Spodobał mi się bardzo podcast Okolice ciała, przestrzeń tworzona przez Mariannę Gierszewską, nota bene grała w 3 sezonie Rojst i to bardzo dobrze grała.
Prawie każdy ma za sobą jakieś trudne przejścia, wiele rodzin w Polsce to rodziny dysfunkcyjne, z różnych powodów, ja nie jestem wyjątkiem, jestem DDA i jeszcze kilka tam takich różnych bym się dopatrzyła. Ten podcast chyba ułatwia walkę z demonami, mówię chyba, bo ja raczej mam to za sobą ale chętnie słucham, bo pomaga zwerbalizować to, czego nie nazwałam nigdy.
To ci teraz bardzo mnie interesuje, na ile ja powieliłam błędy moich rodziców. Na ile udało mi się ten gen wydłubać. Z jakimi demonami mierzą się moje dzieci...
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
Moim zdaniem podstawą dobrych relacji jest szczerość i rozmowy, dużo rozmów.
OdpowiedzUsuńBardzo się z tym zgadzam.
UsuńAle nie jestem pewna, czy umiałam tak z dziećmi rozmawiać. Z młodszym chyba tak
Nie bardzo wiem o co chodzi....
OdpowiedzUsuńAle odpowiadając na pytanie: Niestety gena nie wydłubiesz szczególnie jeśli chodzi o uzależnienia które według mnie są dziedziczne... chociaż nie zawsze w pierwszym pokoleniu.
Stokrotka
PS. Gdybyś miała ochotę to zapraszam:
stokrotkastories.blogspot.com
Jeżeli lubisz psychologiczne rozkminy to na YouTube poszukaj podcastu
UsuńOkolice ciała
Genów się nie wydłubie, ale nie można wszystkiego zrzucać na los, cos jednak od nas zależy... a wiem to także po swojej rodzinie.
OdpowiedzUsuńTrzeba walczyć, nie można zrzucać winy na swój los na innych
Usuńpani Marianna może jest dobrą aktorką, ale nie jest psychologiem. To trochę jak pan Zięba - nie jest lekarzem, a wypowiada się w tematach medycznych, czyniąc przy tym wiele złego. Spotkałam się z wieloma krytycznymi uwagami psychologów na temat działalności pani Marianny - bo nie umniejszając jej przeżyciom i doceniając działania na rzecz komfortu życia osób ze stomią - psychologiczne prawdy, które sama głosi, niestety często koło psychologii nie stały.
OdpowiedzUsuńWłaśnie słucham jej rozmowy z psycholożką, Małgorzatą Ohme i ta psycholożka ewidentnie uważa, że Marianna robi dobrą robotę.
UsuńNie poszłabym do niej na terapię ale trafia do mnie co mówi.
a to ciekawe i chyba prawdziwe, bo nie ma raczej info że z zawodu jest psychologiem, psychiatrą w zasadzie to nie mogę też odszukać jakie ona w ogóle studia aktorskie ukończyła ???
UsuńJest bardzo dobrą aktorką, nie wiem, czy ma szkołę aktorską. Olbrychski też nie jest po szkole.
UsuńMa ukończone różne kursy, ja nie namawiam do niczego, tylko piszę, że do mnie przemawia to co mówi, wysłuchałam raptem 3 lekcji, może przestanie mi się podobać.
Psychologia to bardzo ciekawa nauka.i bardzo różnorodna, są różne nurty i metody terapii, nie tak jak w medycynie
chyba nie ukończyła żadnej szkoły aktorskiej, psychologicznej też, ale jest coachem cognitywnym (bycie coachem nie wymaga studiów z zakresu psychologii ani bycia lekarzem psychiatrą) i sama stworzyła (za jej stroną www) autorską metodę warsztatową. Dla mnie to takie mało profesjonalne, bałabym się powierzać sprawy psychiki komuś bez wykształcenia w tym kierunku - to tak jak w medycynie. Za to wiele dobrego robi dla osób (a już zwłaszcza kobiet) mających stomię i tutaj należą jej się słowa uznania.
