    W domu - szczerze mówiąc nigdy nawet ta kwestia nie przyszła mi do głowy. Jadły, ile chciały. Jak któraś czegoś bardzo nie lubiła, to starałam się tego nie robić zbyt często (np. Młodsza nie je pomidorowej. Jak zamieszkała u swojego chłopaka, jego rodzice też przestali gotować tę zupę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja też nie często robię rzeczy, które nie sa lubiane przez kogoś z rodziny

      Usuń
  12. jest jeszcze rodzaj manipulacji jedzeniem, szlag mnie trafiał gdy przyjeżdżała do mnie panienka "anoreksja" (w rodzinie były dwa takie przypadki) chude, blade, złośliwe i bezczelne. Grzebały w talerzach z obrzydzeniem i demonstracyjnie się wykrzywiały co sprawiało mi ogromną przykrość bo specjalnie dla nich starałam się aby było pysznie. Sposoby miałam dwa - nie chcesz nie jedz, wyrzuć wszystko do kompostu (o zgrozo, panna na schodach jadła kotleta który w domu jej nie smakował) i drugi - jest mi niezmiernie przykro ale ponieważ jestem odpowiedzialna za ciebie kochanie to nie mogę pozwolić, abyś się zagłodziła, dlatego odwieziemy cię do mamy. Ale tak naprawdę to pomagała ignorancja - bez słowa komentarza zbierałam naczynia ze stołu i nie pytałam czy głodna czy nie, nie namawiałam, nie dawałam nic innego. Z gulą w gardle, to jasne, bo gdzieś tam jednak jest chęć aby usmażyć naleśniczka czy zrobić frytki z majonezem, wiadomo że wtedy zeżre ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na szczeście nie mam za często dzieci na dłużej niż na kilka godzin, robie w tedy cos w rodzajy spagetti albo lasagne i mam gdzieś, czy zjedzą:p

      i tak nie jest źle, bo mimo, że syna najlepsi koledzy to Żyd i Hindus, żaden nie jest na jakiejś specjalnej diecie religijnej:P

      Usuń
  13. Ja chodziłam do przyjaciółki i ze smakiem wcinałam u niej makrelę wędzoną i smażonego śledzia bo u mnie tego nie było:) Byłam niejadkiem, a z wiekiem jadłam bardzo wybiórczo, gdyby nie NRD i możliwość wjazdu na dowód to pewnie jadłabym chleb ze smalcem a tak to salami i metka doszła do zestawu i czasem szynka konserwowa;) Dzieciaki odziedziczyły po mnie niejedzenie w dzieciństwie i miłość do spania ;p Tuśka była totalnym niejadkiem, a Misiek jadł tylko to co lubił; na pytanie co zjesz, zawsze słyszałam: bułeckę i jajecko :D Wyrośli, jedzą i gotują na bogato i zdrowo. A jajecko się Miśkowi przejadło ;p
    Pańcio niestety też wdał się w nas, ale powoli się przekonuje. W końcu zaczął jeść owoce, bo tak to tylko jabłko i ewentualnie banan, i trochę więcej warzyw. Wczoraj po taekwondo przyjechał do nas a ja akurat miałam na patelni pierogi ruskie i pytam się czy zje. Powiedział, ze tak ale same, bez środka ;DDD I tak jest zawsze, że albo nie, albo nie lubi jak coś mu się proponuje, ale czasem jak już zobaczy na talerzu i spróbuje to zje. Zjadł 4 sztuki i to nie pierwszy raz, ale swoje musi powiedzieć ;)

    Sama nie lubię lub nie przepadam za czymś tam, więc w życiu nie przyszłoby mi do głowy żeby zmuszać dziecko do zjedzenia czegoś konkretnego. Co innego pilnowanie pór posiłków, kiedy w domu chudzielaki zapominające o czymś takim jak posiłek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja widzę, że sprawy wyglądają w szędzie bardzo podobnie:))

      Usuń
  14. pamiętam jak ojciec stał nade mną i czekał aż zjem smażoną kaszankę z cebulką.
    Zimna była obrzydliwa, rosła w ustach -przez lata robiło mi się niedobrze na samą myśl.
    Dlatego nie zmuszam.Ale sa rzeczy, które Grześ spróbował w przedszkolu, bo inne dizeci jadły, a w domu nie chciał.
    Mamy zasadę, próbuje , jak nie smakuje może nie jeść, ale nie może mówić niedobre, chociaż nie wie.

