wtorek, 13 sierpnia 2019

Tak mi się kojarzy

Nie ważne że zimno
To jednak letni wieczór

I tak w głowie mi ten wiersz kołacze

Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji, 
Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji, 
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma, 
A już jest po jedenastej -- i Słowika nie ma! 

Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie, 
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie, 
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku, 
A na deser -- tort z wietrzyka w księżycowym blasku. 

Może mu się co zdarzyło? może go napadli? 
Szare piórka oskubali, srebry głosik skradli? 
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek! 
Piórka -- głupstwo, bo odrosną, ale głos -- majątek! 

Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze... 
Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę! 
A pan Słowik słodko ćwierka: "Wybacz, moje złoto, 
Ale wieczór taki piękny, ze szedłem piechotą!" 

2 komentarze:

  1. Pierwsza i ostatnia? To sliczny wierszyk jest. A wieczór u nas burzowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa byłam czy ktoś się odezwie:))

      U mnie spokojny choć chłodny:)

      Dobrej nocy Agnieszko:)

      Usuń