UsuńMetody terapii i owszem, ale trzeba mieć dużą wiedzę jak postępować z poszczególnym pacjentem, a to oprócz studiów jest choćby obowiązkowa praca/staż na oddziałach szpitalnych etc…
UsuńPodcast każdy może sobie popełnić, ale terapeutyzować już nie. Od razu mi się kojarzy Beata Pawlikowska i jej choćby podważanie farmakologii…
Nie będę się wypowiadać co do Marianny, bo nie słuchałam i nie słucham pseudopsychologicznych wywodów różnych celebrytów, nie mam tu na myśli opowiadania o własnych przeżyciach rzecz jasna.
Jak napisałam, na terapię bym do niej nie poszła.
UsuńTo co mówi, do mnie trafia. Czasem trafia do mnie tekst przyjaciółki z wykształcenia chemiczki. To się chciałam podzielić
Przyjaciółki są nieodzowne, zawsze 😊Często potrafią postawić nas do pionu bo znają nas najlepiej, szczególnie takie, z którymi jesteśmy od dziecka, rodzinnie. A gdy jeszcze jedna z nich jest psychoterapeutką- nie nie podaje mnie terapii😂, jest zbyt na to profesjonalna, ale przede wszystkim umacnia w słuszności mojego podejścia do wielu spraw. Wczoraj np. rozmawiałyśmy o mówieniu o chorobie za karę, o tym jak często się mówi że karma wraca, że czasem ktoś w żartach powie, że musiałaś mocno nabroić, że cie coś takiego spotkało- jakie to głupie i trzeba reagować. Ja reaguję, nawet jeśli mnie to nie dotyczy.
UsuńPs. Rybka ja Cię uważam z mądrą dziewczynę, świadomą, więc spoko, wiem że wyciągasz to co najlepsze dla siebie… i ja tego nie neguję. I rozumiem.
W sumie piszę ogólnie, bo obawiam się, że nie każdy potrafi wyłuskać to co pożyteczne, prawdzie, pomocne na przykład… od tego co szkodliwe.
I żeby nie było, psychologowie również potrafią popełniać błędy wobec pacjentów.
A aktorka jest dobra, widziałam ją też w serialu Pułapka i bardzo mi sie jej gra spodobała.
można sobie nie mieć studiów aktorskich i być aktorem :-) i to dobrym ale w przypadku terapii psychiki faktycznie podzielam zdanie Roxy i KasiZ. i też nie słuchałam jej jeszcze. ale mam Uczulenie na słowo coach i wszelkiej maści kołczów. tak z doświadczenia.
UsuńOd jakiegoś czasu bardzo sobie ufam i wiem, że nikt mnie do żadnej sekty np nie wciągnie. Nie zacznę wierzyć w płaską ziemię ani w to, że mocz konsekrowany leczy raka.
UsuńCzasem zdanie obcego człowieka może poruszyć bardziej niż najmądrzejszego psychologa.
Teatralna
UsuńJa też!
Słowo kołcz razi mnie okropnie i na żadne takie spotkania bym nie poszła.
Ale cóż mi się w tym spodobało co mówi I już.
No jasne. Wczorajszy film na HBO który polecała Roxy mnie poruszył...więc rozumiem.
UsuńNiesamowity.
UsuńOkazało się, że mniej więcej w czasie, gdy Roxy oglądała film o wędrującym Haroldzie, my również byliśmy w trakcie seansu. Taka miła koincydencja. Przyciągnął nas Jim Broadbent. Jego zawsze warto. Poza tym to bardzo dobra opowieść była. Nieśpieszna historia o człowieku.
UsuńMarianna jest zdolna. Ma w sobie prawdę. Chce się ją oglądać. W ROJST była świetna. Co do działalności poza-aktorskiej, zgadzam się z KasiąZ.
Pozdrawiam najcieplej.
ŻonaMietka
P.S.
Przesilenie Zimowe - polecam szczerze i z entuzjazmem.
