piątek, 18 września 2015

nic mnie tak nie irytuje jak spotkanie z idiotą który ma władzę

Na lotnisku w lux jest tak że pierwsze 15 minut parkingu nic nie kosztuje
 tak się złożyło że po syna przyjechałam późno ( jest tu kilka osób, które wiedzą dlaczego, he he he)  i 10 minut po zaparkowaniu już go  ściskalam. Na wszelki wypadek jednak  włożyłam bilet do maszyny. Kasa mi odrzekła że jest ok. Nie muszę płacić. W dodatku mam piętnaście minut na opuszczenie parkingu.
 Dwie minuty później próbuje wyjechać. D.. blada.  Szlaban się nie otwiera
 naciskam stosowny guziczek
- Bonjour szlaban się nie otwiera
- a zapłaciła pani?
- nie, ponieważ  parkowałam krócej niż piętnaście minut
- ja tu widzę że pani nie zapłaciła
- NIE zapłaciłam bo mi kasa powiedziała że nie muszę zapłacić
- ale musi pani zapłacić
- NIE MAM MOZLIWOŚCI ZAPŁACENIA, JAK NIE MINĘŁO 15 MINUT OD POBRANIA BILECIKU!!
- ale minęło!
- MASZYNA DO PŁACENIA ZA PARKING STWIERDZIŁA ŻE  JESZCZE NIE MINĘŁO
 -  ALE przecież JUŻ  jest dłużej niż 15 minut! !
- ALE JAK ZACZYNAŁAM Z PANEM ROZMOWĘ TO JESZCZE NIE BYŁO !!
- proszę pani, minęło więcej niż 15 minut, musi pani zapłacić!
-
.grrrr
.wrrrrr
.brrrrr

rozmowa w tym tonie trwała kilka minut, równie bliska byłam morderstwa, samobójstwa roztrzaskania mózgu idiocie ( wątpliwe, żeby go miał!) jak i rezygnacji z honoru i zapłacenia 2,50 euro bo zaczęło mi byc szkoda czasu na idiotę
ale idiota pojawił się w osobie własnej
-prosze pokazać mi bilet
- proszę!
pan popatrzył i się usmiechnął tryjumfująco
- tu jest napisane, że wjechała pani o 10 08 a ja zacząłem z panią rozmowiać o 10 21! HA! A to daje więcej niż kwadrans!
tu wtrącił się mój syn pieknym francuskim -  nie proszę pana, 21 minus 8 to jest mniej niż 15

nastąpiła chwila ciszy i liczenia

-w dodatku niżej ma pan napisane ZAPŁACONE o 10 17 ( czyli, że trafił bilet do kasy o tej godzinie, co daje mi chwilę dodatkową na opuszczenie parkingu)

tryjumfujący uśmiech pana poszedł sobie daleko
bladość wystąpiła mu na lice
otworzył szlaban
na do widzenia obiecałam następnym razem sprezentować mu kalkulator
( ta wypowiedź bardzo się mojemu synowi spodobala, he he he)








197 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawką się poczęstuję i poczekam na Melę,An3czkę i inne Gady :p

      Usuń
    2. może Iza wpadnie na ziółka!

      Usuń
    3. Siem melduje, kawkę bierem:)))

      Dzień dobry:)

      Owockuuuuuu :p :*

      Usuń
    4. Owocu, a chcesz w dziup? Jakie gady?;))
      Wpadłam na kawkę :)

      Usuń
    5. Melcia jak gardziołko?????

      Usuń
    6. Też mniej, ale rano zawsze lepiej niż wieczorem:)))

      Jutro idę na imprezkę z pracy to się doleczę;p

      Usuń
    7. A mnie nic nie boli:))
      Synkiem się cieszę!

      Usuń
    8. Rybcia - ale Ty wiesz, że jak w pewnym wieku nic nie boli, to znaczy...

      Usuń
    9. i dzien dobry wszystkim.

      Usuń
    10. niech Ciem szypko ktoś uszczypnie!

      Usuń
    11. Taaa
      i będę mieć ślad cały dzień! !

      Usuń
    12. ale siem nie dowiesz, czy żyjesz czy nie.
      to daj sobie chociaż szczotkom po dużym paluchu u nogi. mam nadzieję, ze jednak zaboli.

      Usuń
    13. Takom ryżowom,to zaboli:p

      Usuń
    14. ziółek, ziółek, ziółek!
      dzięki Bogu mam popołudniówki!!!!!!!!!!!!
      a jutro wolna sobota buuuuuuuuuuu:((((

      Usuń
  2. to juz masz 2.50 odlozone na torepke. ;)
    i brawo! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzien dobry, uśmiałam sie z rana czyli bedzie dobry dzien :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rybeńko,zrozum,że nie fszyscy som inżynierami i nie umiom dodawać i odejmofać:-)
    Faktycznie,sytuacja denerwująca i Ciem podziwiam,ze pajaca nie opluaś ,albo ze mu w ryj nie dalaś.
    Syna Tfoja zabiuła go argumentami i faktami,z pewnością wyraz twarzy pana-bezcenny:-))

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja szefowa miała ostatnio podobna przygodę ze strażnikiem miejskim który był PEWIEN że ona stoi powyżej 15 minut, on to po prostu CZUJE... dramat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZUJE???
      Aż się zatrzęslam!
      To chyba mózgowy bliźniak!!

