z czasem powolutku nauczasz się jak sobie z tym lękiem radzić, jak zamiatać go pod dywan przed przyjściem gości
bo ludzie "z zewnątrz" patrzą na Ciebie i sobie myślą, wygrał,/wygrała, wygląda zdrowo to jest zdrowa , uśmiecha się, normalnie żyje to przecież nic mu/jej nie jest, nie ma się czym martwić
a to tak nie działa
lekka odchyłka od normy i już po placach wędruje zimny dreszcz, zaciska się obręcz na żołądku - może wredny skurczybyk tylko udawał, że go nie ma?
tylko nie mócie osobom w takiej sytaucji, żeby się nie martwiła, i że trzeba być dobrej myśli i inne sraty i pierdaty
bo w takim momencie pomaga tylko zwierzenie się ze swojego lęku komuś, kto zrozumie, wysłucha , rzuci sensownym argumentem, albo po prostu pomartwi się wspólnie
przynajmniej ja tak mam
i większość osób z rakiem, jakie poznałam
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
dzień dobry.
Usuńjakoś nie mogę się ostatnio wyspać. mocną kawę z cukrem poproszę.
Rudziaszku, to jakieś przesilenie jesienne chyba
Usuń:*
ja też niewyspana jakaś....o 4 sie obudziłam:/
Usuńdzień dobry
ja spałąm cudnie, ale pospałabym jeszcze ...
Usuńja po dwoch kawach
Usuńpo jednej na cycka?? :PP
UsuńOj tak Rybenko, oj tak...
OdpowiedzUsuńpotwierdzam każde słowo
szukam teraz sensownych argumentów i walczę z tym lękiem
już nie paraliżuje tak mocno jak kiedyś, ale jest...
jednak jest coś jeszcze, jesteś Ty, jesteście Wy, Fariatki kochane i to daje siłę
świadomość, że ktoś czuje podobnie i że cię rozumie to wielka rzecz!
:*
Dla mnie to bardzo bardzo ważne że mogę to z wami być szczera
UsuńTo mi daje niesamowite wsparcie
macie Dziewczynki całkowitą rację.
Usuńjednak w tym wszystkim jest jeszcze inny aspekt bycia ekschorym (chociaz dla mnie chorym na raka jest się do końca życia, właśnie z tego powodu, o którym piszecie), że podchodzimy również z większym lękiem, obawami do chorób bliskich. Moja Mamcia choruje na raka jajnika i każde badanie przeżywam momentami gorzej niż ona. A może Mamcia po prostu nie mówi zawsze o swoich obawach....
Kiedy człowiek sam zachoruje uczy się niesamowitej pokory wobec życia, ale przede wszystkim empatii. To jest chyba jedyny pozytyw płynący z zachorowania.
często tak bywa, że z bliskimi trudniej jest rozmawiać niż z przyjaciółmi
UsuńZupełnie inny wymiar tego lęku - kancerofobia
OdpowiedzUsuńjednych odstrasza od wykonywania badań, innych wręcz przeciwnie, pcha do robienia niezliczonych badań i dominuje nad całym ich życiem
w Polityce z zeszłego tygodnia ciekawy artykuł o kancerofobii, szczególnej odmianie hipochondrii, uznanej przez psychiatrów za oddzielną jednostkę chorobową
KLIK
Ciekawe
UsuńPoczytam sobie
gdy byłam w zeszłym tyg. na cytologii i wspomniałam o licznych zachorowaniach w rodzinie, w pracy, o strachu, pani ginekolog się podeśmiała, że trochę przesadzam. cóż, ja wolę panikować niż obudzić się z ręką w nocniku.
Usuńcóż, czasem lekarze bywają rozkosznie niefrasobliwi :(
Usuńoczywiście, że trzeba być czujnym, badać się i kontrolować
to zupełnie co innego niż niczym nie uzasadniona hipochondria
Olga ma rację
UsuńS lekarz tez człowiek to czasem głupi
sprostowanie: na cytologii byłam w zeszłym miesiącu, w zeszłym tyg. zaliczyłam mammografię. tu pani się nie dziwiła, sama była przerażona ilością wykrywanych nowych przypadków.
UsuńRuda, jestem z Ciebie dumna!
Usuń:***
a co u Twojej koleżanki?
Usuń:***
Usuńmuszę odebrać wyniki. powinny już być.
Iwonka pierwszą chemię miała z poślizgiem, wczoraj poszła druga (chociaż wyniki też nie były rewelacyjne). ogólnie czuje się dobrze i bardzo zaskoczyły ją te słabe wyniki.
rzeczywiście, pierwsza chemia to zwykle nie problem...
UsuńRuda, to juz masz przepustkę na następny zlot :))
widać, że ze mnie polonista nie matematyk. druga chemia poszła z poślizgiem, teraz była trzecia.
Usuńtaa, chyba już zacznę sprawdzać połączenia ze stolicą.
Rak w mojej rodzinie dotknal wielu osob. Kazda z nich inaczej reagowala. Gdy choroba dotyka kogos bardzo bliskiego, z kim sie mieszka, widuje czesto, wtedy sie wie, ze byla na takich albo innych badaniach, cos zabolalo, cos strzyknelo wtedy w naturalny sposob sie wie, czy cos niepokoi.
OdpowiedzUsuńMam swiadomosc tego, ze Wy, rakowcy, zyjecie z ciaglym niepokojem. I widzac Was usmiechnietymi przyjmuje, ze ten usmiech jest szczery. Ze nie ukrywacie pod nim "zlych" czy niepokojacych informacji. A nie chce byc nachalna i wypytywac.
Mam duza wdziecznosc do mojej cioci, ktora chorowala na raka, a widywalysmy sie sporadycznie, ktora miala w zwyczaju po kutuazyjych powitaniach, podaniu herbatki itp mowic: "zebyscie mieli jasna sytuacje: w tej cheili jestem po takich a takich badaniach, sprawa wyglada tak a tak, bardzo sie tym matwie/ bardzo mi ulzylo/ mam tego wszystkiego po dziurki w nosie/ do d... to wszytko/ ciesze sie, ze tak to sie uklada/ chce mi sie zyc albo nie chce mi sie o tym gadac. Przewaznie zaraz po tym zapodawala jakis temat do rozmowy, zeby nie zawieszac w prozni.