Dzięki
UsuńPoszukam!
Słucham jej czasem, nie mówi źle. Wyjaśnia bardzo prosto mocno złożone rzeczy, czasem upraszczając - ale zwykle to robimy, żeby coś wyjaśnić.
UsuńSłucham też Marty Niedźwieckiej (z podkastów psychologiczno-psychoterapeutycznych). Dariusz Bugalski prowadzi fajne rozmowy często na tematy psychologiczne, zapraszając różnych ludzi, terapeutów, też lubię te audycje. A ostatnio zaczęłam podkast Agnieszki Kozak (psychologiczno-psychoterapeutyczny) i Sznurowadła myśli (też rozmowy z różnymi ludźmi), zobaczymy
Ella-5
Jak już wyjdziemy z rodziny, nasze życie zależy od nas. Oczywiście, że mamy jakieś zaszłości i trzeba na tym pracować. I z pracą jest największy kłopot. Zjawisko to świetnie widać w komentarzach na moim blogu. Jeśli opiszę jakiś problem, który może bazować na zaszłościach rodzinnych i stwierdzam, że tak jest, oraz, że trzeba nad tym pracować, zawsze mogę liczyć na komentarze "ale nie można winić rodziny", "ale nie było tak źle" "ale każdy jest sam sobie winien". Potrzeba obrony sprawy przegranej (przysłowiowe udawanie, że to nie dlatego ktoś nie ma nogi, bo mu ją rodzic odrąbał, tylko niepotrzebnie o tym myśli i dlatego nie ma nogi) zaczyna dominować nad dyskusją, jak sobie radzić bez tego, czego człowiek nie ma, bo nie dostał wcześniej, więc teraz się męczy. Zazwyczaj sobie wówczas myślę: znowu DDA/DDD. I zazwyczaj się okazuje, że myśl automatyczna była myślą adekwatną. Żeby iść dalej bez natręctwa obrony sprawy przegranej, trzeba przyznać, kto uczynił źle, co ja uczyniłam źle oraz wybaczyć sobie/komuś lub wywalić relację na śmieci (bez gadania "ojojoj, ale to nie można tak" ... można! jak ktoś wyrzuca na śmieci, nic mnie do tego, moja sytuacja jest inna, ale nie każdy jest mną). Wybaczanie lub wwalanie na śmieci relacji jest właśnie sygnałem, że nasze życie należy do nas i że wydłubujemy gen. Tak myślę.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Gierszewską ... nie znam. Może obejrzę. Choć z góry wiem, że jeśli się okaże, że pani opowiada o psychologii, żeby samej się terapeutyzować, stracę zainteresowanie dość szybko.
Mam wrażenie, że wszyscy opowiadający o psychologii sami się terapeutyzują.
UsuńI też tak uważam, żeby iść dalej trzeba przyznać, tak, tata był niefajny bo pił. Mama nie umiała przytulać a nie tego bardzo brakowało.
@Rybeńka, a ja nie. Zauważam, że osoby, które terapeutyzują się przez gadanie o psychologii przyciągają do siebie osoby z problemami, natomiast psycholodzy-praktycy i psychiatrzy bardzo często osoby z zaburzeniami odstraszają (dodatkowo, osoby niezaburzone mówiąc o zaburzeniach czasami wręcz wzbudzają agresję, bo "ty nie wiesz, jak to jest!"). Mam wrażenie, że to dlatego, że osoby terapeutyzujące się poprzez nawijki pomijają w swoich wywodach jakieś bolesne, ale cholernie istotne elementy.
UsuńTak. I nie ma sensu mówić "matka była niefajna, bo miała ciężkie dzieciństwo" (nie piszę o Twojej sytuacji, tylko podaję przykład rodzica ogólnie). Wiadomo, że tak było, oczywiście. Ale potem pojawia się pole do wyboru. U każdego pokolenia. I to z tego rozlicza nas następne pokolenie (z naszych wyborów, a nie z naszych genów).