      Usuń
  6. No i przez takiego buca nie bedziesz musiala dluzej oszczedzac na nowa torebusie. Nie ma wiec tego zlego...
    Czy on mial aby blond fryzure, bo cus widze mocne braki matematyczne na poziomie podstawowki? :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Brawo, Rybeńka!!!!!!!!!! Jestem uczulona, wrodzona alergia na ludzi, którym słuch i wszystkie inne zmysły działają selektywnie wybiórczo. Do tego można dodać tez niczym nieuzasadnioną złośliwość i bezinteresowny brak życzliwości.A gdy jeszcze w głowie ciasno, a w gębie przaśno to mamy komplet. Z reguły daję drugą szansę, ale przy trzeciej drzwi się zamykają z hukiem ( i z przykrością, bo naiwnie wierzę, że człowiek to istota rozumna ..).
    Buzi :-*** ŻonaMietka

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mie teraz do głowy przyszło - torebką go przez łeb trza było... nadalŻonaMietka

    OdpowiedzUsuń
  9. Z samego rana przeprowadziłam akcję ratowniczą w fabryce. Mała kota ( ma może 15 cm, a może jeszcze nie ma) wpadła w betonowy 2 metrowy dół, a mama kocia siedziała na brzegu i płakała.
    Kota uratowana i najedzona, dół zabezpieczony ufff teraz spokojnie mogę kawkę pić:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To dopiero dramat! Dobrze że z happy endem!

      Usuń
    2. An3czko,za uratowanie kota,pyszna,duża kawka Ci się należy :-)

      Usuń
    3. Dzięki Owocku :*

      Dobrze, że chłopaki z pracy pomogli.
      Ale kamień z serca jak go wyciągnęli :)))

      Usuń
    4. Aneczko, no ja to bym teraz caly weekend miala zaj... y! Po takiej akcji! :)

      Usuń
    5. Dziewczyny ja też się cieszę jak nie wiem co, aż nie chcę myśleć co by było jakbym go rano nie znalazła. Jak przychodzę do pracy to siedem pycholów już siedzi i czeka na śniadanie plus ten malutki, a dziś małego nie było i zaczęłam go szukać, a jeszcze zakrapiam mu oczy, bo biedakowi ropa się leje uffff:)))
      Jutro wzniesiemy toast za maluszka;p;p

      Usuń
    6. Olguś:*

      Muszę maluszkowi zdjęcie zrobić, on jest maluteńki jakiś i taki trochę słodki fajtułapa ;p

      Usuń
  10. Rybka współczuję spotkania z idiotą
    Mnie w podobnych sytuacjach krew zalewa, kiedy ktoś stwarza problemy tam gdzie ich nie ma i jeszcze musisz w tym uczestniczyć, tłumaczyć coś kretynowi i psuć sobie nastrój

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłam spokojna! !!
      Dobrze że był syn i ewidentnie był po mojej stronie bo bym chyba zaczęła myśleć że coś ze mną nie tak

      Usuń
    2. dobrze że syn przytomny i twarde argumenty miał :D

      Usuń
    3. syn już w desperacji
      najpierw nie mógł dolecieć a jak w końcu dzien później dolatuje to nie może do domu dojechać :p

      Usuń
  11. Na naszym lotnisku zlikwidowali to 15 minut!

    Rzeczywiscie długi post Rybenko:))
    Takich gburow pewnie jeszcze nie raz spotkamy na swojej drodze....ale załatwiliscie go zacnie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się już poddalam
      ale nie zdążyłam odjechać bo musiałam zapłacić:pp

      Usuń
    2. ale co mu w pięty pojszło to pojszło !! :))

      Usuń
    3. ja tam nie wierzę, że pojął o co chodzi, pewnie w domu opowiadał, jakom gupiom i upartom babe w pracy musiał do porzadku doprowadzić:/

      Usuń
    4. tu możesz mieć rację,na zryty musk często nie ma ratunku :p

      Usuń
  12. uwielbiam takich panów. matematyka wyższy poziom i się chłopina pogubił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mogłam go odesłać do pierwszej klasy szkoły podstawowej:pp

      Usuń
    2. ciekawe jaką by miał minę gdybyś oficjalnie skargę złożyła?

      Usuń
    3. ja zawsze podejrzewam, że jaki pan taki kram, i że przełozony weźmie go w obronę:/

      Usuń
  13. Niedawno na stoisku z serami za 25 dkg chudej krajanki kazano mi zaplacić ponad 30 zł.Od razu zaprotestowałam szybko przeliczając w myslach ,że 25x13zł to moze dac troche ponad 3 zł:))Do pani sprzedawczyni takie wyliczenia nie docierały,oburzonym tonem oznajmiła,ze "maszyna "nie moze się mylić:)))
    A jednak :))
    pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  14. tu gdzie mi czasem trzeba parkowac rekiny umiá liczyc ze hoho
    na szczescie aplikacja na telefon liczy co do grosza
    dzien dobry

    OdpowiedzUsuń
  15. Brawo Rybo , irytacj anagrodzona sukcesem i wielką satysfakcją sprowadzeni buraka na ziemie :-)))))!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. To po co jest ta kasa, która Ci powiedziała, że nie musisz zapłacić??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest taki parkomat
      wkładasz bilecik i Ci mówi, ile masz zapłacic, placisz i masz kwadrans na wyjazd, czy cos w tym guście
      a jak jesteś krótko to Ci mówi, że nie musisz płacić

      u mnie prawdopodobnie karta sie rozmagnesowała, co jest o tyle dziwne, że miałam ja bardzo krótko w posiadaniu

      Usuń
    2. Juz na maszyny czlowiek nie moze liczyc..

