Kiedy urodził się mój najmłodszy syn starsze dzieciaki miały 9 i 11 lat. A ja 38. Co skutkuje tym, że te starsze już w małżeństwach z własnym życiem a my ciągle przynajmniej na wakacje mamy dziecko w domu.
Niesamowicie jest patrzeć jak dorośleje, jaki nagle zrobił się dojrzały po 3 trudnym roku akademickim.
Wczoraj pożyczył ode mnie auto i pojechali z kolegami na weekend do Niemiec. Nie powiem, że nie mam jakichś obaw, to jego pierwsza taka samodzielna wyprawa. Ale ciesze się, że nabiera odwagi i samodzielności. Mój kurczaczek.
hmmm
OdpowiedzUsuń☀️
UsuńJa też miałam taki okres kiedy wolałam na najmłodszego " mon poulet 🐔, czyli kurczak 😉😎. To był czas takiego nieopierzonego koguta.😁
UsuńJakoś tak mi się skojarzył jak pisałam posta. W sumie tak do niego nie mówię. Ale może zacznę?;)
UsuńPo raz drugi 😀😀
OdpowiedzUsuńDzień dobry
\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
Odwagą już jest studiowanie poza domem, ogarnięcie posiłków, prania, innymi słowy siebie bez pomocy, gospodarowanie funduszami…
OdpowiedzUsuńU nas już to się zaczęło, gdy syna miał 16 lat- mieszkał na swoim w innym mieście. I już wtedy wyjeżdżał z kolegami na wakacje… pierwsze właśnie pomiędzy 1a 2 liceum, wtedy jeszcze pociągiem 😉
Tuśka miała lepiej, bo choć również w tym wieku wyfrunęła z domu, to jednak drzwi w drzwi z dziadkami, więc obiadki i inne takie dalej miała stawiane pod nos 😉
16 lat to naprawdę wcześnie
UsuńMoje równo po 18
Znaczy córka jeszcze przed, musiałam z nią składać papiery, bo była niepełnoletnia w tym momencie jeszcze
Ciekawe, że mój mąż najbardziej użalał się nad córeczką, choć ona studiowała w Polsce;)
UsuńDlatego byłam wdzięczna za gimnazja. Serio. Jeden rok różnicy, a teraz też i dwa (dzieci, które poszły do szkoły w wieku 6lat) to jest ogromna różnica- ja to widziałam i byłam spokojniejsza. Szczególnie u Tuśki, bo o Miśka się nie bałam, wypadek jaki miał i wszystko z nim związane nauczył dokonywać rozsądnych wyborów.
UsuńZa to jak dziś (opisałam to na blogu) pamiętam pierwszą jazdę Tuśki do DM po odebraniu prawka😂 Na wszelki wypadek jechał za nią OM, ale szybko mu się znudziło i zostawił ją, bo choć to była niedziela to miał do załatwienia sprawy zawodowe w DM, a że miała charakterystyczne auto to rozpoznał ja kolega dziadka i do niego zadzwonił opisując jak ruszyła z piskiem opon na światłach. Tata do mnie, gdy sobie spokojnie leżałam na kanapie oglądając tv 😂 no podnieśli mi ciśnienie 😇
W Belgii jest taki system, że dzieciak może jeździć z rodzicem jak za teoretyczny egzamin. Najstarszy bardzo się palił do jeżdżenia i wyjechał ze mną co najmniej tysiaka. Jak odebrał prawko to już o nic się nie martwiłam, od razu martwiłam jechać do szkoły po córkę.
UsuńSwoją drogą
Moje 3 dzieci zdały egzaminy w 3 różnych krajach;)
jak już jest po trzecim roku studiów to stare chłopisko, ja na samodzielne wyprawy śmigałem już w wieku 14 lat, tak nie do końca legalnie, na tzw. gigancie będąc w podrózy za jeden uśmiech innymi słowy, ale zawsze wracałem w jednym kawałku, bo niby co by się miało takiego strasznego stać?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Każdy jest inny
UsuńKażda podróż jesu inna
Nie mam dużych obaw ale pierwszy wyjazd autem dalej niż do sąsiedniej wioski to jest duże doświadczenie
Pamietam jak kolega z pracy, wtedy juz dorosly kogut, zdecydowal sie na prawo jazdy i na wlasny samochod. Czekalismy przy drodze wieksza grupa na jego pierwszy przyjazd do pracy. Gdy sie do nas zblizal, jak na komede przeskoczylismy row przy drodze, ustepujac nawet pobocze drogi. On sie zatrzymal nie rozumiejac co sie stalo. Po chwili wszyscy wybuchneli smiechem, zyczac mu szerokiej drogi. Pamietal nam to do konca pracy. My tez pamietamy.
OdpowiedzUsuńLubię takie opowieści!
UsuńTeż bym się bala, tak to jest z dziećmi! Moj nie ma prawka, ale pożyczyliśmy i kolega prowadzil, na włóczęgę po bezdrożach zachodniej Irl.
OdpowiedzUsuńPo złej stronie nie umiem jeździć🫣
UsuńInnyglos
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie,czy to ma jakieś znaczenie w późniejszym życiu,czy w ogóle w życiu jako takim..Wydaje mi się,ze jeszcze nigdy żadnemu rodzicowi nie udalo się wyposazyc dziecka absolutnie we wszystko. - odwage,samodzielnosc,rozsądek,zaradność itp.Nie ma idealnych sytuacji.Bez sensu jest wyrzucanie sobie,że np.nasze dziecko zrobilo prawo jazdy dopiero po ukonczeniu studiow,mieszkalo przez cale studia z rodzicami i pewnie dlatego nie udało mu sie malzenstwo,albo i dwa,bo takkie opowiesci tez słyszałam.Poza tym nie wszystko jest w naszej,rodziców mocy,czesto wspolne mieszkanie czy jedno auto w rodzinie jest podyktowane warunkami ekonomicznymi.
OdpowiedzUsuńA z syna możesz być dumna.Rybko!
Nie ma recepty na idealne rodzicielstwo. Większość rodziców bardzo kocha swoje dzieci i naprawdę chce dla nich jak najlepiej
UsuńJestem dumna ze wszystkich moich dzieci, a ponieważ współmałżonków też uważam za swoje dziecko to jesu 5 do dumy!