Ad 1
UsuńJa się w ogóle w sobie na tym nie znam, nigdy nie byłam w terapii.
Ad 2
Jeśli matka miała niefajne dzieciństwo i była potem niefajna to ciągle była niefajna
Ale teraz to już od mnie zależy w dużym stopniu czy ja będę fajna. A przynajmniej czy będę się starać
@Rybeńka, ja również. Ale piszę w sieci i zauważam powtarzalne zachowania u komentatorów.
UsuńWiadomo, od każdego zależy (gdy już jest wolny), czy będzie fajny. Oczywiście można sobie opowiedzieć jakąś ciekawą historię rodzica czy dziadka, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie tego rodzica czy dziadka. Więcej: usprawiedliwienia nie potrzebujemy. Wybaczamy temu, komu mamy ochotę wybaczyć, oraz nie wybaczamy temu, komu nie mamy ochoty wybaczyć. To jest kwestia tak personalna, że trudno przetłumaczalna na język :)
Często myli się usprawiedliwienie z wyjaśnieniem. Seryjny morderca w dzieciństwie przywiązywany do kaloryfera i gwałconych przez wszystkich wujków z okolicy ciągle pozostaje seryjnym mordercą
UsuńOczywiście :) Można dyskutować jaki jest cholerny ten świat, że nikt mu nie pomógł, gdy mógł, ale fakt zabójstwa jest jego własnym faktem.
UsuńZ drugiej strony społeczeństwo bardziej powinno chronić dzieci i wspierać rodziny, to sie po prostu opłaca
Usuń@Rybeńka, chronić dzieci zdecydowanie. Trudno jest mądrze wspierać rodziny, łatwo jest popełnić błąd i dlatego w mediach ciągle słyszy się o takich fatalnych przypadkach.
UsuńNie jest łatwo. Dlatego podziwiam ludzi, którzy pracują wolontaryjnie w takich trudnych środowiskach. Książka Synek Jana Kaczkowskiego świetnie pokazuje, że można z bandziora zrobić szlachetnego człowieka.
UsuńNie czytałam, ale oglądałam film (średni, Ogrodnik za to super, jak zwykle). W życiu wszystko się może zdarzyć. Ale żeby doszło do zmiany człowiek musi mieć refleksje na temat swojego życia. Niektórzy tej refleksji nie mają, uważają, że są w porządku. Można trochę poczekać na zmiany, ale za długo nie warto.
UsuńKsiążka jest wywiadem i opowieścią Patryka Galewskiego i wg mnie bardzo wartościowa pozycja
UsuńGalewskiego naszła refleksja bo tak naprawdę Kaczkowski mu pokazał inny świat
ja uważam ze gena nie wydłubiesz i też, że trzeba pracować nad tym.
OdpowiedzUsuńi zgadzam sie ze zdaniem Moniki: Żeby iść dalej bez natręctwa obrony sprawy przegranej, trzeba przyznać, kto uczynił źle, co ja uczyniłam źle oraz wybaczyć sobie/komuś lub wywalić relację na śmieci.(choć trudno wywalić na śmieci relacje z własną matką, pozostaje wybaczyć ale czasem trudno...)
Jestem najlepszym przykładem, że można inaczej. ale nie bez pokiereszowania i traum z dzieciństwa, które wpłynęły na moje decyzje i wżarły sie w moje życie. więcej mnie ono kosztuje niż dziecko ze szczęśliwej nieprzemocowej, niealkoholiczej, rodziny, że tak się ...
w sensie więcej wysiłku wkładam, i zawsze słyszałam i słyszę, że jestem dziwna, popierdolona...a ja tylko chronię siebie.