      Powinni sie cieszyc, ze im nie rozjechalas tej barierki.. :) I pana co-nie-umie-liczyc..

      Usuń
    3. to znaczy, ze desperacja byla umiarkowana.. :B ja osobiscie znam goscia, ktory rozjechal barierke.. nie wplynelo to az tak zle na samochod.. byc moze predkosc ma znaczenie..;)

      Usuń
    4. Rybenko, ja już wcześniej, z samego rana zrozumiałam po co ta kasa ;p
      Moje pytanie odnosiło się do tej konkretnej sytuacji
      Skoro pan kwestionuje ustalenia kasy i zapis na bileciku, to albo jedno jest niepotrzebne, albo drugie ;ppp

      Usuń
    5. on po prostu mię nie uwierzył na słowo
      dopiero jak przyszedł to pojął w czym rzecz, i to dopiero po podpowiedzi

      Usuń
  17. mie wkurzajom takie sytuacje, bo nie chodzi o te 10 zł, tylko o zasade
    niedawno pojszuam do miensnego siem kuucic o 2 zuote- zamiast 4 zapuaciuam 6, syn mi przyznau racjem, ze to w koncu 50 % wiencej :) to byua jakas pasztetowa, ale gdyby to byua cielencina? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucho moja rodzina ma siec sklepow miesnych i masarnie i jak kiedys odkryli jak panie sprzedawczynie tak na kazdym kg tna po 1 , 2 zl wiesz ile mialy lewizny ?????

      Tak wiec trzeba pilnowac!

      Usuń
    2. fakt, dla zasady warto!
      gdyby nie to, poddałabym sie po kilku zdaniach, żal czasu z dzieckiem traconego
      ale teraz mam satysfakcję i przygode ze z dzieckiem przezyliśmy, bedziemy idiotę wspominać tryjumfalnie:))

      Usuń
  18. jak ja lubię takie zakończenia :) idiotyzm padł choć na chwile

    Brawo Rybenko i czoło Francuskiemu akcentowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mój francuski jest kulawy
      ale dałam rade
      Bogu dziękuje, że się go nauczyłam, bo założę sie o wszystko, że to jedyny język tego gościa był

      Usuń
  19. a cóż to za kolejna bzdura?
    http://foch.pl/foch/1,132036,18842104,dzieci-z-in-vitro-beda-oznaczane-moze-od-razu-wypalajmy-im.html#Czolka3Img

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chcieli zadbać o dobro dziecka, a wyszedł jakiś ponury żart :(

      Usuń
    2. "
      - Wydaje mi się, że informowanie urzędników o tym, w jaki sposób dziecko zostało poczęte, jest wkroczeniem w sferę prywatną, wręcz w sferę intymną. Państwo nie powinno gromadzić takich informacji - mówi Barbara Grabowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka."

      Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,18845202,dziecko-z-in-vitro-czy-nie-urzedy-stanu-cywilnego-stworza-rejestr.html#ixzz3m5kyLYjt

      Usuń
    3. zgadzam się, że to nie jest informacja dla osób postronnych

      ale z drugiej strony jestem przeciwna anonimowości dawców - czy nasienia, czy kom jajowych
      każdy człowiek powinien miec prawo do poznania biologicznego rodzica, doskonale widac po opowieściach adoptowanych dzieci, jakie to dla nich ważne
      nie jest to poprawne politycznie, ale tak uważam

      Usuń
    4. Rybciu, alez to by caly biznes skutecznie zamknelo..

      Usuń
    5. ja nie znam statystyk
      dwie cudowne rodziny znam tylko, które skorzystały z tej metody, w sposób, który mi się bardzo podobał i dlateego wiem, ze można być za metodą in vitro przeprowadzana w humanitarny i etyczny sposób

      niestety, duza część zwolenników tej metody uważa - hulaj dusza piekła nie ma, i róbta co chceta

      Usuń
    6. A ja od tej strony moze rynku nie znam (tzn. od hulaj-duszy strony), z tego co wiem u nas jest to jednak dosyc ladnie prawnie poukladane..

      Natomiast rozumiem, ze sa ludzie, ktorzy woleliby, zeby dzieci, ktorym bylo dane urodzic sie i byc wychowywanym przez rodzicow, ktorzy zapewne ich kochaja - nie szukaly ich po latach.. i moze byc to dla tych wlasnie ludzi argumentem do np. nie oddawania swoich komorek jajowych.. klinika, ktora takie uslugi prowadzi, przeswietla dokladnie kandydatow, i tyle (czy - na tyle dokladnie, na ile prawo pozwala).

      Usuń
    7. hmm, dla mnie dawca nasienia (np. student, który w ten sposób sobie dorabia) to jednak nie rodzic biologiczny.

      Usuń
    8. no ale geny swoje przekazuje i bez niego by jednak tego nowego zycia (i dziecka) nie bylo.. to kim jest?

      Usuń
    9. dla mnie jest tylko i wyłącznie dawcą nasienia. nazywanie go biologicznym ojcem to spore nadużycie. a już poszukiwanie i odwiedzanie po latach zupełnie surrealistyczne.