    I wżyciu nie zjem czerniny, choć nie spróbowałam, wiem, że obrzydliwa;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jem mnóstwo dziwnych rzeczy, uwielbiam

      Usuń
    2. od czarniny, którą zjem, ale tylko wersji mojej Mam, choć nie przepadam, gorsze są małże. Lubię owoce morza ale do małży nie mogę się przekonać :(

      Usuń
    3. mniam
      a ostrygi?
      lubię też móżdzki i surową skóre ze świni

      Usuń
    4. jadłam raz i też i o dziwo choć mnie nie porwały to były okej. Może zraziłam się do muli, bo miałam ich cały talerz i mnie zmuliły ;p, ale sos był przepyszny ;))
      móżdżka nie próbowałam a ze świni to lubię nóżki obgryzać

      Usuń
    5. ja spróbowałam przez przypadek, ten móżdżek, pomyliłąm z inną potrawą, po francusku:PP

      Usuń
    6. Miska,Ty masz koszmar z dzieciństwa związany z kaszanka a ja z salcesonem ,z ktorym notorycznie tato mi robil kanapki do szkoły (grubo masla i ten cholerny sakceson)zawsze wyrzucalsm do kosza...nie bylam niejadkiem,ale tego nie cierpiałam....

      Usuń
    7. :PPP
      Brata kiedys wywiezli na szkolne wykopki i dostali tam bulki z salcesonem, ponoc gdy odjezdzali pole bylo uslane salcesonem. :PP

      Usuń
    8. A co wy kcecie od kaszanki!?!?!

      Usuń
    9. kaszanka jest git, ale najlepsza taka swojskiego wyrobu i nie może mieć żadnych grudek z wontrupki czy czegoś tam bo mi w gardle staje!

      Usuń
  15. Nie zmuszalalm, bo pamietalam jak ja wysiadywalam godzinki nad talerzem w imie zasady "nie wolno ci odejsc od stolu dopoki nie zjesz". No to siedzialam, nie jadlam ale siedzialam. W koncu przychodzila godzina kolejnego posilku dla rodziny i stol byl potrzebny:))
    Wtedy mama zlorzeczac zabierala mi sprzed nosa talerz i stawiala nowy;) W sumie jak sie zastanowic to kto wygrywal? Juz wtedy wiedzialam, ze dzieci potrafia byc bardziej logiczne od rodzicow, dlatego nie stosowalam zmuszania, bo i po co?
    U mnie panowala zasada "nie chcesz nie jedz, z glodu nikt w majty nie narobil". Byly jakies tam rzeczy czy potrawy, ktorych nie lubil i omijal, a teraz je.
    Ja za to do dzis nie wezme gotowanej cebuli do geby, takiej z rosolu. Na sam widok mam odrzut wymiotny.
    Dlatego przecedzam rosol dwa razy, zeby sie zaden smiec w nim nie zawieruszyl;))) Potem podaje z plasterkami gotowanej marchewki i siekana natka pietruszki. Jak ktos chce wiecej to niech sobie gmera w durszlaku;) Wspanialy czasem gmera, bo on z tych co zezre wszystko.
    Z ta cebula to zupelne wariactwo, bo lubie zupe cebulowa, ale cebula z rosolu.... NIE!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy ma jakieś wariactwa
      :))

      Usuń
    2. Ja mam calkiem sporo;) ale gdyby nie wariactwa to nie byloby Fariatek:)))

      Usuń
    3. no raczej!
      wiesz, jak niektózy uważają, że podgrzewanie kubka do kawy to wariactfo, to jak można byc normalnym??

      Usuń
    4. Star, piatka, bardzo lubie cebule, ale gotowanej w zyciu nie, tez mam od razu odruch wymiotny.

      Usuń
    5. a ja w dzieciństwie nienawidziłam cebuli, teraz uwielbiam, ale nie gotowaną - chyba, że w zupie cebulowej, fakt:))

      Usuń
    6. Oczywiscie ze gotowana jest niejadalna, zwymiotowalabym!!!