Od razu wiedzialam, co jest grane. Na co ma ochote, na co nie i nie bylo zadnych domyslow ani niezrecznej sytuacji dla mnie - pytac- nie pytac.
Chciala gadac, to gadala, nie chciala, to wyraznie o tym mowila. Nie raz powiedziala nam, ze czuje sie bezradna i zmeczona.
I jestem jej za to bardzo wdzieczna.
Dosiu, wielki dar miała Twoja ciocia
Usuńnie każdy tak potrafi
ale to bardzo ważne, bo jak piszesz, wyzwala osobę zdrową z wszelkich niezręczności, a poza tym otwiera możliwość reagowania zależnie od sytuacji, daje możliwość pomocy, pozwala bez skrępowania pytać o to, jak pomóc
wiele osób potrafi dawać, ale nie każdy potrafi brać
Olga!!!
Usuńnapisałam się tyle, a Ty to potrafiłaś streścić w jednej linijce :) dzięki
Ale ja dzięki temu przywołałam w swojej pamięci ciocię.
Ja trochę tak miałam jak zachorowałam. Gdy spotkałam kogoś mówiłam hej u mnie tak sobie itd
UsuńAle teraz byłoby mi trochę niezręcznie tak zaczynać rozmowę- hej jutro idę na badanie markerów i się boje
Ale mogę to tu napisać i jest git
Dosiu, pięknie napisałaś o swojej cioci!
UsuńI dzięki temu czytacze zapamiętają te ważne słowa
"Będzie dobrze" to chyba najbardziej drażliwe stwierdzenie...
OdpowiedzUsuńTAK!
Usuńjuż tu wielokrotnie pisałyśmy o tym
ale powtarzać nie zaszkodzi :)
mnie równie bardzo drażni "mysl pozytywnie"
Usuńa jak kurna ja mysle?
mając taką wiedzę a nie inna o swojej chorobie jestem rukiewsko optymistyczna, i oby ci którzy tak mi mowia tak byli pozytywni w godzinie proby
albo "weź się w garść" i "ogarnij się "
Usuńgaga, włąśnie takiego mejla Ci napisałam :PP
Usuńwitaj kochana:)))
no ale widzisz od razu podziałały te slowa:PP
Usuńwzieła sie,ogarneła i jest!!
witaj Gaguniu:)))
albo czym ty się przejmujesz, przecież jesteś już zdrowa
Usuńhrrrr
Usuńza to przegryzamy aorty!!!
o żeszsz kurna
Usuństrach siem bać
zansz grę w taboo?
Usuńjest zestaw słów których nie można używać
to tak działa :PP
wreszcie mogę to powiedzieć
UsuńDZIEŃ DOBRY GAGUNIU :)))
\o/? \o/?
ostatnio powiedział mi lekarz:
Usuń"z tamtej choroby jest pani wyleczona, jest pani zdrowa,
jeśli coś się pojawi, to będzie to nowa choroba" :)
to ciekawe
UsuńTo nawet BAAAARDZO ciekawe, bo PZU nawet za 10 lat nie wypłaci ponownie odszkodowania za raka, bo dla nich to już zawsze WZNOWA
UsuńNo to ja trochę wezmę te wszystkie stwierdzenia"będzie dobrze" w obronę:)
UsuńDla mnie nie jest to wynikiem złej woli czy lekceważenia. Jest to bezradność, której inaczej nie umiemy wyrazić. I wbrew wszystkiemu za tym stwierdzeniem może nawet chować się chęć pomocy a najczęściej wiara, że rzeczywiście tak musi być.
Nie dalej jak ze dwa dni temu sama tak napisałam Luszce a później z przerażeniem złapałam się za głowę:)
Bo co jeśli ona pomyślała o mnie jak o ostatniej idiotce!:) A nóż ma rację?
wiesz co, ja chyba tak wczoraj Oldze powiedziałam, ale wiem, że Ona wie, ze ja wiem, co i jak
Usuńbo jak ludzie się słuchają nawzajem to jest inna sprawa
wtedy to nie jest pustosłowie
ale często ludzie tak mówią, bo nie wiedzą co powiedzieć
dlatego powtarzam to często, bo sama byłam kiedyś w nieustającym błędzie
bo to zupełnie inaczej brzmi od osoby, która przeszła to samo i wie o co chodzi
Usuńja Ci też napisałam "bądź dobrej myśli" :))
jak rozmawiają dwie rakowe to trochę coś innego to znaczy
my się rozumiemy i już :)
a u Luszki będzie dobrze, bo pozbędzie się dokuczliwych dolegliwości, trochę potrwa rehabilitacja i będzie szczęśliwa, że podjęła decyzję o operacji
Usuńa powiedzenie "będzie dobrze" osobie, która jest świeżo po diagnozie, to okropnie drażni, bo nikt nie wie, czy wydobrzejesz, czy umrzesz
dużo później i na przykład w kwestii badań taki tekst już tak nie działa
przynajmniej na mnie :)
Ostra, ubezpieczyciel zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby nie wypłacić kasy...
Usuńspotkałam kiedyś daleką znajomą, gadu, gadu, o tu się okazuje, że już jest po pierwszej chemii, rokowania dobre, samopoczucie nie najgorsze
Usuńi w pewnym momencie powiedziałam "wszystko będzie dobrze"
i zobaczyłam w jej oczach zgrozę i tą chęć gryzienia aorty
w ułamku sekundy dodałam z uśmiechem, że mocno w to wierzę, bo sama wyszłam z choroby, bo to już prawie 12 lat, bo można, bo w porę itp itd
i zobaczyłam w jej oczach ulgę, ukojenie i pełne porozumienie
okazało się, że ona nie wiedziała, że ja chorowałam i był ten moment kiedy pojawiła się taka właśnie reakcja, o której piszemy
po chwili powiedziałyśmy to sobie wyraźnie, byłam spokojna, że już się dobrze rozumiemy
na koniec popłakałyśmy się i przytuliłyśmy się mocno
ale to "będzie dobrze "to takie zaklinianie rzeczywistości, przecież nikt nie ma zawsze złe, że życzymy komuś przed egzaminem "na pewno zdasz "....przecież i mi mówicie, będzie dobrze, choć ja wiem, że nie będzie, ale to wyraz troski, życzenie, pozytywna myśl, tak to widzę
Usuńtaka rozmowa z osobą, która przeszła to samo, w dodatku wiele lat po izyje, jest bezcenne!