      Usuń
    10. prawo pozwala chyba na ujawnienie danych dawcy tylko w przypadku zagrożenia życia dziecka
      na przykład, gdyby potrzebny był przeszczep

      Usuń
    11. a czym się różni ten student od innego studenta, któy w toalecie z przypadkowa dziewczyną zostaje ojcem biologicznym?
      dla mnie to to samo,
      a geny i przeszłość w rodzinie genetycznej jest szalenie istotna!! żeby wiedzieć, jakich chorób się spodziewać np

      Usuń
    12. no nie wiem jak prawo mówi
      ja jestem przeciwna tej niewiedzy

      Usuń
    13. ja uważam, że jest bardzo duża różnica. oddając nasienie do banku w zasadzie dawca nie ma kontroli nad tym, co się dzieje dalej. pomijając aspekt finansowy w jakiś sposób pomaga jednak osobom, które mają problem z zajściem w ciążę. wspomniany student w toalecie bierze bardziej czynny i świadomy udział w poczęciu.

      Usuń
    14. ale zgadzam się z tym, co pisze Kas - kliniki powinny w miarę możliwości (prawo), sprawdzać dawców - choroby w rodzinie, skłonności genetyczne...

      Usuń
    15. To sprawdzanie jest nierealne! Młody człowiek często w ogóle nie wie jakie choroby występowały w rodzinie. Poza tym część może się ujawnić długo po tym jak został dawcą.
      Poza tym on nie pomaga. Tylko zarabia. I znowu to często młody chłopak który nie ma pojęcia tak naprawdę co robi, co to znaczy być rodzicem.

      Usuń
    16. I nie wierzę że dla ojca który nie jest biologicznym ojcem to nie ma znaczenia. To biologia.

      Usuń
    17. Rybenko, ale rodzice, ktorzy decyduja sie na adopcje komorki czy skorzystanie z dawcy nasienia musza byc swiadomi tej nieswiadomej, tego, ze w przyszlosci dziecka moze ujawnic sie jakas ukryta choroba genetyczna, o ktorej dawca nie mial pojecia (a nie musi miec).. jest to ryzyko, ktore swiadomie podejmuja. Przeciez decydujac sie na dziecko nie jestesmy w stanie przewidziec, ze bedzie zdrowe, to tez jest loteria, nawet jesli w rodzinie nie ma historii chorob dziedzicznych, mutacja moze sie uaktywnic w przyszlym pokoleniu..

      Sprawdzanie jest na tyle realne, na ile realne jest nasze sprawdzanie historii rodzinnej. Przeciez nie o wszystkim wiemy.. szczegolnie, jesli np. babka czy prababka zmarla z innej przyczyny niz obciazenie genetyczne. Przeciez o tym sie nie koniecznie we wszystkich rodzinach rozmawia.. u mnie sie nie rozmawialo..

      W przypadku dawcow tutaj, o ile dobrze pamietam, pewne informacje wypelnia dla kliniki lekarz rodzinny.

      W/g mnie dawca jest w pewnym stopniu ojcem/matka biologicznym, tego sie nie da skreslic (tzn. genow), ale pamietajmy te decyzje (o dawstwie jak i o adopcji) podejmuje sie ze swiadomoscia ich konsekwencji, a prawo musi chronic obie strony.

      Usuń
    18. A jesli chodzi o to, czy dla dawcy ma to znaczenie, czy nie.. zapewne jest to bardzo indywidualne. Wydaje mi sie, ze w zwiazku z tym, ze dawstwo nasienia jest procesem duzo mniej wymagajacym, byc moze decyzje o dawstwie sa mniej przemyslanie. W przypadku komorek kobieta ma duzo wiecej czasu (i wiecej do przejscia), zeby sie nad tym krokiem zastanowic.

      Jest tez duze prawdopodobienstwo, ze mlodzi dawcy zastanowia sie nad swoja decyzja dopiero za kilka(nascie) lat, kiedy bardziej dojrzeja. I jestem w stanie uwierzyc, ze beda tacy, ktorzy nie chcieliby nic na temat "owowcow" swojego dawstwa wiedziec, jak i pewnie ci, ktorzy chcieliby wiedziec..

      Zdaje sie, ze byl film na ten temat, nawet chcialam obejrzec, ale chyba zapomnialam.. calkiem niedawno.. zupelna abstrakcja, dopoki czlowiek sobie nie uswiadomi, ze no nie tak do konca..

      Usuń
    19. madrze piszesz Kasiu

      ja po prostu uważam, że egoizm człowieka czasem przeraz\sta zdrowy rozsądek
      może nie egoizm, ale chęć posiadania dziecka
      POSIADANIA
      a dziecko to człowiek
      i każdy człowiek ma swoje prawa, któe dorozły odbiera mu przy poczęciu
      ja jestem przeciw
      wiem, wiem, mam dzieci
      ale nie jestem przeciw in vitro, co większość moich czytaczy doskonale wie
      ale przeciw egoizmowi i lekkiemu traktowaniu życia na oewno

      Usuń
    20. No, prawda.. skoro dzieci i rybki glosu nie maja, to o nich sie mysli na koncu..

      Zgadzam sie, dobro w ten sposob poczetego dziecka tez musi byc wziete pod uwage.. i tez byl na ten temat film.. czy odcinek serialu kryminalnego.. dziecko jak dorosle uznalo, ze wolaloby sie nigdy nie urodzic (czy cus podobnego), nie pamietam szczegulow..

      i absolutnie nie odbieram tego, co piszesz, jako sprzeciwu wobec In Vitro. To bardzo wazne, zeby etyczne aspekty leczenia nieplodnosci byly zawsze brane pod uwage. Mnie sie wydaje, ze w duzym stapniu sa.. tutaj.. wiem, ze dawcy i rodziny adopcyjne sa do siebie dopasowywane, jest to process, obie strony poznaja pewne informacje na temat drugiej strony..

