W Belgii najpopularniejsze były automaty z pieczywem. Raz chyba skorzystaliśmy, musieliśmy być w strasznej desperacji, bo tamtejsze wypieki były masakrycznie niesmaczne a do tego w automacie to już nieświeże.
Moje pierwsze zetknięcie z tzw Zachodem to rok 88 i dworzec we Frankfurcie i facet kupujący w automacie koszulę. Pewnie spędził noc u nowej kochanki co jeszcze nie trzyma jego szczoteczki do zębów ano koszul zapasowych.
A w sobotę odkryłam, że w centrum lux można kupić w środku nocy bukiet. Ceny od 50 do 150 wersja z czekoladkami;)
Czego to ludzie nie wymyślą!!
Dzień dobry
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)
U nas i kwiatomat i mlekomat 😄
OdpowiedzUsuńCiekawe potrzeby tam u ciebie ludzie mają;)
Usuńco robiłaś w środku nocy w mieście
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to była 21
UsuńI z mężem z knajpki żeśmy wracali proszę pani
1991 r. Londyn, oprowadzal nas powien David i nagle nas przeprosil, podszed do ścieny i.... stało się coś da mnie niezrozumiałego... wyciągnął pieniądze!!!!
OdpowiedzUsuńWyjeżdżaliśmy z Polski w 1997, w Warszawie były chyba 3 bankomaty ale ja nie miałam karty. Dopiero w Luxembourgu taką mi dali. Podeszłam i próbowałam wypłacić i nie umiałam włożyć do maszyny tej karty, ktoś mi w końcu pomógł, bo wciskałam tam, gdzie się dostaje potwierdzenia...
UsuńPierwszy zachód dla mnie , to była Praga czeska i słowackie Tatry potem Demokratyczne Niemcy a Zachód zachodni, to lotnisko we Frankfurcie, podobnie jak u Ciebie w 87? chyba. mało nie padłam ...to było moje pierwsze lotnisko w życiu, i pierwszy lot.
OdpowiedzUsuńLotnisko fju fju. Ja jechałam z Polski pociągiem całą noc.
UsuńA ten kolorowy świat mnie obezwładnił.
Pierwszy raz za granicą byłam w 85, w Enerde.
Z racji mieszkania w DM do NRD jeździło się ( z rodzicami, a najczęściej z Tatą) kilka razy w roku po salami i metkę i … buty z salamandra
Usuń83 rok Austria i Włochy - jakiż to był kontrast… ale automatów nie pamiętam
Dziś korzystam najczęściej w szpitalu: kawa i woda czasem jakiś batonik
Ooo przypomniało mi się, miałam może wtedy 7 lat i widząc z okna samochodu niemieckie krowy na pastwisku zastanawiałam się głośno w jakim języku muczą🙈 i czy one nas zrozumieją😂
UsuńCudne o tych krówkach!!
UsuńMnie syn po przeprowadzce tutaj zapytał, jak jest OK po angielsku;)
na mnie już Berlin zrobił wrażenie, byłam kilka razy w DDR-e zanim trafiłam do zachodnich. Dusseldorf, bo tam docelowo zmierzałam czy Kolonia czy Akwizgran ech dużo by pisać. no i truskawki w grudniu ...i zapachy dobrych perfum i tak zwane galerie handlowe...a u nas lata siermiężne i biedne osiemdziesiąte ...Z rzeczy zabawnych, które pamiętam, to oczywiście toalety i kwestia spuszczania wody. co się człowiek napocił, namachał rencami o luuudzie.
Usuńale najfajniejszą imprezą wyjazdową ever był autostop po Grecji, i pierwszy mój wyjazd w tamte zachody. Umarłam od tego piękna wiele razy. W końcówce lat osiemdziesiątych...we dwie z koleżanką się udałyśmy. noooo powiem Wam sztos i opowieści na książkę sensacyjno-przygodową z wątkami romantycznymi, czasami w typie Chmielewskiej. serio. NIGDY w życiu nikt by mnie nie namówił ponownie.
UsuńTo pisz książkę!!
UsuńJak ogromna była wtedy różnica między Polską a tamtym światem!!
Ha, ha
UsuńTo sobie wyobraź, że we trzy w drodze do Rzymu z przystankiem pod Florencją, w nocy dałyśmy się porwać przystojnym Włochom (poznanym w hotelu, w którym odbywało się wesele) do miasta z warunkiem, że nas odstawią nad ranem, żebyśmy wraz z innymi uczestnikami( dwa autokary) mogły wyruszyć dalej, a opiekun nie zszedł na zawał 😂
Pierwszy raz piłam wtedy kawę z naparstka, który po tak burzliwej nocy postawił mnie na nogi, czyli prawdziwe espresso.
W dalszych historiach była też zguba paszportu jeden z nas i odzyskanie go… oczywiście przy pomocy przystojnych Włochów, ale to już w Rzymie.
Fajnie mieć takie wspomnienia !
Usuń1980 rok - nastolatka po podstawówce pojechała do Francji. Na 3 tygodnie mogła kupić 10 dolarów kieszonkowego! Tam zobaczyła pierwszy raz ogromne sklepy, obsługa jeździła na wrotkach. Szok to mało powiedziane! A automaty w toaletach pamiętam.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy przestali jeździć...
UsuńDawno temu napisałam posta o braku automatów w toaletach w Brukseli i Londynie, bo bardzo niespodziewanie dostałam miesiączkę i nie miałam nic przy sobie, żeby to ogarnąć...
dostałam dziś grzybki z Polski Centralnej 😁 Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńPolska Centralna jest debest!!
UsuńTakie polskie "zapóźnienie w rozwoju" może też być atutem..widać to w wielu dziedzinach.Robiąc coś poźniej ma się nowsze technologie,pomija się stadia pośrednie czy nieudane.Coś, w czym tzw.zachod tkwi od dawna, choćby z powodu,że zmiana na nowsze byłaby bardzo kosztowna, u nas moze byc wprowadzone w lepszej formie. Możemy uczyć się na błędach ..nie swoich:))Bardzo dobrym przykładem jest bankowość internetowa - my niemalże wprost spod okienka w banku przeszliśmy do tej w Windowsach i w aplikacji.I świetnie to działa. W USA nadal funkcjonują czeki,z ktorymi trzeba iść do banku.
OdpowiedzUsuńAle ten chleb z automatu..robi wrażenie:))
Nie kiedy trzeba go zjeść🥶
UsuńCzekoladki do mnie przemawiają:).
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jem:))
Usuńpodajcie mi rekord, ie razy próbowaiście się dodzwonić do lekarza??? choćby to był weterynarz??? ja dzis 144!!! albo nikt nie odbiera, abo zajęte, wrrr
OdpowiedzUsuń164
UsuńNie wierzę!!
Usuń300 razy w pandemi. Serio
OdpowiedzUsuń🥶😱🥶😱🥶
Usuń