poniedziałek, 17 czerwca 2024

O co kaman z tą przyjaźnią

 Moja pierwsza przyjaciółka taka od przedszkola porzuciła mnie kiedy wyszłam za mąż. Nigdy nie dowiedziałam się dlaczego. 

Na szczęście ta druga okazała się wierna lojalna i oddana.

To poczucie, że jest ktoś w twoim życiu, kto zawsze będzie przy tobie, u której zawsze możesz przycupnąć na Wigilię, przyjedzie w środku nocy na pomoc, to to jest bezcenne. Nie zawsze ma się rodzinę, na którą można liczyć w takich sytuacjach. Serio.

Nie każdy ma szczęście mieć kogoś takiego. Tak jak nie każdy spotka tę drugą połówkę. 

Doceniam. Bardzo. 

32 komentarze:

  1. Masz rację, to dar i szczęście. Nie każdy tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry :)
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda! Przyjaciele to wielki dar!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwierzysz ze mam Przyjaciółkę z którą się trzymamy razem... od 4 klasy szkoły podstawowej?
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam kiedyś przyjaciółkę lub myślałam że mam do studiów.
    Później nie szukałam, nic na siłę .
    Na szczęście w mężu mam przyjaciela.
    Piękna przyjaźń 👍
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic na siłę!
      Znam to uczucie, że myślisz że masz przyjaciółkę a ona się okazuje nie warta uczuć..

      Usuń
  6. Może się w Tobie kochała? :D

    Nie wiem, co jest z tym oczekiwaniem przyjazdu w środku nocy. Raczej o nikim nie myślę, żeby miał tak przyjeżdżać, bo nie myślę o sytuacjach, gdzie miałabym potrzebować takiej asysty. Z drugiej strony, zdarza się, że zupełnie obca osoba reaguje w sytuacji, gdy potrzebujemy pomocy. Pewnie więc właśnie chodzi o poczucie, o sytuacje wyobrażeniowe (które faktycznie mogą wyglądać zupełnie inaczej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój OM nie raz już miał taki telefon i jeździł sprawdzić czy wszystko w porządku. Do przyjaciela. Niżej trochę rozjaśnia sytuację więc to nie są opowieści z mchu i paproci tylko sytuacje życiowe

      Usuń
    2. To poczucie jest bezcenne.
      I tak, życie przynosi różne scenariusze

      Usuń
  7. My chyba z OM nie jesteśmy statystyczni i wyrabiamy ponad normę w ilości wspólnych i osobnych przyjaciół.
    I nas życie szybko zweryfikowało kim oni i my dla nich jesteśmy. Ani choroby ani różne zawirowania życiowe, odległości nie pozostawiły nawet rysy a wszystko trwa dziesiątki lat… Zawsze powtarzam, że ja mam szczęście do ludzi, a OM to po prostu bardzo dobry człowiek.
    Nie tylko ma schorowaną żonę na głowie, ale sporo starszego przyjaciela, z którym do lekarzy jeździ częściej niż ze mną😉
    I to do Berlina, bo to Niemiec mieszkający w PL- wdowiec po naszej koleżance niekoniecznie lubianej😉Ale panowie przyjaźnią się od ponad 20 lat. Jurgen nawet jest u nas zameldowany, ale mieszka w wynajętym mieszkaniu w Miasteczku. OM ma u niego swój pokój. Zaś ostatni weekend gdy ja byłam w szpitalu i odwiedziły mnie moje dwie przyjaciółki z DM, on był na wyjeździe z przyjacielem z dzieciństwa, który od lat mieszka w Niemczech ( przyjaźnimy sie rodzinnie z jego żoną i nasi synowie)…
    Nie wiem, na czym to polega, ale my właśnie tacy jesteśmy- długodystansowcy 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i mój Naczelnik to bardzo dobry człowiek jest i ta straż ochotnicza, to jest jego miejsce na ziemi. Mam przyjaciółki oczywiście i ogólnie przyjaciół mamy wspólnych. nie od dzieciństwa może ale mamy. Ostatnimi laty sąsiadów, że zdarzało sie w środku nocy po nich dzwonić. i jechać do szpitala. Gdy nie ma Naczelnika a zepsuje mi sie auto, to mnie do pracy wożą...spędzamy z nimi część naszych wyjazdów. są jak rodzina. Życie weryfikuje ale przyjaciele byli dla mnie ważni i nawet ważniejsi od rodziny.

