sobota, 20 maja 2017

jak jest dobrze, to jest dobrze

już pisałam. że chodzę raz w tygodniu na gimnastykę "onkologiczną"
każdy zamieszkały tutaj pacjent onkologiczny może się na nią zapisać
nie rozmawiamy między sobą o raku zwykle
o niektórych wiem, jakiego raka mieli, ale zwykle nie wiem

czasem jak przez jakiś czas się na niej nie pojawiam, to jak idę żartuję, ze muszę sprawdzić, czy wszyscy żyją
albo mówię, że idę, żeby nie pomyśleli, że umarnęłam

żarty żartami, ale różnie bywa
koleżanka Julia, która miała przerzuty na wątrobę 7 lat po raku piersi, już nie przychodzi..

a teraz..
jest taki kolega
dołączył do nas ze dwa lata temu
równie łysy jak wesoły
bardzo go polubiłam

nie widziałam go ze 3 miesiące,

aż tu nagle...
przyszedł
łysiejący.. słaby.. smutny
rak wrócił, znowu się leczy

coś się we mnie zacisnęło  żelazną obręczą....





63 komentarze:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Trudny
      Niby się wie że raki wracają. Ale chce się wierzyć że nie tym których znany...

      Usuń
  3. Zawsze gdzieś z tyłu głowy jest ten strach. Mnie najczęściej właśnie dopada gdy widzę że komuś znów się nie udało i pojawia się pytanie a co ze mną. Eh.
    Swoją drogą bardzo fajnie że macie możliwość uczestniczenia w takich zajęciach. Opowiedz coś więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest całe Stowarzyszenie które promuje aktywność fizyczną wśród pacjentów onkologicznych. Bo wiadomo że ruch to zdrowie. Jest gimnastyka. Zajęcia na basenie. Bieganie. Chodzenie z kijkami. A teraz będzie wyjazd w Ardeny. Ja mało korzystam bo p po prostu nie mam czasu.

      Usuń
  4. może to nietrafne porównanie,ale i tak napiszę. Wczoraj o mało nie zabił mnie ktoś samochodem. Wysiadałam z tramwaju więc byłam pewna, że w takim miejscu jestem bezpieczna a tu pisk, hamowanie i strach łapiący za gardło. Bomby tykają nie tylko w nas, obok nas również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jak skomentować. Wszystko powiedziane. Tak to jest z tymi bombami!

      Usuń
    2. rybenko mogę Cię przytulić i potwierdzić - ten strach o bombę w środku nie jest irracjonalny i masz prawo się bać, chyba tylko głupi by się nie bał,
      na razie żyjemy i mamy kogo kochać a nie czarujmy się - życie zawsze kończy się wiadomo jak. Przesyłam serdeczności.

      Usuń
    3. tulam się z przyjemnością
      i cieszę się bo mam dobry dzień dzisiaj:)

      Usuń
  5. I dlatego trzeba spieszyc sie kochac ludzi, wiadomo dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest mysl aktualna do konca swiata i jeden dzień dłużej! Kochajmy, bądźmy wobec siebie mili, bo nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Wiem, ze to banalne, ale...
      Pozdrawiam z UK i życzę Wam wszystkim miłego weekendu:)

      Usuń
    2. Normalnie idę zaraz się tulić i kochać. W sensie ludzkim żeby nie było!

      Iza a ja pozdrawiam z chwilowo większego składu rodziny; )

      Usuń
    3. Rybenka, czyzbys zaszla, a my nic o tym nie wiemy? :))

      Usuń
    4. Zaszłam ale dawno
      Dwa poszły już w świat
      Ale czasem któreś wraca zobaczyć starych rodziców: pp

      Usuń
    5. Albo starzy rodzice jada daleko, daleko sie poprzytulać do dzieckow:) I to jest piękne! Tez liczę na dobry czas.

      Usuń
    6. na pewno taki bedzie:)
      dobre czssy, że można tak podróóżować:)

      Usuń
  6. Nieszczęścia czekają mam wrażenie wszędzie. Nigdy nie wiesz z której strony dostaniesz w głowę. Tylko czasem, gdy już się otrzasniemy, to kolejny cios boli bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się normalnie żyć jeżeli się człowiek nie otrząsnie. Źle jest żyć w ciągłym strachu.

