wtorek, 11 października 2022

11 lat

 Tyle minęło od mojej diagnozy. Od momentu, kiedy pomyślałam, że nowe buty są mi zupełnie niepotrzebne za to dobrze jest mieć sukienkę do trumny. Albo dwie na wszelki wypadek. 

Doskonale pamiętam ten dzień , nie raz go opisywałam . I nie o tym dzisiaj. 

Dzisiaj o tym, że diagnoza "rak" w wieku 45 lat ścina z nóg. Ale nie zabija człowieka. Trzeba się badać, leczyć, przecierpieć. 

Odczarujmy tego raka. Badajmy się. Żyjmy!

35 komentarzy:

  1. Dzień dobry
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie w lutym minie 27 lat od diagnozy rakowej. Operacja, chemioterapia i nic się złego przez te lata nie działo. Wręcz przeciwnie, poznałam fajne dziewczyny z którymi jestem zaprzyjażniona. Wspólne spotkania, wyjścia do kina, teatru, wspólne wyjazdy, ciągle coś się dzieje pozytywnego. Często mówię, że choroba więcej mi dała niż zabrała. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotyczy to tylko tych, co przeżyli. Dajemy sobie szansę na to badając się i słuchając lekarzy.

      27 lat!! Wow! To fantastyczne! Cieszę się razem z Tobą i Twoimi bliskimi!

      Usuń
  3. Obecnie w symbiozie11 października 2022 09:47

    Brawo❤️❤️❤️
    Badamy się i przypominamy!
    Mam od swojej koleżanki usłyszała, że 8 lat (miała wtedy 39 lat, bo zachorowała w wieku 31) to wcale nie daje gwarancji, a ona dzielnie przeżyła bez raka po raku 44, badając się i usuwając to, co było genetycznie obciążone.
    Mnie w sierpniu minęło 14 od drugiego, a w styczniu minie od pierwszego 24 i 6 lat na permanentnej chemii. I to, że biorę piguły już prawie 6 lat wzbudza nadzieję, ale i podziw u wielu, bo wbrew pozorom, to nie jest bułka z masłem…
    A piszę to wszystko po to, bo wiem, że choć żadne porównania nie mają sensu, ale każde świadectwo, że rak może być całkowicie wyleczalny bądź chorobą przewlekłą daje ogromną nadzieję innym pacjentkom i pacjentom. Wiele razy usłyszałam od nich, że mój przykład daje nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ja tak powtarzam. Nie mam wątpliwości, że Twój przykład daje nadzieję. I bardzo Ci dziękuję za każdy wpis w tym temacie. ❣❣❣

      Usuń
  4. Ja sześć lat od diagnozy. Operacja, chemia, radio, hormony. Pierwszy rok to był koszmar, drugi- koszmat trochę mniejszy. Dzisiaj jestem tylko na hormonoterapii, czuję się dobrze , ale obrzęk ręki spod której wycięto węzły chłonne utrzymuje się nadal, choć noszę rękaw uciskowy i ćwiczę ( przyznam, że od czasu do czasu) No i włosy na głowie mysie, rzadkie i do dupy. Kombinuję z nimi ,wcieram, strzygę farbuję i jakoś wyglądają. Na badania kontrolne chodzę, teraz już co pół roku.Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, które zmagały się z tą wredną chorobą..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten rękaw
      To fakt czas nosisz?

      Usuń
    2. Mało pomaga więc noszę kiedy chcę.

      Usuń
    3. Ech
      Tak czułam
      Ja musze w samolocie i na długich samochodowych podróżach
      Wtedy mniej puchnie

      Usuń
  5. No cóż. Mój ukochany też już 11 lat z rakiem pr. mniej lub bardziej aktywnym.
    A Ty ciągnij dalej w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie fajnie, że ciągle huśtawka. Bo nie wiem, czy można przywyknąć.

      Usuń
    2. Nie życzę nikomu sprawdzania. Mnie wykańcza.

      Usuń
  6. Podziwiam Was wszystkie i daje za przykład tym, którzy nie badaja sie czy nie chcą się leczyc. Ja sie badam co roku profilaktycznie, bo w rodzinie (u mamy i siostry) byl rak.
    Trzymajcie sie w zdrowiu i zyjcie pełnią życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co podziwiać.
      To raczej trzeba oddać szacunek tym, co dbają o siebie i propagują badania

      Usuń
  7. Ja za sprawą cytatu o butach trafiłam do " Rybnego"...boszsz kiedy to bylo??:)) przyszlam od Agnieszki z Zorkowni - rozmawiałyśmy już kiedyś o tym.Pamiętam, że bardzo ładnie napisałaś o "najbardziej niepotrzebnych butach świata" ..I to był nagrodzony "projekt".
    Zatem żyjmy!! Dbajmy o siebie! I.. "jesli mamy komuś coś ważnego do powiedzenia,zróbmy to.Życie jest bardzo kruche i zawsze trwa za krótko" - to z książki Agnieszki,a ona raczej wie,o czym mowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo miałam te buty. Do zdarcia...

