piątek, 20 listopada 2020

Post od czapy

 Lubicie operę?

Ja tak średnio. Ale może dlatego, że nie miałam szczęścia do przedstawień. 

Kiedy miałam pójść na Borysa Godunowa, wybuchł stan wojenny. Za drugim razem zachorował aktor i zamiast tego była Madame Butterfly. Tę operę widziałam już wcześniej i może i by mi się podobało, gdyby nie fakt, że pani o wielkich gabarytach i wiekowo 55 plus śpiewa w pewnym momencie 

SZESNAŚCIE LAT CI MAAAAAAM!

Akurat!

Byłam też na Aidzie. Zapowiadało się oryginalnie, bo scena była na podwórzu zamku, w Belgii. Ale cóż. Deszcz i zimno odebrało magię skutecznie. 

I tak się operą nie za bardzo lubimy. Choć poszczególne arie to owszem, owszem. 

48 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię wszystkie przedstawienia w teatrze, w operze i w filharmonii bo wiąże się to z wyjściem do ludzi
    i czuję się wtedy odświętnie i wyjątkowo
    oczywiście przedstawienie ma znaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To można do końca po prostu;))

      Teatr bardzo kocham!

      Usuń
  3. Kiedys dawno, za poprzedniego ustroju, regularnie bywalam w operze, widzialam wiekszosc dziel, bo opera w Lodzi miala niezly poziom, a szkoly dbaly o rozwoj "kurtularny". Bywalo wesolo, kiedy taka wielkogabarytowa dama, o wielkiej pojemnosci pluc, usilowoala nam zasugerowac, ze jest wiotka corka gajowego, bodaj w jakims Hendryku (nie pomne numeru) na lowach. :))) Teraz czasem slucham sobie na youtubie, ale to nie to samo, co na zywo w teatrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo mnie wiśnie odsraszają te psedowiotkie:/

      Usuń
    2. O, nieszczęsne pseudowiotkie, nie ma ról dla nich:)

      Usuń
    3. Tak jak nie ma dla 40 plus,

      Ja też pseudowiotka, więc tego;))

      Usuń
  4. Operę uwielbiam, staralam się być na każdej wystawianej w Krakowie. W każdej chwili mogę przywołać w głowie melodię arii o ktorej pomyślę. Kilka lat przed chorobą, która. między innymi spieprzyła mi rękę , grałam z doskoku na skrzypcach w krakowskiej operetce.
    Kino Kijow prowadzi od kilku lat transmisję oper z Metropolitan Opera.Są to piękne widowiska.
    Trzeba pamiętać, ze obsadę opery dobiera się do głosu i że śpiewak operowy to nie aktor sensu stricte. Też widziałam kilkudziesięcioletnią Halkę.
    Oprócz muzyki oczywiście, podoba mi się wystawność oper, bogate kostiumy, pióra, kolory, cały ten blichtr.Libretto ma drugorzęne znaczenie.
    A najpiękniej promował muzykę operowa Bogusław Kaczyński.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś spotkałam w Warszawie nas operze Bogusława. Byłyśmy z przyjaciółką w szoku bo był w golfie!!

      Raz byliśmy na operze z MET w kinie. Romeo i Julia. Było bardzo dobre.
      Ale ja jednak wolę iść na koncert Stinga np

      Usuń
    2. Bardzo lubilam patrzeć, kiedy Kaczyński towarzyszył i wprowadzał na widownię przeszłe divy operowe, lat 100.Czynił to z niezwyklą delikatnością i urokiem , tak że nawet bardzo wiekowe kobiety czuły sie wspaniale w jego towarzystwie.
      Golf na operze? Jestem zaskoczona...ale może chcial ukryć szyję.
      A Stinga też bardzo cenię, w ogóle bardzo lubię muzykę jako taką. Nawet disco polo i ciężki metal. Jedynie hip hop nie za bardzo.

      Usuń
    3. No disco polo to tylko na weselu i to po kilku drinkach.

      Tak. Muzyka jest wspaniała. Nie mama żyć bez muzyki.