      Nie pamietam juz (tak naprawde to nigdy do konca sie tym nie interesowalam, choc sam process jest dosyc interesujacy).. czy tak jak w przypadku tradycyjnej adopcji jest mozliwosc adopcji otwartej (obie strony sie znaja i rodzice bilogiczni maja mozliowsc kontaktu z rodzina adopcyjna i dzieckiem)..

      Usuń
    21. bo to jest taka troche adopcja, tyle ze nasienia. Gdy sie adoptuje dzieci to tez czesto sie nie zna ich pochodzenia.

      Usuń
    22. W sumie dotyczy to małej ilości dzieci na szczęście
      Ale widząc szczęśliwą mamę dziecka o niewiadomym ojcu czy takiego Eltona Johna z dziećmi jestem po innej stronie.
      Choć myślę że każde życie jest jedyne i wspaniałe i te dzieci powinny się cieszyć nim jak każdy inny

      Usuń
    23. Lola
      ale jeśli się nie zna rodziców przy adopcji to dlatego że nie ma innej możliwości
      a przy in vitro można teoretycznie zadbać o to żeby dzieci poznały swoje korzenie

      Usuń
    24. I jeszcze myślę sobie że gdybym sama miała dzieci z in vitro i jakieś zamrożone zarodki to bym bardzo nie chciała oddać ich do adopcji. To by były moje dzieci

      Usuń
    25. to prawda, ale mysle tak jak Kac, ze wiele osob by sie na to nie zdecydowalo majac swiadomosc, ze za kilka lat moze go/ ja najezdzac gromada dzieci. Moze to powinno byc tak, ze jesli obie strony po latach beda tego chcialy to powinno byc to mozliwe.
      Ponoc czesto tak jest przy adopcji. Kolezanka byla adoptowana (w Stanach) i ponoc do pelnoletnosci nie mogla szukac kontaktu z biologiczna matka, potem sama nie chciala. Teraz sama adoptowala i chciala tego samego; aby dorosly czlowiek mial mozliwosc kontaktu, ale aby nie mialo go dziecko bo to moze je obglupic. Sama twierdzila, ze gdyby jako nastolatka klucila sie z rodzicami i wiedzialaby gdzie jej bilogiczna matka mieszka to zakazdym razem trzasnela by drzwiami i do niej uciekla. Dlatego takie kontakty w mlodym wieku uwazala za wrecz szkodliwe.

      Usuń
    26. ja nie chcialabym oddawac ani komorki, ani dziecka do adocji, ale ludzie sa rozni i powody sa rozne. Moze niektorzy uwazaja ze to wielki dar dla kogos kto nie moze miec dzieci.

      Usuń
    27. ja znam z bliska kilka sytuacji, w któych matka nie chce powiedzieć, kto był ojcem
      w jednym przypadku syn twierdzi, że mu to zwisa, ale ja nie wierze, kocha matke nad zycie i nie chce jej robic przykrości
      reszta dzieciaków jest bardzo pokręcona, skrzywdzona, ma schrzanione życie
      może dlatego tak się na to zapatruję?

      muszą być jakieś granice, bo świat nie jest idealny
      gdybyśmy wszystko przyjmowali łatwo yłabym całym sercem za dowolnością poczęć
      ale sorry, nie wierzę, że kiedykolwiek dwóch tatusiów to będzie to samo, co mama i tata
      i to nie chodzi o to, że to dla mnie nie jest normalne
      to dla dzieci nigdy nie stanie sie normalne
      choćby dlatego, że lizba homoseksualistó z dziećmi zawze bedzie minimalna

      Usuń
    28. Lola, niby ludzie są różni
      ja bardzo szanuję i podziwiam dziewczyny, któe po urodzeniu oddaja dzeci do adopcji
      ja będąc pod ściana chyba łatwiej podjęłabym decyzję o aborcji niż o oddaniu dziecka
      z czym do głębi się nie zgadzam
      ale tak działa biologia

      Usuń
    29. Ja akurat znam, slabo, ale corka z malzenstwa lesbijek jest przyjaciolka corki mojej przyjaciolki i one sie bardzo dobrze znaja. Kolezanaka z mezem byla nawet latem na ich slubie, bo u nas dopiero co to przeszlo. Kolezanak jest religijna i wierzaca i zawsze byla przeciw... az ich poznala. Trudny temat. Nocy by potrzeba by go omowic. I wina. ;)

      Usuń
    30. oooo, jak wina, to koniecznie czeba omuwić :ppp

      mnie pociesza to, ze to naprawde margines naszego życia
      i pewnie dużo więcej jest dzieckuf nieszczęśliwych w heterorodzinach... naturalnie poczentych..
      i jakbym miałą wybierac to bym się na tym skupiła!

      Usuń
    31. Oj Rybenko, strasznie radykalne to co piszesz w ostatnim poscie, i konfliktowe. Ale mysle, ze dopoki nas nie przetestuja, to do konca nie mozemy wiedziec, jak bysmy sie zachowali..