      Zorkownia...
      Brakuje mi tego.

      Usuń
  8. Podziwiam Was dziewczyny, macie w sobie sile💪 oby jej starczylo, na kolejne 11, potem 27 i wiecej :)

    Jeszcze nigdy nie badalam sie w kierunku, poza cytologia regularna. No, musze jakies usg czy cus... tyle co sama sie badam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miałam jakieś 17 lat to na raka zmarła siostra mojego przyjaciela,miała 33 lata i osierociła dwóch synów. Po urodzeniu drugiego parę lat nie była u ginekologa,a potem już było za późno...
    Bardzo mi to zapadło w pamięć. Badam się,pilnuje wizyt,miałam różne "przygody" ginekologiczne,ale jestem zdrowa.
    Chciałam podziękować za przytulenie i słowa otuchy po odejściu naszej suni. Wiedziałam,że będzie to trudne,ale nie spodziewałam się,że aż tak 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba dlatego nie mam psa
      Bo bym nie mogła tej straty przeboleć...

      Mam taką koleżankę
      Najmądrzejszą na świecie
      I kiedyś mi wyznała, że nie była u gonekologa odkąd urodziła 4te dziecko. 9 lat

      Ja prdl...

      Usuń
  11. Dawno a nawet bardzo dawno się nie odzywałam choć bywałam. Cała ja... Prawie rok temu, w listopadzie dowiedziałam się, że mam raka piersi. Badałam się regularnie ale po odbiór wyników było mi nie drodze. I tak minęło 5 miesięcy. Dostałam informację z Instytutu Onkologii w W-wie z prośbą o pilny kontakt bo mimo wskazań do diagnostyki pogłębionej nie widzą żadnego ruchu na moim koncie. Placówka, w której od ponad 20 lat robiłam mammografię i usg nie poinformowała mnie (mimo wcześniejszych zapewnień) a ja nie odebrałam wyników (brak wiadomości był dobrą wiadomością). A poza tym zawsze było w porządku, to dlaczego tym razem miałoby być coś nie tak? O, ja naiwna... Od stycznia chemia indukcyjna, w lipcu mastektomia, po której okazało się, że rak nie odpuszcza. Od końca lipca kolejna linia leczenia, kolejna chemia i adrenalina czy dostanę następną. Jestem po czwartym cyklu, przede mną kolejnych 10 o ile będzie mi dane. Tak, że tak... Badajcie się dziewczyny ale i odbierajcie wyniki bo samo badanie nie do końca załatwia sprawę. Uściski dla tych, które mają przygodę rakową za sobą, dla tych, które walczą i dla wszystkich, które z różnych powodów odkładają badania na lepszy czas. Dajcie sobie szansę żeby ten lepszy czas był Waszym udziałem. Dobrego dnia dla Ciebie Rybeńko i dla wszystkich fanek i fanów tego miejsca.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak szczery i osobisty wpis. Zmotywowałam się. Jeszcze raz dziękuję.

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Mój przydługi komentarz poszedł w eter więc tym razem krótko.:) Składaj meldunek, że badania zrobione i wynik odebrany. ❣

      Usuń
  13. Wiesz, nie ma się czym chwalić ale jeśli zmotywuję choć jedną osobę do badań, to już sukces. Badałam się mniej więcej regularnie ale okazało się, że to za mało i chyba zgubiło mnie przekonanie, że to zwykła formalność.To tak jakbym założyła w wielki mróz czapkę i zakryła jedno ucho a drugie niech sobie zamarznie. No cóż, czasu nie cofnę, nie pytam losu dlaczego ja bo niby dlaczego nie ja... Trochę żalu mam też do placówki, która powinna poinformować, zwłaszcza, że otwarta koperta z wystającą z koperty różową kartką (na takim papierze są drukowane wyniki, które wymagają interwencji, pogłębionych badań diagnostycznych) przeleżała w rejestracji ponad 5 miesięcy.Placówka była w posiadaniu danych kontaktowych ( numer telefonu, adres mailowy, adres zamieszkania). Jednak to ja powinnam wykazać zainteresowanie a z zaniedbania tego nie zrobiłam. Nie wiem co te 5 m-cy zmieniłoby w mojej sytuacji, czy byłabym dzisiaj w innym miejscu? Może tak, a może nie... To kiedy wybierasz się na te badania?

    OdpowiedzUsuń