      Od opery wolałam słuchać Kaczyńskiego👍

      Usuń
  5. Lubię operę.
    Za piękną muzykę, ale i za całą resztę. Kostiumy, dekorację, przesadę, czary mary, magię. Nie podobają mi się wręcz niektóre przedstawienia współczesne, ze skąpą scenografią, minimalizm i opera w parze nie chodzą. I w ogóle mi nie przeszkadza, że gruby niski facet śpiewa i wciela się w rolę młodego, zgrabnego amanta. Opera to pewna konwencja, a jak liiviia napisała powyżej, najważniejszy jest głos.
    Dodam od siebie, że przydają się umiejętności aktorskie, bo jednak dużo zamaszystych emocji występuje w operze, a gdy śpiewak, choć z najpiękniejszym głosem, gra drętwo, to klęska. Takiemu dobrze wychodzą nagrania studyjne, a nie przedstawienia na żywo.
    Jak się skończy ta tragikomedia z wirusem, to na pewno się znowu do opery wybierzemy.
    Czego życzę wszystkim, bo chociaż raz warto to przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie ta cała sztuczność odstrasza. Czemu śpiewać jeśli można powiedzieć?;))

      Usuń
    2. Ale zaśpiewać można tak pięknie...
      Opera powinna działać na wszystkie zmysły.

      Usuń
    3. Bardzo lubię posłuchać poszczególnych arii. Carmen to wręcz kocham. Ale jak mam wydać pieniądze na wyjście to wolę teatr. Zdecydowanie

      Usuń
  6. Ja też uwielbiam Carmen:)) widziałam ją w Moskwie i w Krakowie,sto lat temu:) Ja podobnie jak Klarka - uwielbiam wszelkie" wyjścia",najbardziej lubię koncerty jazzowe ale nie tylko,no i oczywiscie kino,dlatego tak źle znoszę ten paskudny czas..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba jednak teatr. Kiedy jestem w Polsce to staram się zawsze pójść.
      Ale teraz...
      Co za czasy...

      Usuń
  7. Ja mam podobnie. Poszczególne arie tak ale jako całość nie. Trzy godziny słuchania tego, ze ona go kocha a on ją nie lub na odwrót to nie na moje nerwy. 🤣🤪🙈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt normalny nie wyraża tak uczuć, śpiewając
      Idź przynieeeeeeś mi jabłuszkooooooo

      Usuń
    2. Za to balet bardzo lubię. Tam się zawsze coś dzieje, jest piękna muzyka i to akurat mi odpowiada.

      Usuń
    3. Tak, balet bardziej. Niedawno byłam na rosyjskim. Dech zapierało.

      Usuń
    4. Dobrze jest sluchać opery w innym języku, nieznajomym, wtedy tylko muzyka , pantonima i mimika. A treść jest i tak zazwyczaj banalna choć ponadczasowa; milośc, śmierć , zdrada, zazdrość itp.
      A dobrze jest słuchać jak Perfect /Markowski/ powtarza 50razy -chciałbym być sobą..chcialbym być sobą..i tak do usrania?

      Usuń
    5. Bardzo dobrze, bardzo🤩

      A Jacques Brel Ne me quitte pas ?
      To akurat trochę mnie śmieszy, ale też klasyka.

      Myślę, że to wspaniale, że tacy jesteśmy różni.
      Być może też zależy od wychowania. Moi rodzice wychowali się na biednej wsi, nie miałam szansy od nich nauczyć się miłości do opery np

      Usuń
    6. Oj rozbawiłaś mnie liiviia.🤣🤣🤣 Niestety teraz są takie telebimy i wszystko jest tłumaczone na bieżąco....Dla mnie po prostu za długie są i tyle. A Markowski tylko przez 3 min tak powtarza... fajnie ze każda z nas inaczej na to patrzy. 😍

      Usuń
    7. A trzy minuty to mało na to samo? Za każdym razem chcę mu powiedzieć ...to sobie bądż.
      Na temat niektórych tekstów pisanych do polskich piosenek to mam swoje bardzo negatywne zdanie. Nie każdy kto jest genialny wokalnie jest też dobrym teksciarzem. Nieudolny tekst pokrywa dobra muzyka i tak to hula.