      A co do homoseksualnych par z dziecmi, to w/g mnie jest to kwestia powszechnosci. Dopoki sa w mniejszosci latwiej jest z brakiem akceptacji, gdyby nie byli w mniejszosci, z czasem spoleczenstwo latwiej by to akceptowalo.. wszystko wyglada inaczej wraz z postepem cywilizacyjnym (kiedys malzenstwa mieszane to bylo samo zlo).. czy dobrze czy zle - kazdy ma swoje sumienie/odczucia religijne/etyczne itp.
      Ja osobiscie znam dwie pary homoseksualne wychowujace dzieci (obie 2x2 kobiety, dzieci byly poczete w zwiazku heteroseksualnym w obu przypadkach).. jeden zwiazek wrecz chetnie stawialabym za przyklad wielu parom hetero. Dziewczyny sa madre, wyksztalcone, poza tym dzieci kochaja bardziej niz cokolwiek innego na swiecie.. jak sie oglada rodzine na stoku (cala czworka snowboarduje) a potem przy kominku po calym dniu na sniegu) to czlowiek nawet nie zauwaza jakiejkolwiek innosci..

      Druga para znowu co jakis czas sie rozchodzi i schodzi ponownie, czesto imprezuja, dzieciaki - choc kochane - jednak dostaja rozne sygnaly dotyczace chocby trwalosci zwiazku miedzy dwoma osobami doroslymi..

      Moral - w/g mnie - nie od plci obojga to zalezy, ale od charakteru kazdego(ej) z nich, odpowiedzialnosci, milosci, itp.. :)

      Usuń
    32. swiete slowa!! zeby tyle uwagi i energii poswicono biednym rodzinom, samotnym rodzicom, inwalidom czy dzieciom z domu dziecka co zwiazkom jednoplciowym.

      Usuń
    33. No i oczywiscie jak juz sia nawyprodukowalam, to Wy zescie zdazyly w dwoch zdaniach to strescic. :D

      A jeszcze chcialam dodac - pisalas Rybenko o tym dylemacie z pozostalymi embrionami przy in vitro - to jest jeden z najwiekszych dylematow in vitrowek..

      Usuń
    34. Kas, chyba inaczej odbierasz ten mój bardziej ostatni wpis

      masz rację, że nie od homo - hetero zależy co i jak
      ale zawsze hetero będą w większości
      i dziecko w parach homo zawsze będzie na straconej pozycji, i jak podkreślę, ja akceptuje wszystko, w życiu bym nie potraktowała inaczej dziecka z innej rodziny niż taka idealna jak moja
      po prostu wyrażam swój pogląd i go bronię
      ale jak napisałam wyżej, uważam, że więcej zła się dzieje w rodzinach hetero naturo!

      Usuń
    35. kas, z tym to juz w ogóle nie umiem sie pogodzić!!
      z tymi milionami embrionów..

      Usuń
    36. Wiem, co masz na mysli, i co mialas na mysli od poczatku, tylko jak zaczelam pisac, to watek mi poszedl inna droga.. ;)

      No wiec tu w Stanach jest to zdecydowanie bardziej powszechne niz w Polsce, wiec na tym przykladzie patrzac widze, ze nie musi byc tak zle - pod katem tego, w jakim srodowisku dziecko sie bedzie wychowywac. Moge byc cale kilometry od prawdy, ale wydaje mi sie ze tu nie jest to juz tak pietnowane wsrod rowiesnikow, powszechnosc zjawiska i w mediach i w zyciu robi swoje..

      Usuń
    37. wiem wiem.. na te pozostale embriony niestety sama nie mam odpowiedzi.. gdybym nie wychowala sie w wierze katolickiej mysle, ze latwiej by mi bylo znalezc odpowiedz, a tak - no nie potrafie.

      Usuń
    38. oby
      ale im dłużej się ludziom przyglądam tym bardziej widzę, jaksilna jest biologia w nas,,,

      Usuń
    39. myślisz, że to kwestia wiary?
      nie wiem
      ja bardzo ufam Panu Bogu, On na pewno ma na to rozwiązanie
      ale dla mnie to dramat
      jak o tym myslę to zawsze wyobrażam sobie, że to moje zarodki to sprawia, że tego nie pojmuję...

      Usuń
    40. Rybenko, ufasz Bogu, ale rowniez Kosciolowi - bo to Kosciol interpretuje Biblie (czyli ludzie) i to kiedy zaczyna sie zycie, dusza.., z naukowego punktu widzienia zarodek nie jest czlowiekiem.. z naukowego punktu widzienia miliony zarodkow gina zanim kobiety zorientuja sie, ze w ogole sa w ciazy..

      tak wiec.. wydaje mi sie, ze byloby mi nieco latwiej..

      Usuń
    41. no to Ty mi powiedz, kiedy zaczyna się człowiek?
      podaj mi żródło naukowe, które mówi, od kiedy zycie jest ważne?
      bo ja nie znam żadnego, któe by mówiło madrze
      sama wiele razy będąc w ciązy nie umiem określić granicy

      Usuń
    42. od kiedy zaczyna bic serce, to chyba najpopularniejszy poglad..

      Usuń
    43. Musialabym poszukac opracowan.. swojego czasu w tym dosyc gleboko grzebalam, ale to bylo daaawno temu, wiec z rekawa nie dam rady naukowo umotywowac.. pewnie bylo cos o przeplywie krwi i tworzacych sie narzadach wewnetrznych..? natomiast odpowiedz zapewne dla katolika bedzie miala tyle sensu co "w chwili poczecia" dla ateisty..