Usuńdzień dobry. Olgusiu :)))
Usuńdzień dobry, dziefczynki :)))
Gaguniu :*
UsuńBasiu, tego nigdy się nie wie!!!
Dobrze, że to napisałaś.
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że takich postów nigdy dość
Usuńjak zwykle w środę nowy artykuł
OdpowiedzUsuńKLIK
jeśli dla którejś niedostępny, to mówcie
Usuńno kurcze, mąż mój niedługo chyba musi zacząć bardziej się badać, żwłąszcza ze jego dziadek i wuj mieli raka jelita:(
UsuńOlga, dzieki, artukulu to akurat nie czytalam, ale ten film, w ktorym Pat Mackey mowi o opiece paliatywnej i zyciu w tym czasie jest piekny.
UsuńTa kobieta widzi swoja sytuacje dokladnie tak jak ja bm kiedys chciala.
Ona sie nie skupia na smierci czy strachu, ona sie skupia na ZYCIU i to jest piekne. Ja nie chce umierac w kazdym poscie, w kazdym spotkaniu z bliskimi, ja chce zyc do ostatniej chwili pelnia zycia. I tak robie.
ja myślę,że każdy tak chce
Usuńale nie każdy potrafi
Rybenko popatrz na Judyte, ona nie umiera w kazdym poscie, ona zyje pelnia zycia, na pewno tez ma chwile slabosci, ale umie sobie z nimi radzic.
UsuńJa mialam i mam medytacje, ona ma modlitwe i mysle, ze obie z tych srodkow korzystamy.
Judyta to dla mnie wzór, pod wieloma względami
Usuńucze się
Ja odbieram Judyte jako wielka realistke i tez sie tego ucze, bo nauki nigdy za wiele. W niej jest spokoj, ktory emanuje na wszystkich, ktorzy nawet jej nie spotkali ale sie chociaz otarli o jej blog.
Usuńteż tak Ją odbieram
UsuńNo widzisz siostro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :))))
Usuń:)))
UsuńJudytka ♥
UsuńWiem, ze to co napisze spotka sie jesli nie z krytyka to co najmniej zdziwieniem i pewnie wiekszosc pomysli, ze jestem nieszczera, no coz niech sobie kazdy mysli co chce, a ja napisze co czuje anyway:))))
OdpowiedzUsuńNie znam tego leku, po prostu nie znam. Owszem pierwszy tydzien w szpitalu mialam uczucie leku, ciagle nie wiedzialam o co chodzi, co sie stalo, ze sie nagle zepsulam i byc moze nie bede juz dzialac.
Ale jak dostalam diagnoze to juz nie bylo czasu na lek, teraz trzeba sie bylo skupic nad naprawianiem, a lek nie jest dobrym doradca w zadnej sytuacji.
Ja sobie nie pozwalam na luksus leku.
Serio, co mi lek da? po za tym, ze spieprzy mi radosc zycia?
Staram sie nie pisac nawet o tym kiedy mam jakie badania, bo zauwazylam, ze to grupowe trzymanie kciukow to wlasnie przypomina o tym, ze trzeba sie bac.
A ja sie nie chce bac, nie lubie sie bac... nic na to nie poradze, taka jestem.
Star my to wiemy, podziwiamy cię za to
Usuńale juz dawno ustaliliśmy, że jesteś wyjątkiem
ale też siłą lęku troche zalezy od sytuacji życiowej i grozy konkretnej sytuacji
chyba
Rybciu, oczywisicie przeszlysmy przez to, ze np. wiek dzieci ma wielkie znaczenie, bo wiadomo, ze czlowiek sie boi o male dzieci bardziej niz o dorosle. Ale czy w tym leku o przyszlosc malych dzieci jest potrzebny jeszcze dodatkowy lek rodzica?
UsuńOwszem tak jak wtedy pisalam, ja bez raka cholernie sie balam, ze jak by sie cos stalo ze mna to Juniora odesla do PL, a tego nie potrafilam sobie wyobrazic w najbardziej koszmarnych wizjach.
Balam sie tego tak bardzo jak niczego nigdy wczesniej w zyciu... to byl najwiekszy strach, ale tez wykorzystalam ten strach wlasnie do pracy nad soba.
Najpierw zebralam 3 osoby, ktore zmusilam do podpisania notarialnie zobowiazania ze gdyby cos to sie zajma Juniorem, lacznie z adopcja:)))
Tak, tak bardzo sie balam.
Ale zaraz potem doszlam do wniosku, ze nie da sie zyc z garbem leku na plecach i zaczelam pracowac na tym, zeby juz nigdy nie poddawac sie lekowi. Odwalilam lata roboty nad soba i chyba skutecznie, a najlepszym srodkiem do takiej pracy sa medytacje.
Wiem, nie wyobrazasz sobie mnie medytujacej:)))))
Ja medytuje nawet jak chodze na te moje spacery.
ja mam dużą wyobraźnię:))
Usuńa w ogóle to znowu dochodzimy do tego, że ludzie sa różni
Usuńw różny sposób reaguja
najważniejsza jest szczerość
ja nie ukrywam swoich odczuć, pisze jak to jest u mnie i wiem, że wiele osób tak myśli
ale cudownie, że też piszesz, jak Ty widzisz swoje sprawy i jak Ty podchodzisz do sprawy swojej choroby, bo to wielu osobom tez pomaga
A pewnie, ze ludzie sa rozni, ja jeszcze 30 lat temu bylam zupelnie dzis nieznana mi dzisiaj osoba. To jaka jestem zawdzieczam pracy nad soba:)))
Usuńnaprawdę? aż tak?