      Usuń
    8. Kocham Perfekt zarówno za teksty jak i muzykę. Mi może Markowski do ucha przez godzinę śpiewać to samo i tak będę przeszczęśliwa 🤣😘🤪😍

      Usuń
    9. Też kocham perfect!!

      Myślę też, że kontekst w którym słucha się danej piosenki też na znaczenie. Chcemy być sobą kojarzy mi się z buntem przeciw władzy i śpiewaniem Chcemy bić ZOMO;))

      Usuń
  8. Wieki nie byłam... chodziłam z Mam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię! Bardzo! Może dlatego, że bardzo wcześnie zaczęłam tam bywać?I nie tylko dlatego, że rodzice lubili, ale moim sąsiadem zza ściany był dyrektor poznańskiej opery i , jako że sam nie miał dzieci-lubił mnie bardzo i obdarowywał wejściówkami na wszystkie spektakle "dziecięce". "Mały kominiarczyk-czyli pozwólcie nam zrobić operę" urzekł mnie gdy miałam 5 lat ( moze niie bez znaczenia był fakt, że na koniec rzucano ze sceny czekoladowe cukierkii jeden wpadł prosto w moje ręc -drugi rząd, więc nietrudno. Oczarowało mnie wnętrze-cudne,ten żyrandol! atmosfera .Do dzis uwielbiam ten szmerek przed spektaklem , te dźwięki z kanału dla orkiestry. Zawsze -idziemy do bufetu-można lampkę wina...ludzie tacy inni, odświętni...ech poszłabym, ale zamknęli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś zatem jak najszybciej mogła pójść zatem!

      Pięknie napisane:))

      Usuń
  10. Uwielbiałam (może nadal, ale dawno nie byłam) operę we Lwowie. Jeździliśmy na weekendowe wycieczki do Lwowa z zaplanowanym spektaklem w soboty. Sama nie wiem dlaczego tamta opera mnie ujęła. Może dlatego, że po całodziennym zwiedzaniu Lwowa, chodziliśmy tam ubrani swobodnie, wycieczkowo raczej i wchodziło się właśnie wszystkimi zmysłami w cudowny spektakl, ,muzykę, obrazy, w inny świat. I tak piękne wnętrze... Cena również bardzo dostępna :) Nie pamiętam zupełnie treści spektaklów, tylko cudowne wrażenia.
    Nie przyszłoby mi do głowy w codzienności, w moim mieście wybrać się na spektakl operowy. Może trzeba innego nastawienia, oderwania od codzienności na dłużej?
    No i to, że trzeba się wyjątkowo ubrać, taka sztywność, mnie akurat odstrasza.
    Pozdrawiam
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już publiczność bardzo swobodnie podchodzi do sprawy ubioru, nawet w operze.

      Mnie zaskoczyły teatry w Londynie. Tam nie ma szatni! I zimą upycha się palta pod siedzeniami 🙈