      Usuń
    7. Ale bardzo lubiem czerwona cebule do salatek, albo podsmazona do innych potraw, ale gotowana, to nie to samo. ;)

      Usuń
    8. podsmażona bardzo
      własnie zrobiłam paprykę ieczoną ze szpinakiem z cebulkom czosnkiem i siekanymi orzechami:))

      Usuń
    9. marchewka do talerza, reszta do ewentualnej sałatki, ale w życiu nie spotkałam się, bo ktoś dłubał rozgotowaną cebulę i por!!!

      Usuń
    10. ha!
      moja Mam uwielbiała gotowane warzywa z rosołu!!
      po niej chyba jestę wariatkom:p

      Usuń
  16. 1870 :)

    Pamiętam taką scenę z dzieciństwa. Mam stoi nade mną od godziny i wciska we mnie ćwiartkę bułki z masłem. Takim byłam niejadkiem, że nawet tyle nie mogłam zjeść ;P
    Oszczędzam takie sceny mojemu dziecku, ale umiejętnie staram się przemycić jak najwięcej warzyw do jej menu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no takich horrorów nie należy dzieciom fundować

      Usuń
  17. Ja zawsze wszystko jadlam, nikt mbie nie musial zmuszac, to juz predzej odganiac 😉

    A starszy wrócił ze szkoły niewyrazny. Mdli, stan podgoraczkowy, ból głowy i ogólnie osłabiony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I moja z katarem i kaszlem...:/
      Zdrówka dla dzieciaków!

      Usuń
    2. Zdrówka!
      A Twoja dopiero chorowala przecież!😕
      I nas nie ma kataru ani kaszlu tylko niewiadomoco

      Usuń
    3. biedne zepsute dzieci a jeszcze biedniejsze ich matki!!

      Usuń
    4. Starsza tez byla kilka dni temu chora. Pierwszy dzien byl tragiczny, na drugi nastapila ogromna poprawa, stwierdzila wtedy ze teraz jest tylko chora- chora, a wtedy byla chora- martwa.
      Zdrowia dla wszystkich dzieckow ;)

      Usuń
    5. Dzięki! Młody juz rano mówił ze jest bardzo zmęczony ale powtarza to codziennie, przed wyjazdem do szkoły (w weekendy nie;)) wiec wpuscilam jednym uchem a drugim wypuscilam

      Usuń
    6. ja tez nie ufam złemu samopocziu dziecka rano:p

      Usuń
  18. Starsza jako dziecko jadla wszystkie warzywa, teraz na liscie zjadliwych ma moze ze trzy :((( I co zrobic? Nie wmuszam, bo wydaje mi sie ze to moze tylko sprawe pogorszyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to niesamowite, większość dzecków jest włas nie takich!!

      ja się pocieszam, że moje z tego wyrosły, studia jakoś zmieniają i samodbanie o gotowanie

      Usuń
    2. Ja mialam odwrotnie, jako dziecko wybrzydzalam, ale z czasem kubki smakowe sie zmienialy i polubilam wiekszosc dan. A tu sie repertuar zaweza. :///

      Usuń
    3. no właśnie
      jak przeżyć TG???

      Usuń
    4. thanks giving
      tak chciałam skróem polecieć
      nie robią tam skrótów?

      Usuń
    5. :))) uzywaja mase ale takiego akurat nie. Juz myslalam, ze moze od teenager :P

      Usuń
    6. a ja się bałam, że pomyślisz, że to taniec z gwiazdami:pp

      Usuń
    7. Jako dziecię nie znosilam zoltego sera..pamiętam to przez mgłę 😂😂😂😂

      Usuń
  19. Moj Junior jak byl maly (2 do 5 lat) to mogl nie jesc caly dzien i nigdy nie byl glodny. Poniewaz to jednak niezdrowe to wzielam sie na sposob i karmilam Juniora w kapieli, bo od malenkosci uwielbial wode, ale on Ryba wiec to zrozumiale. W kapieli zezarl wszystko bez marudzenia, wiec dziecko bylo regularnie kapane trzy razy dziennie:)))
    Potem mu sie troche poprawilo, ale i tak wyrosl na chlopa 196 cm i cos okolo 100-105 kg zywej wagi:)))
    Czyli to wszystko sie zmienia;)