Usuńciekawa jestem, jaka byłaś:)
Pelna wlasnie strachow i lekow, bo niestety tak sie wychowywalo dzieci w tamtych czasach. Duzo czasu mi zajelo zanim wyrzucilam z glowy te wszystkie smieci, ktore mi tam umieszczono w dziecinstwie:))
UsuńPrzy czym przyznaje, ze bardzo pomocna byla moja natura, gdzies tam genetycznie mam taki zestaw, ktory zawsze lubil byc wpoprzek ogolnych zasad:)))
no to ja też musze przyznać, że była duzo bardziej lękliwa kiedyś
Usuńmój mąz swoim spokojem pokazał mi, że nie warto rwać włosów z głowy z powodu głupot dnia codziennego
Haha moj tez jest pelny Zen:))) to bardzo pomaga.
UsuńCzasem sie nad czyms zamysle, a on podchodzi i mowi "znow tworzysz jakies bajki w glowie, przestan zanim zaczniesz w nie wierzyc".
:)))
Usuń:*****
UsuńGdzie Margo? może ona powie coś o torebecce: )
OdpowiedzUsuń: D :D
UsuńBasiu:**
próbowałam troszkę rozładować temat .....chiba nie udało siem;)
UsuńJa się trochę dziwię ze to poszło w taką stronę:/
Usuńej, mam siem wykasowac?
Usuń;)
Usuńod kasowania jest tu gaga!
Usuńech
jak mi jej kasowania się brakuje...
mnie tesz! :(
UsuńLęk jest niezależny od nas,wpisany w naszą psychikę i nie można nim "sterować".
OdpowiedzUsuńLudzie rozumni,świadomi, w określonych sytuacjach odczuwają lęk,niepokój o wlasne,zdrowie,życie,losy swoich bliskich.Tak jesteśmy skonstruowani... w większości.;)Ale inny jest lęk na zasadzie "gdyby mi się coś stało", a zupelnie inny,gdy człowiek żyje ze swiadomością stwierdzonej,zdiagnozowanej choroby.
Ten pierwszy to bardziej histeria,drugi wpisany w odczucia każdego, myślącego chorego.Tak myślę:)
pozdrawiam,
Asia
myślę, że troszeczkę możemy nauczyć się nad naszym lękiem panować
Usuńmożna co najmniej nie pozwolić mu byc wiekszym niż powody do niego
czasem samemu, czasem trzeba się wspomóc psychologiem albo i psychiatrą
Wychodzi na to, ze nie jestem osoba myslaca:))))
UsuńZgadza sie, na pewno nie chce myslec o smierci za zycia, bo uwazam, ze to bardzo zubozylo by moje zycie, a tego tez nie chce.
Czy mozna kierowac lekiem? Moim zdaniem tak, nie mozna zapobiec zeby pojawialy sie momenty leku, bo to one sa od nas niezalezne, ale juz co z nimi robimy jak sie pojawiaja to jest nasza wlasna wola.
Mozna sie im poddac, a mozna je odsuwac.
Przy czym poddanie sie uwazam tylko dodaje oliwy do ognia i powoduje, ze lek jest co raz wiekszy i paralizujacy.
Odsuwanie to nie tylko jak mysl sie pojawi skierowanie jej w odchlan nicosci, ale tez swiadome kierowanie tak swoim zyciem, swoimi codziennymi zajeciami, aby na takie mysli nie bylo czasu.
Po kiego licha sobie ciagle przypominac o tym co i tak jest w sumie nieuchronne i to wcale nie z powodu raka.
Zyjesz - umrzesz.
Taka jest prawda zycia wiec po co dorabiac do tego dodatkowe leki i straszydla?
Star, Ty właśnie taka masz konstrukcję psychiczną
Usuńwyjątkową
ale dla osoby , któa jest inna, Twoje zdziwienie, że można dorabiać sobie dodatkowe lęki i straszydła nie pomoże
tak jak anorektykowi nie pomoże moje zdziwienie, że sie pozbawia przyjemności jedzenia
Rybciu, oczywiscie, ze nie pomoze, bo czlowiek musi sam chciec sobie pomoc, dopiero wtedy moze korzystac z madrosci innych.
UsuńNie mozna pomoc komus kto nic nie robi, to dotyczy kazdej dziedziny zycia.
niestety
Usuńza dużo mam wokół przykładów, że ludzie nie widzą problemu albo nie chcą sobie pomóc:(
Wiem, serce peka, ale nic nie mozesz zrobic dopoki czlowiek sam do tego nie dojrzeje. Tez widze takich ludzi i jestem bezsilna.
UsuńZgoda,jesli jest nieuzasadniony,paraliżujący - trzeba probować go poskromić:)
OdpowiedzUsuńCzęsto jednak lęk bywa też mobilizujący.:)
Asia
na pewno czasem jest mobilizujący
Usuńale czasem tez trudno okreslić, w któym momencie boimy sie niepotrzebnie, kiedy to lęk nieuzasadniony
czekając na odbiór wyników jedni boja się bardziej, inni mniej i każdy ma swoją rację
"mniej uświadomionym" żyje się łatwiej;)) I to dotyczy rożnych dziedzin życia.:)
OdpowiedzUsuńSąsiadka,prosta kobieta, umierająca na raka zupelnie nie interesowala sie wynikami swoich badan,postępem choroby bo "od tego są doktory" i tak sobie myślę,że w sumie dla niej lepiej.
Wiem,nieco odbiegłam od zasadniczego wątku.:))
Asia
ale ciągle w temacie
Usuńja tak za bardzo tez wolę nie wnikać
chociaż przed wiedzą o swoim raku nie mogłam uciec, wolałam wiedzieć, żeby móc się czegoś uczepić, jakiejś
nadziei
ale teraz mam w okolicy przypadek raka, rokowania bardzo złe, a człowiek, w latach pięćdziesiątych, wcale nie zdawał sobie sprawy, ja bardzo jest źle
lekarz wypaił prosto z mostu, chory jest w szoku
Wypieranie choroby ze swiadomosci akurat do niczego pozytywnego nie prowadzi, ale rozkminianie jej na czynniki pierwsze tez jest przesada.