      Usuń
  11. Opera, operetka, balet bardzo często były w temacie pozaszkolnych zajęć i często całą szkołą byliśmy tam prowadzani. Lubiliśny te odwiedziny w operze, a mi przypomniało się parę zabawnych scen. A oto jedna z nich:
    Podobnie jak napisałaś Rybko, artystka wykonująca arię Madame Butterfly, pani już dobrze po czterdziestce, ze sporą nadwagą, w pięknej zielonej sukni z aksamitu z długim trenem, pani o bardzo ładnym, czystym głosie. Byliśmy grzecznie zasłuchani do momentu kiedy artystka zaśpiewała, że jest lekka jak motyl. Zadrżeliśmy w niebezpiecznym chochocie. Apogeum nastąpiło kiedy śpiewający z nią partner nadepnął na tren jej sukni. Śpiewaczka chciała ruszyć do przodu, a tu nic. Coś ją trzyma. Obejrzała się wymownie na partnera, a ten nadal tkwi na jej trenie zapatrzony w nią wykonując swoją arię. Obejrzała się drugi raz i pudło. Pani podjęła parę prób wyrwania trenu spod stopy partnera bez rezultatu. Nasz chichot stawał się coraz głośniejszy. W końcu zaśpiewała mu pięknym głosem coś w rodzaju, że jest lekka jak motyl, ale ktoś jej suknię przydeptał, patrząc przy tym wymownie na partnera. Tego było już dla nas za wiele. Ryknęliśmy serdecznym śmiechem zalewając się łzami, a artyści razem z nami.
    Do akcji wkroczyli nauczyciele starając się nas uspokoić, sami uchachani po uszy. Wreszcie się udało, ale nie miał kto opanować artystów. Trzy razy podchodzili do kontynuacji arii i wybuchali śmiechem, a my razem z nimi. Za trzecim razem im się udało. Na koniec dostali od nas gromkie brawa.
    Świetnie bawiliśmy się na "Wesołych kumoszkach z Windsoru", reagując śmiechem w zabawnych sytuacjach czy okrzykami w rodzaju "schował się w skrzyni, czy w koszu" (dokładnie już nie pamiętam) bawiąc tym artystów i doprowadzajac do tego, że rechotali razem z nami. Nauczyciele na koniec przepraszali artystów za nasze zachowanie, a oni wcale się nie gniewali mówiąc, że bardzo im się podobał nasz aktywny udział w przedstawieniu, że słuchalismy uważnie i wnieśliśmy sporo radości swoim nietypowym jak na słuchaczy operetki, zachowaniem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie rozśmieszyłaś Marytko😂😂😂😂
      Piękne anegdoty, dziękuję!!

      Usuń
  12. Pierwszy raz byłam w operze gdy miałam z 10 lat i było to cudowne wyjście w zaczarowany świat. Było to Rigoletto. Nie wszystkie opery zachwycają mnie tak samo, tak jak nie tak samo zachwycają mnie wszystkie musicale czy filmy. Moje córki uwielbiają musicale, dla mnie to taka nowoczesna wersja opery. :) I tak nam żal że wszystko odwołane :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musicale to bardzo bardzo.

      Co za rukiewskie czasy...

      Usuń
    2. Ja też wolę musicale. Mój ostatni to Tina! Cudo!

      Usuń
    3. O Tinie Turner, ale w Londynie.

      Usuń
    4. Nie znam o Tinie, wpisze sobie na liste ;)
      Jak ja sie ciesze ze w poprzednie wakacje pod musicalowym wzgledem zaszalelismy. To byl taki spontaniczny wyjazd, tylko na 5 dni do NYC, hotel na Brodway'u, tak ze na musicale szlismy piechotkom. To bylo spelnienie marzen mych corek, kazda wybrala jeden ulubiony musical, Dear Evan Hansen i Be More Chill, oba fantastyczne i bosz, jak bylo fajnie. Ale wroci sie jeszcze! ;)

      Usuń
  13. Uwielbiam operę - spektakle na żywo jak i transmisje z teatrów operowych. Sama sobie organizuję wyjazdy do teatrów europejskich, żeby obejrzeć i posłuchać konkretnych solistów lub określone przedstawienie. Właśnie na 9 marca br. miałam bilety do La Scali - niestety z wiadomych przyczyn spektakle zostały odwołane. Wizyta w teatrze operowym to osobne przeżycie - piękne wnętrza opera w Barcelonie, Paryżu (oba teatry - Pałac Garnier i Opera na pl. Bastylii), czy Teatro Real w Madrycie. Zachwyca Opera we Lwowie ww Wiedniu. A jeśli chodzi o ubiór publiczności, to obyczaje się zmieniły. Można nawet powiedzieć, że przesadnie wytworny strój wskazuje, ze osoba rzadko lub bardzo rzadko bywa w operze. Dziś już nie ma puszystych śpiewaczek i śpiewaków operowych. Pewien bardzo znany tenor powiedział kiedyś, że musi pilnować wagi, bo tłuszcz nie rezonuje i nie ma wpływu na śpiew, a każdy dodatkowy kilogram to problemy z oddechem i zadyszka. Czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duchem z opery 🤣🤣🤣

      Usuń
    2. A to czuję się zafascynowana:))

      Usuń
    3. Nie jestem duchem z opery, jestem wielbicielką opery. Czekam na koniec pandemii, żebym mogła kontynuować moje operowe podróże.

      Usuń