      Usuń
    2. Obie jesteśmy jedynaczkami, więc przyjaciele to rodzina, szczególnie że często są bliżej z nami niż dalsi krewni, to naturalne. U mnie się tak złożyło, że dwie moje przyjaciółki to też jedynaczki.

      Usuń
    3. Na emigracji tym emigracji się docenia nie-rodzinę...

      Usuń
    4. Roxy, z tymi jedynaczkami to jest coś na rzeczy :-)

      Usuń
  8. Mam przyjaciółkę od pierwszej klasy liceum. Była przerwa w tej przyjaźni, ale okazało się, że "każdą dziurę da się załatać". Choć mieszkamy w jednym mieście, to spotykamy się rzadko. Ale ja wiem i ona wie, że wystarczy tylko słowo i pomoc nadejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie, bo przecież Ty żyjesz na walizkach, więc nawet logistycznie było trudno, mam na myśli czas przedinternetowy, a jednak dałaś radę utrzymać te relacje

    nieuczęszczane ścieżki zarastają

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez myslę,ze przyjaźń jest w życiu bardzo ważna.Ale nie każdy ma to szczęscie,nie każdemu jest dana. Nie zawsze tez ta osoba musi być fizycznie tuz obok. Zawsze natomiast uczucie zaufania, pewności co do tej czlowieka, którego traktujemy jak przyjaciela czy przyjaciólke. Czasem wystarcza świadomość ,że ta osoba gdzieś tam jest.Takich przyjaciol pewnie nie ma sie wielu. Mam dwie,moze trzy takie osoby,ktore od lat uważam za przyjaciól. Staram się nie nadużywać slowa "przyjaźn".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to prawda, to rzadkie zjawisko, bardzo cenne i nie każdy zasługuje na takie nazywania

      Usuń
  11. Mam przyjaciolke od czasow przedszkolnych czyli juz z 44 lata. To chyba wygralam :)
    ElaBru

    OdpowiedzUsuń
  12. Poza tym przyjaźń sprawdzają nie tylko kryzysy,choroby czy inne nieszczęścia,ale też,a może przede wszystkim sukcesy.Mam takie doświadczenia - swoje i obserwacyjne.Dość bolesne..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała! Ja też!
      Jestem pewna, że moja pierwsza bliska mi dziewczyna zerwała ze mną kontakt bo zaczęło być mi lepiej w życiu niż jej...
      To bardzo bolało...

      Usuń
  13. Mam przyjaciółkę od podstawówki - razem w ławce. Potem wspólne liceum - razem w ławce. Życie nas rozrzuciło.10 lat ciszy - ona zmiana kontynentu. A potem tak ot, spotkanie i ...jakbyśmy się nigdy nie rozstały na dłużej niż dzień. Bez żadnych zachowawczych zagrań, sztucznych uśmiechów...nic. Wszystko od razu zaskoczyło. Ona zna mój świat, świat, który juz nie istnieje, świat duchów i emocji, których nie sposób wytłumaczyć. Porozumiewamy się zamkniętym kodem, wszystko jest jasne, na trzy wiemy o co nam chodzi... Zaraz przylatuje do mnie pogadać... Najpierw piski radości ( to nie jest metafora) a potem do świtu nieustająco ciekawe swoich kroków. Wszystkie moje trudne sprawy, dla niej mają inny odcień...
    żonaMietka

    OdpowiedzUsuń