UsuńDlaczego nie wyposrodkowac?
Jesli chce zwalczyc chorobe, to najpierw musze wiedziec, ze ona istnieje, czym sie objawia i jaka bronia moge z nia walczyc.
Tak chyba przebiega proces kazdej choroby i kazdego zdrowienia.
Jak czlowiek wypiera katar to chodzi z glutem przy nosie, bo wyparl i uwaza, ze go nie ma. A jak sie przyzna, ze ma katar to przynajmniej latwiej obok niego stac w kolejce innym.
Rybenko, bo lekarzom bardzo czesto brakuje wyczucia. Szkoda ze w tak powaznej dziedzinie jaka jest medycyna, szczegolnie onkologiczna nie ucza etyki.
niestety, w tym przypadku lekarz dał d..
Usuńale z drugiej strony czlowiekowi niewiele zostało, powinien wiedzieć, że trzeba pozamykać sprawy ziemskie..:(
Zgadzam sie, dlatego prosilam moja onkolog zeby delikatnie dala znac kiedy wyrzucic wibrator:))))))))))))))
UsuńDobra, zarty na bok, to wszystko mozna zrobic w odpowiedni sposob przy uzyciu odpowiednich slow.
Naprawde podoba mi sie to o czym mowi Pat w tym filmie z artykulu do ktorego link podala Olga. Tam mowia o smierci, przygotowuja na nia, ale w sposob pozytywny.
Pamietam czytalam kiedys jakis artykul (a moze ksiazke nie pomne) o takiej wlasnie tematyce. Osoba pracujaca w hospicjum spotyka sie ze strachem smierci na codzien i jedna z pensjonariuszek hospicjum mowi, ze boi sie smierci bo ona nie umie, nie wie jak sie umiera. Na co pracownica hospicjum odpowiada "alez umiesz, przeciez codziennie zasypiasz". Bardzo mi sie podoba wlasnie takie podejscie do smierci, bo smierc to nic wiecej jak zasypianie, z ta tylko roznica, ze juz sie nie budzimy, ale o tym nie wiemy.
śmierć jako akt nie przeraża mnie
Usuńte rzeczy wokół, samopoczucie, fizjologia, ból, to przeraża albo przynajmniej sprawia, że jakoś chce sie do tego przygotować
Rybko, ale na wiele z tych rzeczy, ktore wymienilas w ostatnim etapie zycia chory juz nie ma wplywu. One moga ale nie musza wystapic, wiec tak czy inaczej... po co o tym myslec:)))
UsuńPytanie do Asi, czy przez "prosta kobieta" mam rozumiec kobiete bez doktoratu? bo domyslam sie, ze nie chodzi o garba.
Jesli tak, to musze Cie zaskoczyc, jest wiele prostych osob, ktore swoja madroscia klada na lopatki doktorow i profesorow.
To jest madrosc zyciowa, ktorej nie da sie nauczyc w zadnej szkole, czy tez uniwersytecie.
A moze ta kobieta jest taka oaza spokoju (nie niewiedzy) bo wie, ze ratunku juz nie ma i jedyne co moze zrobic to swoim spokojem nie zatruwac zycia najblizszym?
Wyobraz sobie, ze sa tacy ludzie. Fakt oni sa bardziej prosci od tych wykrzywionych:)
wątpię, żeby Asia miałą zamiar obrazić kogokolwiek prostego
Usuńja o swojej babci tez tak zawsze mówię, a to była bardzo mądra kobieta
masz rację, nie mamy za bardzo wpływu na te ostatnie rzeczy, ale gdzieś tam sie zastanawiam, w jakiej bede formie, czy chce, żeby dzieci to widziały i takie tam
ale nie zamartwiam się na zapas, jakby co
ja się też nie zamartwiałam, ani nie zamartwiam
Usuńnie nakręcam się i nie panikuję
nie buduję spirali strachu, ani się nie nakręcam
ale jak coś się pojawia niepokojącego, to zjawia się i niepokój
choć wiem, że gdy coś się znów przyplącze, to znów będę działać i walczyć
tyle
nic dodać nic ująć, Olga:*
UsuńBył taki okres, że siniak na przedramieniu oznaczał dla mnie jedno. wiadomo co! Biegłam wtedy do doktora i prawie mdlałam przed gabinetem, pewna, że zaraz usłyszę diagnozę, której tak bardzo się bałam...
UsuńTo, że jeden reaguje panicznie, inny całkiem racjonalnie, a jeszcze inny totalną zlewką zależy od nas samych tak samo, jak to czy mamy długi nos czy odstające uszy. W dużej mierze nie mamy na to żadnego wpływu, tak samo jak na to czy lubimy muzykę klasyczną czy może jednak hip-hop. Chyba, że... chyba, że lęk o nasze zdrowie jest wynikiem czegoś co siedzi głęboko w nas i nie do końca jesteśmy tego świadomi. Takie podświadome lęki potrzebują ujścia i często materializują się w naprawdę zaskakujący sposób. Choćby w panicznym lęku o własne zdrowie.
To, że Star podchodzi do sprawy śmierci i choroby w taki a nie inny sposób jest do pozazdroszczenia, ale to nie jest tak, że można usiąść, przegadać sobie do rozsądku i od tej pory nie bać się ani chorób ani śmierci. Gdyby człowiek mógł decydować, wybór byłby oczywisty.
Mia, 80% tego jak odbieramy to co nas spotyka to jest wlasnie zalezne od nas samych. I mozna sie tego nauczyc, wiem, bo to zrobilam.
UsuńPozostale 20% owszem uznalam, ze jest po za kregiem moich mozliwosci, w koncu nie jestem calkowitym cyborgiem:)))) chociaz cholera wie moze jestem;)
Ja chodzilam na workshops smierci, wiele lat temu, a dokladnie po 5 lat po smierci mojego ojca, kiedy doszlam do punktu, ze nie potrafialam sobie z tym poradzic sama.