      Usuń
    44. jakby co, nowego napisałam
      ciekawa dyskusja

      Usuń
  20. mhm... wiecie, że ja czasami mam problem z prostymi działaniami matematycznymi? a po ekonomii jestem i to nie w wyższej szkole kroju i szycia a w takiej prawdziwej, ekonomicznej i do tego akademii :)
    zatem pozwólcie, że ja się z panem parkingowym dziś zasolidaryzujem ;)
    czasami mam ochotę być dobra ;)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bejnonć Cię? ??
      Tu nie chodziło o matematykę! !
      O słuchanie ze zrozumieniem! !

      Usuń
    2. A raczej brak zrozumienia w słuchaniu
      I najzwyklejszą guupote!

      Usuń
    3. zwłąszcza że mój francuski nie używa trudnych słów :ppp

      Usuń
    4. Rybka! Coś sobie pomyslałam!;p

      Usuń
    5. no to dziś jestem piewcą głupoty! ha!

      Usuń
    6. A chciałaś tylko być dobra ;)

      Usuń
    7. rzeczywiście, dzisiaj wydajesz się jakaś wyjontkowo dobra!!

      Usuń
    8. cale zlo jusz sie wyczerpalo, musi sie nagromadzic i pojawi sie moze za czy tygodnie

      Usuń
    9. zależy od emmy siły :pp

      Usuń
  21. A tak w ogole, Rybenko - ciesz sie synem! Sie chlopak nacierpial, zeby rodzona zobaczyc! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom i tyle przygód zaliczyl niczym Robinson Crusoe,aby na matczyne,rodzinne łono wrócić :-)

      Usuń
  22. Odpowiedzi
    1. Mama przy okazji przeszła małą luposukcję brzucha. pobrano tłuszcz i wstrzyknięto w dziurę po usuniętym guzie (jakoś nie chciała zarosnąć). ogólnie czuje się całkiem nieźle, tylko zdecydowali, aby nie instalować drenu i dziś przy kasłaniu mnóstwo płynu wyciekło z rany.

      Usuń
    2. Oby jak najszybciej się zagoiło!!
      Zdrowia dla Mamy :)
      Ruda :*

      Usuń
    3. dzięki Olguś. też się już nie możemy doczekać spokoju w dochodzeniu do zdrowia.. a tu pewnie niedługo będzie rezonans...

      Usuń
    4. Ruda:*
      zdróweczka dla Mamy:)

      Usuń
    5. się ta twoja mama nacierpi
      a jeszcze ten stres z okazji badania...

      Usuń
  23. a tak przy okazji matematyki - Młoda dziś miała sprawdzian (kolejny już) z matematyki. większa część klasy dokonała obliczeń wg. sposobów z kl.I-III, część zasugerowała się ćwiczeniami z zaj. wyrównawczych (mają z inną panią). był płacz i zgrzytanie zębów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, bo tak wygląda właśnie przejscie do czwartej klasy
      U mojego młodego w ubiegłym roku było to samo

      Między klasą 3 a 4 jest przepaść. A jeśli chodzi o matematykę to powiedziałabym nawet że jest wielka wyrwa

      Usuń
    2. Matko...to mój Kogut nie miał ani jednej kartkówki z matmy jeszcze.W podstawówce o tej porze mialby już ze dwa sprawdziany i piec ocen z polskiego...a tutaj jest zupełnie inaczej.

      Usuń
    3. Ruda,moj maly mial juz dwie kartkowki z matmy i jeden duzy sprawdzian,a dzis juz pisali godzinny sprawdzian z przyrody.Do tego juz byly dwa wiersze na pamiec z polaka,a zadan domowych codziennie tyle,ze nie wie od czego zaczac.Ale widze,ze na razie wszystko ogarnia i jeszcze ma czas na pilke nozna i komputer,wiec jest ok:)

      Usuń
    4. Martek, odpowiadając na Twoje wczorajsze pytanie, tak naprawdę widziałam :) to był filmik nakręcony telefonem przez jakiegoś chłopaka, przez jego podwórko i ogród zmykał ten kangur :))

      Usuń
    5. ja wczoraj miałąm zebranie
      wygląda to powaznie, to gimnazjum, mimo, że to dopiero 11sto latki
      mają byc testy i w ogóle

      Usuń
    6. U młodego najbardziej cisną babki z niemieckiego i angielskiego
      Miał już kilka testów w tym roku: z matmy, przyrody (diagnozę)i oczywiście z języków

      Ruda, pewnie 7 szóstej albo piątek? ;pp

      Usuń
    7. jak znam tę zdolniache to pewnie tak:))

      Usuń
    8. dziś matematykę robiła prostszym sposobem (z kl.I-III). niby wyniki dobre, ale metoda nie ta.

      Usuń
    9. mój syn w pierwszej klasie podstawówki zaczął się cofać przez te różne metody :) uczyli ich dodawania metodą do 10 , miał dodać 5 do 8miu i liczy na paluszkach, kredkach i mu nie wychodziło; w końcu mówię " masz 8 zł i dostajesz 5, to ile masz?", " no 13" :p

      Usuń
    10. ja trochę nie rozumiem z tymi metodami
      sama będąc dobra z matmy nie mogłam zrozumieć, po co przedstawiać cały tok rozumowania, skoro na oko widac, że w zadaniu wynik jest 7?