UsuńOstatnio to bardzo modne jest, zrywanie relacji z rodzicem, często za poradą psychoterapeuty. Znam kilka takich sytuacji i to kursu kompletnie bez sensu
Usuń@Rybeńko, to nie tyle jest modne, co nowe (jak pomysł psychoterapii w Polsce w ogólności), po prostu bardzo niektórych wkurza, a osoby porzucone bardzo dbają o nagłośnienie swojej wersji :). Oczywiście, że czasem zerwanie z rodzicem jest trudne, ale osoby z rodzin dysfunkcyjnych mają wiele trudności w życiu i zdarza się, że to jest jeszcze jedna z nich, ot, zwykła niedogodność, której przejście prostuje w głowie. Poza tym, są sytuacje, gdy nie ma potrzeby zrywać kontaktu, ale to bardzo zależy od osobowości pokrzywdzonego. Mój mąż to fajnie przepracował. Wie, że inni nie będą (zresztą, ojciec nie żyje), niczego nie wymaga, niczego dobrego nie oczekuje. Nie jest to miłość, bo nigdy nie była, a teraz jest na to za późno. Po prostu, niektórzy mają pecha, mój mąż miał i się z tym pogodził.
UsuńMojej przyjaciółki siostra obraziła się na rodziców, fakt, matka bardzo toksyczna, ale przy okazji wylała szambo na kochającego ją ojca i zerwała stosunki z boguduchawinną siostrą. Teraz umarli rodzice a ona chce odbudować relację z ziostrą, po kilkunastu latach. No to raczej świadczy o kompletnej niedojrzałości i ewiedentnym odziedziczeniu genu toksyczności. Nie wygląda na to, żeby tej pani odcięcie pomogło na cokolwiek.
UsuńCoś tam się zadziało. Mówisz, że jej reakcja była niedojrzała. A gdyby alternatywą było wyłącznie samobójstwo, to lepiej, żeby się odcięła czy jednak powinna pójść na całość? Zdaję sobie sprawę, że czasami to są tego typu wybory. Dlatego nie potępiam, że ktoś odchodzi, potem wraca (inna sprawa, czy ja taką osobę bym przyjęła z powrotem, ale to już osobna historia, miałabym prawo nie przyjąć).
UsuńZnam to bardzo z bliska, to nie groziło samobójstwem. Kobieta zrywając z rodziną miała ponad 50 lat. I najbardziej jej chodziło o pieniądze. I że matka nie była taka, jaką ona by chciała mieć.
UsuńMam nadzieję, że przyjaciółka nie ulegnie, bo już ją to kosztuje wizyty u psychiatry...
Żeby nie było
UsuńUważam, że miała prawo zniknąć z rodziny
Ale wracać bo już rodzice nie żyją? Już nie trzeba się nimi zajmować, martwić, opiekować, stresować? Wygodniutkie.
Ale sytuacje są różne, nie tylko takie jak ta opisana. Twoja przyjaciółka korzysta z pomocy psychiatry. A przecież robiła w życiu tak, jak społeczeństwo pochwala. Dziwna nagroda, prawda? Czasami ludzie dochodzą do wniosku, że nie warto. I wierzę im, bo dlaczego by nie. Chyba pisałam, że znam dziewczynę, która uciekła przed matką. Dopiero depresja pomogła jej podjąć tę decyzję.
UsuńOd kilkudziesięciu lat błagałam ją, żeby poszła na terapię. Może tata by nie musiała brać tych tableteczek? Nie wiem...
UsuńDopiero niedawno mi się udało ją przekonać. Była na to gotowa. Ale jestem pewna, że to trochę późno i żal tych lat...
Niektórzy mają strasznie trudne życie, jak ten koń w "Folwarku zwierzęcym" - jest problem, czyli muszę robić co mi każą i więcej pracować" (i dopiero, gdy wiozą go do rzeźni zaczyna walczyć). Ta scena z książki zawsze mnie strasznie porusza. Nigdy, przenigdy, obiecałam to sobie, nie będę tym, który mówi do konia "masz rację koniu, rób jak należy, jak społeczeństwo ci każe, ty jesteś fajny, oni są niefajni, kiedyś dostaniesz nagrodę za swój wysiłek". Wolę mówić "uciekaj koniu, nie daj się zabić".
UsuńTrafne
UsuńKażdy musi sam indywidualnie podjąć decyzję czy i kiedy.