Tamte nauki naprawde w sposob drastyczny zmienily moje podejscie do zycia, smierci, chorob itp. Ale ja chcialam cos z tym zrobic, nie moglam zyc w ciaglym poczuciu winy, ze wyjechalam trzy miesiace przed smiercia ojca. Ja nie mialam na to wplywu, a jednak poczucie winy bylo ogromne. Doszlam chyba do dna problemu i stad ta chec zmiany, trafily sie workshops i chetnie skorzystalam.
Pomogly mi ogromnie.
Qrcze, mogłabym to skopiować do siebie? ;) Powiedziałaś głośno to, o czym wiele z nas pewnie cały czas myśli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i wracam do pracy ;)
kopiuj:))
Usuńi dawaj znać, co tam i kiedy tam :**
Amri dawaj,dawaj :*
UsuńOdnoscie slow pocieszenia, to tak samo jest w kazdej trudnej sytuacji, czy ktos nam bliski sie rozwodzi, mial wypadek, choroba, kazde nieszczescie, czlowiek chce byc podpora i chce to wyrazic slowami, bo slowa to dla mnie takze przekazanie dobrej energii i powiem wam, ze jest trudno. Bedzie dobrze jest zle, ale co jest lepsze? I teraz juz wiem, ze lepiej powiedziec "o kurwa", niz "bedzie dobrze", ale uwazam, ze wy tez nie mozecie miec o to "bedzie dobrze" takich pretensji. Za tymi slowami stoi czlowiek, ktory zyczy wam dobrze, ktos kto chce, aby bylo dobrze, ktos kto chce abyscie uwierzyly, ze bedzie dobrze, bo liczy, ze ta wiara moze gory przenosic, to niech wysadzi tego raka w kosmos, i tez jest tak naprawde totalnie bezradny. Czy nie lepiej skupic sie na tych dobrych intencjach, a nie na nieporadnie dobranych slowach?
OdpowiedzUsuńLola, piontka :)
Usuńbo mnie wyszuo, ze skoro mnie to nie dotknęuo- to nie powinnam siem wcale odzywać, bo pszeciesz nie wiem ajk to jest
UsuńLola, mnie przeszkadzało "będzie dobrze" tylko krótko po diagnozie, w tym krótkim okresie przed rozpoczęciem leczenia, kiedy nie wiedziałam jakie są rokowania, kiedy byłam totalnie rozbita, to taki rodzaj pocieszenia, niczym nie uzasadniony optymizm, doprowadzał mnie do wściekłości
Usuńpotem już nie miałam z tym żadnego problemu
oczywiście, że intencje są najważniejsze, tak jak Rybenka wyżej napisała, jeśli to z serca słowa, to każde przyjmuje się chętnie
ale czasem, to tylko tak ktoś rzuci na odczepnego, żeby mieć problem rozmowy z głowy i wtedy to jest niefajne
Jak we wszystkim, nie można generalizować
To zależy kto mówi, kiedy mówi, co ma w oczach i na twarzy jak to mówi...
dla mnie słowa będzie dobrze zawsze wiele znaczyły...
Usuńgdyby ktoś powiedział "o kurwa" byłoby dla mnie potwierdzeniem, że jest przejebane, a to by mnie jeszcze bardziej zdołowało...
zatem widzicie... ilu ludzi, tyle potrzeb, jeśli się kogoś dobrze zna, to każdy doskonale wie, jakich słów użyć
natomiast za "weź się w garść" mogłabym wkręcić w dupę korkociąg!!!
Luszka, to nie tak
UsuńJak się dowiadujesz, że masz raka i nie wiesz w którą stronę się obrócić, od czego zacząć, gdzie pójść najpierw, a gdzie potem, jesteś przerażona, ogłupiała, to oczekujesz, że przyjaciel spyta cię, co dla ciebie zrobić, jak ci pomóc, a nie rzuci "będzie dobrze" i sobie pójdzie
też bym nie chciała usłyszeć "o kurwa"
UsuńOlga, a co byloby na miejscu?
Usuńbo czuje sie zagubiona.
Lola, na to nie ma prostej odpowiedzi... każdy chciałby czegoś innego. I nie ważne jak bardzo chciałabyś dobrze, w takich sytuacjach nie ma pewności, że Twoje "dobrze", nie będzie dla kogoś jego "niedobrze"
Usuńtak jak Mia napisała, każdy jest inny i każdy czego innego potrzebuje
Usuńnapisałam do Luszki 16:53 czego ja bym oczekiwała
w tej pierwszej chwili, co mogę zrobić dla ciebie, jak ci pomóc
Lola,
Usuńja nawet nie wiedziałam, który ośrodek onkologiczny wybrać, którego lekarza, potrzebna mi była taka zwykła praktyczna pomoc
bardzo pomógł mi kolega, którego żona już od pół roku wcześniej się leczyła i on podał mi pewne argumenty, pomógł podjąć decyzję
i to była dobra decyzja
nie pocieszał mnie, tylko działał, przekazał ważne informacje
teraz jak się niepokoję przed badaniem albo i po, to każde dobre słowo przyjmuję z radością, a od Was tym bardziej, bo wiem, że mówicie szczerze i życzliwie :***
Usuńnie/szczenśliwie nie mam dużego doświadczenia s tom chorobom
Usuńparę lat temu umaru znajomy z pracy , lubiuam go, ale nie byu mi bliski- jak moguam mu pomuc?????????????? nic nie moguam zrobić, a widziauam przez 8 miesięcy jak umiera (trzustka)
nie, nie muwiuam, ze będzie dobrze- tylko takie tam "trzymaj siem"
nie mówię tu o tym, czego oczekuję od najbliższych, bo to zupełnie inna bajka i temat na inną rozmowę
UsuńLucha, to zależy od stopnia zażyłości
Usuńja pisałam o oczekiwaniach w stosunku do przyjaciół
a nie do znajomych
każda sytuacja jest inna,
Usuńo 12:14 opisałam spotkanie z daleką znajomą
zapytałam ją, czy mogłabym jakoś pomóc
okazało się, że szuka pewnego trudno dostępnego lekarstwa
a ja mam zaprzyjaźnioną aptekę
zadzwoniłam, pogadałam, stanęli na głowie i sprowadzili dla niej ten lek
pomogłam i byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu
od stopnia zażyłości wiele zależy
Usuńjak wiecie, lubię sobie nawet na czarno pożartować, ale nie z każdym się da
ja tak jeszcze powiem, ludzie w większości zachowują się bardzo dobrze, jeżeli ktoś chce wesprzec słowem to nawet to "będzie dobrze " powie tak, że uwierzysz
no to znajomi bez raka niech sie nie odzywają, odwrócą głowy, bo tylko mogą wkurzyć
UsuńOlga, mysle ze, znalazlas slowo klucz "czy moge cos dla ciebie zrobic/ jakos pomoc". Ostatnio to powiedzialam kolezance, ktora sie rozwiodla. "jakby co to jestem, dzwon o kazdej porze". Wiedziala, ze moge jej popilnowac dzieci, ze moze wpasc pogadac. Za tymi slowami kryje sie to co potrzeba. Ale prawda jest taka, ze zawsze moze byc tak, ze kosa trafi na kamien i kogos nimi zranie. Bo w sumie co ja wiem, ja ja moge pomoc?