      Usuń
    11. a jednak, ruszne sposoby myslenia siem ksztautujom i dochodzenia do wyniku, duszo puźniej zauważono synem, ze ma niekonwencjonalne sposoby myślenia :)

      Usuń
    12. A mi ręce opadają na tę pierwszą klasę, myślałam że się przyzwyczaję
      Nie, nie przyzwyczaję się
      Program jest przeladowany, a miało być dużo czasu na zabawę bo to szeciolatki :/

      Usuń
    13. czyli trzeba podsycać chęć dzieckuf do szukania rużnych sposobów rozwiązywania problemuf matematycznych!!
      podonżanie za trendami zabija kreatywność!

      Usuń
    14. mela, tydz temu był wspaniały wywiad z przeklinanymi przez mainstrimy Elbanowskimi
      wywiadowałich Wróbel
      w Tygodniku Powszechnym, najlepszym medium na rynku
      warto przeczytać, mądrze móią o tym, co piszesz!!

      Usuń
    15. Poszukać, przeczytam
      Jestem załamana, tak mi szkoda tych dzieci
      Kombinuję co tu zrobić, żeby dziecko np 5 lat ni 9 miesięcy zapamiętało w ciągu tygodnia 5 liter, umialo łączyć w pisaniu, czytać sylaby, wyrazy, zdania
      Co za idiota wymyślił dla sześciokątów eleMentarz?

      Usuń
    16. He he dla szesciolatków oczywiście a nie sześciokątów ;p

      Usuń
    17. Mela - cóż za matematyczne skojarzenie.

      Usuń
    18. Mela, na tzw zachodzie niby sie idzie od 6 lat
      ale trzeba miec skonczone!!!! 6 lat do rozpoczęcia roku szkolnego!!!!!
      i Elbanowscy to poruszaja!
      a ja wiem że tak jest!!

      Usuń
    19. Ruda, tablet wyczuwa moje emocje
      Rybka, ale niech idą sześciolatki, tylko niech nie muszą uczyć się kilku liter tygodniowo bo większość z nich nie daje rady
      Gdyby literka była wprowadzana raz na tydzień to bez stresu, spokojnie nauczylyby się czytać, pisać, byłby czas na zabawę, place zabaw i wszystko toco szesciolatkom obiecuję załamana pani minister (celowo z małej litery)

      Usuń
    20. Miało być zakłamana a nie załamana ;)

      Usuń
    21. Mela, jakby co to Ci moge powiedzieć o systemach, w których edukacja jest od 5 roku zycia
      cudowna, rzyjazna dzieciom, nie wymagająca ponad miare...

      Usuń
    22. Chcesz mnie tylko bardziej zdenerwowac? ;pp

      Usuń
    23. Dzięki że mnie oszczędzisz ;)
      Bo nerwowa jestem ostatnio :/

      Usuń
    24. ja tylko chcialam dodac, zebyscie sie cieszyly, ze w matematyce dzieciaki ucza sie na systemie metrycznym.. ja do tej pory nie bardzo te cale i stopy ogarniam..

      Ja zawsze bylam przeciwna wczesniejszeu obowiazkowi edukacji szkolnej.. w sumie to chyba sam problem jest troche sztucznie stworzony, bo dzieciaki moga sie przeciez uczyc rowniez w przedszkolu.. jesli dla przecietnego 5-latka pojscie do 'duzej' szkoly to za duza trauma, to przeciez element edukacji szkolnej mozna wdrozyc w przedszkolu, gdzie maluch jest w grupie dzieci i opiekunow, ktore(ych) zna (nie wiem, czy edukacja przedszkolna w Polsce jest obowiazkowa, ale zawsze moznaby bylo to prawnie uregulowac)..

      ...co do programu to sie klocic nie bede, bo bylam nauczycielka i pamietam, jak ja dostosowywalam program osobiscie do potrzeb moich uczniow (po paru soczystych na kazdy poczatek roku w strone MEN'u).. ;)

      Usuń
    25. a jaka ja byuam nerwowa wczoraj na lotnisku !! :pp

      Usuń
    26. Kas, Ty chyba dawno w Polsce nie byłaś;pp

      Usuń
    27. hehe, zgodze sie, ze nie wiem, jak to teraz wyglada, ostatnio mialam pojecie z 10 lat temu..

      takze.. no moglam glupoty popisac.. a co konkretnie sie tak zmienilo?

      Usuń
  24. wpis o idiocie, duskusja o in vitro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie tak zupelnie za siebie chcialam przeprosic.. jakos mi sie u Ciebie bardzo czesto rozpisuje nie na temat.. :)

      ale tak od razu nie trzeba tych dwoch pojec razem skladac.. ;)

      Usuń
    2. o to tu chodzi:)
      czasem w ogóle nie ma nic w poście
      to jest klubokawiarnia
      miejsce spotkań
      wymiany mysli i poglądów
      bez kłotni i zacietrzewienia
      z uważnym wsłuchaniem sie w druga osobe
      zupełnie inaczej niż w TIWI:)))

      Usuń
    3. Kas, ale tutaj za pisanie na temat to możesz oberwać po głowie ;pp

      Usuń
    4. No to gdzie jest ta dzisiejsza torepka, no??! :D

      To miejsce zdecydowanie ma swoj niepowtarzalny klimat. :) Nawet jesli pije ta kafke jakies pol dnia po Was (no, po czesci z Was..) :)

      Usuń
    5. poczekaj
      dojdziemy do 200 i dam jakąś z braku tematu L:ppp

      Usuń