      Usuń
  7. Strach pewnie zawsze będzie z tyłu głowy! Staram się, żeby nie zdominował mi życia, staram się go oswoić, ale w podobnych sytuacjach jak ta potrafi obudzić się z wielką siłą. 😒

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja chciałam podziękować jeszcze raz wszystkim!
    To dla mnie niezwykłe, że tyle ludzi zdecydowało się zagłosować!
    Pisze pod nowym postem, bo może tam już nikt nie pójdzie, jak jest nowy.
    Trwam we wzruszeniu nadal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze piszesz:)
      a ja sobie jeszcze poczytałam książkę i wprawdzie niewiele rozumiem, ale niektóre historie są niezwykłe:))

      Usuń
    2. w najnowszym numerze "Twórczości" jest fajna recenzja tego tomu. Sama bym też coś więcej napisała o tym, ale podobno mnie jako wydawcy nie wypada pisać recenzji książek, które wydałam :)

      Usuń
    3. nie znam się na wydawniczym sawuarwiwrze
      :)

      Usuń
    4. Aniu, czytałam recenzje tego tomu:) Możesz byc dumna z tego, co robisz!

      Usuń
    5. Jestem!
      Choć w domu słyszę tylko, że szukam okazji na wydawanie... pieniędzy.
      To dołujące jest.
      Ale już bardzo dawno zrezygnowałam z szukania zrozumienia i wsparcia w czymkolwiek w domu.

      Usuń
    6. Ania M - mnie to doprowadziło do całkowitej rezygnacji z pisania, zupełnej utraty wiary w siebie i do.. mopa

      Usuń
    7. Klarko - ja się zastanawiam, czy byłoby coś, co mogłoby być uznane za warte uznania. Doszło w pewnym momencie do tego, że mąż wypomniał mi, że jak dzieci były małe, to byłam przez pewien czas z nimi w domu. Wtedy oboje tak ustaliliśmy. A potem on zmienił zdanie (wstecznie). Gdybym wtedy wzięła niańkę, teraz byłabym w innym miejscu (miejscu kariery zawodowej, jak stwierdził). Nic mojego nie czyta, jak spytałam, czy widział mój wiersz w GW, to się oburzył, że go szantażuję emocjonalnie, skoro wiem, że go moje pisanie nie interesuje, i w dodatku w takiej gazecie.
      A Ty Klarko, pisz, zawsze można zacząć na nowo. We mnie masz wydawczynię, wiesz o tym. Bo zasługujesz.

      Usuń
    8. Aniu! Podziwiam tym bardziej. Nie wiem, czy umialabym zyc w takim domu. Nie sluchaj tego, sluchaj siebie!

      Usuń
    9. alez mnie cieszy wydanie klarki tworczości, obiecuje mozno rozpropagować sprzedaż:))

      Usuń
  9. Fajnie mieć taką możliwość...
    Z drugiej strony...
    Ja może nie tyle unikałam, co nie potrzebowałam. Po pierwszym raku, gdzie nie byłam nawet na onkologicznym oddziale, chemię miałam dzienną, więc wracałam do swojego życia- bez raka! Już samo to, że Mam miała, Babcia miała więc świadomość duża...
    Potem już było inaczej, bo i okoliczności inne...
    Za dużo tych odejść...
    Pamiętam jak Mam mówiła, że spotkała koleżankę, która się zapytała jak zdrowie, więc mama powiedziała, że ok., że 5 lat minęło, więc...a ta jej, że jej koleżanka miała nawrót po 8 latach, więc... Niby się wie, ale konfrontacje na żywo bywają trudne.
    Trudno też żyć jak w bańce szklanej, która nie dopuszcza wiadomość wiadomo jakiej treści, bo kiedy znowu musimy podjąć walkę lub mamy styczność z tymi co wygrali lub wciąż walczą to niestety są one wpisane w rzeczywistość.

    Przykro mi Rybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy po swojemu choruje i żyje po chorobie
      ja nie umiem spuścić żelaznej kurtyny, co nie znaczy, że się zamartwiam, mysle bez przerwy, jestem dość realistyczna w oczekiwaniach
      a na tej gimnastyce to się ciężko pracuje na maszynach, rozmowy o raku są rzadkie bardzo, i najczęściej optymistyczne

      Usuń
    2. i różnie na kolejnych etapach...
      Nie wiem czy w ogóle można spuścić kurtynę, bo osoby onkologiczne już do końca życia mają styczność- choćby przez wizyty kontrolne.