UsuńO to mi chodzilo, wydaje mi sie, ze nie ma sie co czepiac slow, bo chodzi o postawe, tak naprawde po obu stronach.
Luszka, absolutnie nie!
Usuńprzeczytaj jeszcze raz co napisałam :))
jeśli się kogoś zna i lubi, to jestem pewna, że się będzie umiało znaleźć właściwe słowa
UsuńLola, takim pytaniem nikogo nie zranisz
Usuńnajwyżej usłyszysz, że nie możesz pomóc
napisałam wyżej rozmawiając z Dosią, że nie każdy umie brać
a może za jakiś czas ta osoba jednak po tę pomoc się zwróci
osoba ze świeżą diagnozą ma nerwy na wierzchu i czasem może być nieprzyjemna, ale po czasie doceni ofertę pomocy :)
luszka, no co ty?
Usuńja wam powiem jeszcze tak, że tutaj juz tyle razy dochodziło do słownego wspierania potrzebujących, i zawsze to były odpowiednie słowa
o
i są wyjątki
Usuńnie znosiłam jak się ludzie nade mnąużalali
ale raz jedna koleżanka jak jej powiedziałam, że mam raka się rozryczała ( przeprosiła mnie za to potem)
a mi sie zrobiło właściwie miło, że ktos się tak przejął:))
każdy psycholog powie tak
Usuńpowiedzenie "będzie dobrze" zamyka rozmowę
a bywa, że chory chce rozmawiać, opowiedzieć o swoich lękach, wygadać się, zrzucić ciężar
parę lat temu szłam na biopsję kolejnej zmiany, bardzo się bałam, bo zmiana wyglądała podejrzanie, dodatkowo miałam trudny okres w życiu i właśnie chciałam wylać swoje lęki i żale u przyjaciółki, a ona mówi mi:
nic już nie mów, wszystko będzie dobrze
"zamknęła" rozmowę i zrobiła mi dużą przykrość
a chciała dobrze, wiem, to, chciała jak najlepiej, uważała, że jak zmieni temat, to będę mieć łatwiej
nie miałam łatwiej...
ooo, właśnie
Usuńja też spotykam się z zarzutami, że za bardzo siedzę w temacie raka
że się nie odcinam
ale takie rozmowy sa mi potrzebne
jak zamknę oczy to problem wcale nie znika
a co do żartów, to do końca dni moich będę Ci wdzięczna Luszko za Twój żart, jak szłam na mammografię :))
Usuńprzyjaciolka jest po to aby siem dac wygadac. To jej psi obowionzek. ;)
UsuńOlga, przypomnij. :)
Usuńwcześniej była jakaś śmieszna rozmowa o biustach a potem Luszka wrzuciła fragment filmu Woody Allena z ogromnym uciekającym cyckiem :))
UsuńOlga, i ty utrzymałas powagę w tym gabinecie??
Usuńczy chichrałaś się po cichu i po ciemku....?
Michalina, mammografia była w jasnym gabinecie! :))))
UsuńJak czekałam, to uśmiech mi się błąkał po twarzy, w środku się chichrałam, dobrze, że nie było dużo ludzi w poczekalni
ale Luszka zrobiła mi ten dzień!
i jeszcze chciałam powiedzieć, że jakby mi ktoś dodawał otuchy mówiąc "trzymaj się" to wcale by mnie to nie zdenerwowało, wręcz przeciwnie :)
UsuńOlga, bo najwazniejsze jak czlowiek jest w otoczeniu chorego to umiec sluchac, nie pocieszac, ale sluchac. Dla chorego zainteresowanie i dobry sluchacz to komfort i wtedy chory chetnie mowi o tym jak sie czuje, czego sie ewentualnie obawia, czego oczekuje. To jest chyba najwazniejsze, a nie "bedzie dobrze", albo "juz nic nie mow". Za to drugie chyba dala bym z liscia:)))
Usuńno i Dziewczyny zamilkły...
OdpowiedzUsuńhej, hej, nie bójcie się odzywać do nas
tutaj u Rybenki na blogu KAŻDE słowo jest wypełnione dobrą energią :)
"będzie dobrze" też! :)))
Lofciam Was :*
no cos ty Olga. Dobre sa takie rozmowy. Trudne, ale dobre. Ciesze sie, ze nie ma u nas temotof tabu i kazdy powie to co mysli. Ci co juz siem mieli obrazic juz dawno siem obrazili.