    OdpowiedzUsuń
  20. W ubiegłym roku bylysmy z kolezanka i naszymi klasami (pierwsza idruga) na wycieczce w pewnej fabryce. Dzieci dostały tam obiad: kotlet, ziemniaki i groszek z marchewka. Tylko jedno dziecko( na 50 ) zjadlo groszek z marchewka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, czy się martwić czy czuc pocieszonom..

      ja nienawidze groszku i jak samą marchewkę to owszem, z grochem nigdy nie zjadłam, rozumiem dzieci:))

      Usuń
    2. gadam!
      I miałam fsspaniałom mmamę, ktura akceptowała, i robiła samą marchefkie,!!
      I fasoluf tez nie lubię, i nigdy nie zostałam zmuszona
      ale poza tym jadłam wszystko, ażdą zupę, warzywo, kapuste, wieć tego

      Usuń
    3. Ja uwielbialam groszek z marchefkom! I nawet mi zostalo. ;)

      Usuń
    4. brukselkem tesz uwielbiam. podsmazona na czosnku. Mniam

      Usuń
    5. spróbuję raz ja na tym czosnku
      ostatnio zjadłam upieczona i była ok

      Usuń
    6. Koniecznie naczosnkowana musi być 😉

      Usuń
    7. zrobiłam pyszniutki bidżis wcale nie świąteczny, a wy tu z jakaś fstrętnom brukselkom

      Usuń
    8. bidżis to bogos?
      ale fajnie!

      Usuń
    9. Jak bigos to pozdrawiam talerz!!!

      Usuń
    10. Pyszniutki choć bez wina ;)
      Mela na zdrowie!

      Usuń
    11. No pewnie ze pyszniutki! Musze zrobic bo slina poleciała 😉
      Dzięki Roksana!

      Usuń
    12. za mną chodził już jakiś czas, a że jutro będę gości miała, to gar upichciłam, bo tak dla nas dwoje to rzadko robię

      Usuń
    13. Ja też rzadko Ale już ostatnio monz wspominał ze by zjadł. Za mną też chodzi 😉

      Usuń
    14. Za mną nie tylko chodzi a nawet biega😁 mniam mniam bigosik ( tylko ja absolutnie bez wina, taki kwaśny z grzybkami, mięskiem). A winem mogę popić😁

      Usuń
  21. Uwaga, uwaga!
    Zmalała przewaga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga, zabiję Cię myslałam, że nas dogonili!!
      ale damy radę, tu sami głosujący sa:))

      Usuń
  22. nie warzywa
    syna jak był mauy jadał ryby i uwielbiał paluszki rybne kapitana igloo
    ktoś mu coś tam naopowiadał i odwidziało mu się
    wienc się pytam, jak to możliwe, że jadłeś całe opakowanie paluszkuf? bo nie wiedziałem, że to z ryby :p

    OdpowiedzUsuń
  23. Uffff weekend! Wróciłam do domku , odpaliłam kompa , poczytałam o jedzonku i ....znów jestem głodna . Idę jeść...🍖🍣🍝🍕 i obiecuję, że nie będziecie musiały mnie zmuszać😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
  24. Chyba juz spicie, a ja obudzona czytam o roznym jedzonku, uwielbiam chyba wszystko, i kaszanke, i salceson, i ostryki, i wszystkie inne dary morza, ale kiedy bylam w szpitalu i nie moglam spac w nocy myslalam i marzylam o mlodych ziemniaczkach, troche maselka i mleko zsiadle.

    OdpowiedzUsuń
  25. zanim zgasze światło , przeczytałam, że zmuszanie dzieci do czegokolwiek, to przemoc emocjonalna.
    próbowałam tez odnalezc i odnieść się do artykułu, w którym stawiano tezę, iż matka nie akceptując "nie" przy posiłkach może nieświadomie spowodować, że w dorosłym życiu będzie łatwo ulegalo namowom innych np. do przyjmowania używek. właśnie z powodu autorytetu matki i jej nieustepliwosci w namawianiu.
    dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lamia, madre to, wierze ze moze to byc przemoc emocjonalna i dla slabszych psychicznie dzieci nastepstwa moga byc tragiczne.

      Usuń
  26. Nigdy nie byłam za zmuszaniem dziecka do zjedzenia czegoś na siłę. Trauma do końca życia (choć nie zawsze) zapewniona.

    OdpowiedzUsuń