      Nawet na oddziale chemioterapii podczas podłączenia nie gada się non stop o raku. Non stop to się gada o jedzeni ;DD A ile przy tym śmiechu...:)

      Moje życie po pierwszym było bardzo intensywne- małe dzieci, dom, rodzina, przyjaciele, praca- więc nie było miejsca i możliwości, a wsparcia nie potrzebowałam, miałam przykład w domu, to była najlepsza lekcja jak fizycznie i psychicznie dojść do równowagi :) U mnie, czyli u Mam skończyło się to happy endem- 43 lata już po :)

      Usuń
    3. masz rację, różnie na różnych etapach
      i nie da się nikomu narzucić jak ma to przeżywać
      miałam niestety okazję obserwować koleżanki, które znalam od dawna, nagle zachorowywały i ich reakcje były nieprzewidywalne

      tyle wiemy o sobie...

      Usuń
  10. Smutne, polubisz kogos, bylo dobrze a tu nagle rak wraca, ktos odchodzi, pamietamy, zostaje ten ktos w naszej pamieci, ja tak mam kiedy slucham piosenki 'lubie mowic z toba' zawsze wspominam Wojownicza, chce myslec ze ona zyje.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora, dostałam namiary na kobietę z mojego miasta, która przeszła tę drogę przede mną. Kaśka - wulkan energii, nieschodzący z twarzy uśmiech, kwintesencja radości życia. Z rewelacyjnym histopatem po operacji, ze słowami lekarza: żyj jakbyś nigdy nie była chora, bo w twoim przypadku szanse, że rak wróci są bliskie zeru. Wrócił.
    Bardzo nie chciałam mieć onkoznajomych. Właśnie dlatego, że ta choroba zabiera. Ale nie wyszło.
    Jak się nie bać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie da się nie bać.
      Można ten strach oswoić, wyrzucić na obrzeża życia.

      Usuń
    2. Zdrowi nie rozumieją kiedy mówię, że boję się, że wróci. Że żyję i cieszę się życiem. Dla nich te dwie rzeczy się wykluczają.

      Usuń
    3. neti er
      w tym problem, zdrowi nie rozumieją, zaraz pocieszaja bez sensu
      jak tutaj pisze o strachu to czuję zrozumienie
      nie o to chodzi, że się trzęsę całymi dniami ale mam to z tyłu głowy i czasem chcę z siebie wyrzucić
      dlatego nawet kosztem tych chwil, kiedy dowiaduję się, że znajomemu rak wrócił, bardzo potrzebuje onkoznajomych

      Usuń
    4. No właśnie.
      Ze zdrowymi jest ten problem, że nie potrafią z chorym rozmawiać. Im się wydaje, że jak mówimy o chorobie, o nawrocie, o śmierci, to tkwimy w tym po uszy i wyskakują z tym nieśmiertelnym: myśl pozytywnie! Z drugiej strony podziwiają, że mimo choroby żyjemy w miarę normalnie, tak jakby to się wykluczało, jakby dla nas świat się zatrzymał.

      Usuń
    5. bo ludzie bardzo się boją tej choroby - i słusznie - i sami nie wiedzą, jak by to było gdyby..

      roksanna:)

      Usuń
    6. Poza tym, ci onko nie są fajnie dlatego, ze są onko, tylko przede wszystkim dlatego, że są świetnymi osobami ;)

      (jakie to chujowe i wspaniałe jednocześnie, że trafiłam na Twojego bloga, rybenko...)

      Usuń
    7. Netii wiem o czym mówisz z tym trafieniem: )
      Ja się cieszę bo bardzo fajne babki tu trafiają. Nawet zdrowe bywają fajne😉😉😉

      Usuń
  12. Przyjaciele. Do grobowej deski....
    aż mnie ciary przeszli, Rybeńko :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Agata Dyksy nie żyje:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, wiemy o tym już od kilku tygodni...

      Usuń
    2. myślałam że nie wiesz.ja sie dzisiaj dowiedziałam,a tak chciała dożyć wiosny...........ale mi głupio

      Usuń
    3. Niepotrzebnie Ci głupio. Dziękuję że pomyślałaś o mnie. To bardzo miłe.
      A smutno mi bardzo...

      Usuń
  14. wróciłam z kina, Strażnicy Galaktyki 2, świetna zabawa, polecam:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, jest jak jest :( raz lepiej raz gorzej. Ważne by się nie poddawać.
    Tulę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rybeńko, przepraszam, że tak ogólnikowo odpowiedziałam u mnie... Na ogół w ogóle nie piszę o tych sprawach - dlatego ostatnio w ogóle rzadziej piszę, bo o tym, co najmocniej mnie gnębi, nie mogę. To temat na rozmowę raczej... nie gniewaj się.

    OdpowiedzUsuń
  17. Żegnaj Fileomie.......dołącze do ciebie

    OdpowiedzUsuń