Usuń:)))
Usuńcoś w tym jest Lola
ale to by jednak przeczyło że my tak z tych dziupkuf tylko:PP
a czy ktoś w to wątpił ;)
Usuń:)
Usuńi jeszcze powiem, że Star napisała, że nie lubi trzymania kciuków na blogach, a ja wręcz przeciwnie
to mi daje siłę i w magiczny sposób czuję Wasze wsparcie
i to jest przepiękne
a jak się tłoczycie w gabinecie, to nie ma nic lepszego :)
ja jak jestem w potrzebie to chłonę każdą forme wsparcia
Usuńa siedzenie pod/w/nad gabinetem sprawia, że boję się o połowę mniej
naprawdę
to naprawdę działa :))
UsuńOlgo, to nie jest tak, ze ja ich nie lubie:))) ja tylko nie chce trzymania kciukow w przypadku kiedy ide na kolejne badanie, biopsje bo to mi przypomina, ze "powinnam sie bac".
UsuńJa oczekuje, bezwstydnie zreszta, ze trzymacie kciuki za mnie zawsze i bez mojego proszenia:P:P
i masz rację Star! Trzymamy :))
Usuńto oczywista oczywistość!
lepiej "bendzie dobrze" słyszeć
OdpowiedzUsuńniźli ze zmenczenia dyszeć
może być? :)
lepiej sie nie foszyć długo
Usuńniz byc niekolorowom papugom
a to?
lepiej mówic z serca wszystko
Usuńniż uderzyć się w kopystko
lepiej fcale sie nie foszyć
Usuńniż spodniom mankiety doszyć
lepiej blisko z chorym być
Usuńniż samemu wutke pić
lepiej w białych dżinsach chodzić
Usuńniż w tej sprawie sie nie zgodzic
lepiej pic za cieplom wutke
Usuńniż miec życie złe i krótkie
Lepiej czymać za fariatki
UsuńNiż dostawać ładne kwiatki :)
lepiej nie piszcie komentów za duzo
OdpowiedzUsuńbo jak wróce z zebrania to się na was wkurzo!
lepiej nam nie dawaj rad
Usuńbo ciebie nastraszy dziad
:DDD
Usuńlepiej byc takim dowcipnym
niż się miodem raczyc lipnym
lepiej już zamilknę dziś
Usuńnim zaryczy groźny miś...
co to w górach Mammę gonił
czy to jeleń był?
czy stado słoni? ;P
Kwilem mnie nie było,a tu pojechałyście z tematem...:p
UsuńA ja miałam różne historie też:)
Ktoś nawet chciał mi załatwić wózek, bo jak ktoś choruje to znaczy,że jest słaby, brak mu siły,a tak będzie wygodnie,tak usłyszałam....tylko nie wiem dla kogo miało być wygodnie....
an3czko :*
UsuńOlguś sytuacja mnie nawet rozbawiła :p
Usuńan3czka, trzeba bylo mowic, ze pod warunkiem, ze pchanie jest w pakiecie. ;)
Usuńalbo nawet i elektryka w pakiecie
Usuńi hydraulika :P
Usuńsfojego nie oddam!!
UsuńLolek ,ludzie bywają "pomysłowi"
UsuńA o pchaniu to wtedy nie pomyślałam :p
Rybeńka mosze byś fyposzyczyła na kwilem przynajmniej :p
Usuńa w życiu!!!!
UsuńTrudno jakoś siem obejdem :p
Usuńbwz zwontpienia:P
UsuńJa w wieku 33 lat zachorowalam na raka piersi. Rok leczenia przeszlam dobrze,ogromny strach zaczelam odczuwac pod koniec leczenia,bo i wiedza na temat mojej choroby byla coraz wieksza. Przez rok,dzien w dzien walczylam z ogromnym strachem. Codziennie plakalam,zawsze rano jak jechalam do pracy. Wlaczalam muzyke w samochodzie i wylam. Jak dojezdzalam na miejsce to juz bylam wybeczana,ocieralam lzy i szlam do pracy. Taki poranny rytual pomagal mi,z jednej strony wyplakalam sie i musialam sie zmobilizowac do normalnego funkcionowania.
OdpowiedzUsuńDzis jest juz prawie 4 lata po leczeniu,strach nie jest juz taki wielki,tylko czasami mnie przygniata,ale nie daje sie. Mnie kazde dobro slowo pomaga,byle bylo szczere,a to da sie wyczuc. Kazda uwaga poswiecona na mnie cieszy mnie,cieszy mnie jak mam chetnego kto chce porozmawiac ze mna o chorobie. Wydaje mi sie ze wielu chetnych nie ma na takie rozmowy,bo wielu pytajac sie "co slychac" chce uslyszec "wszystko ok",inne odpowiedzi nie sa mile slyszane. Ty przeciez taka mloda,tak dobrze wygladasz,nie przesadzaj,czego sie boisz.
Fajnie tu na tym blogu;) moze sie odwaze czesciej komentowac;)
witaj Agnieszko, dobrze, że się odezwałaś :)
Usuńmy tu gadamy szczerze i nie boimy się trudnych tematów
bardzo prawdziwa historia
Usuńhej Agnieszka
Ja tez nie boje sie trudnycch tematow;)
UsuńPozdrawiam
Buenas noches
z taką przeszłością mało czego się człowiek boi
Usuńa czemu po hiszpansku?
Bojom siem Rybeńki :p
OdpowiedzUsuńi susznue!!!
Usuńa ja powiem" zawodowo" bardzo boli mnie fakt że nie uczyli w szkole jak sobie radzić, jak pomóc osobom dotkniętym chorobą, z chorym dzieckiem,, po poronieniu, po porodzie terminalnego dziecka. Myślę że w szkołach medycznych i tych około powinni uczyć jak rozmawiać i co powiedzieć, a to niestety były takie szczątkowe zajęcia i teraz jak czasami czytam o braku empatii wśród personelu to mnie krew zalewa.
OdpowiedzUsuńChociaż prywatnie też nigdy nie wiem co powiedzieć, najczęściej to jest pytanie: czy mogę Ci jakoś pomóc i nigdy nie wiem czy jest to właściwe pytanie.
na medycynie też skrajnie słabo ucząjak rozmawiać z pacjentem
Usuńa szczerze zadane pytanie zawsze jest dobrze zadane