piątek, 14 sierpnia 2015

i jeszcze to

w kioskach można było kupić plastikowe laleczki
małe i gołe
trzeba było nbiedactwom garderobe skombinować
no to chodzilismy do wiejskich krawcowych po ścinki z materiałów
i całymi dniami szyłyśmy spodenki, sukienki i takie tam

żadna z nas nie została projektantką mody ;)


157 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)
    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabieram duży kubeczek,bo to nagrzane mieszkanie uniemożliwia normalny sen.Jak ja marzę o chlodzie....:(

      Usuń
    2. dzień dobry;)
      biorę kawusię i lecę na ploty:))

      Usuń
    3. Dzień dobry:))

      Kawkę bierem.
      Miśka o tej godzinie?;p

      Usuń
    4. jak ja muszę wstać, to i Zolinka zwlecze tyłek:))

      Usuń
    5. A gdzie nasz Chochlik Ulotny?:(Zawsze pojawiała się na kawce,a dziś wzgardziła była Olgowym zacnym napojem...

      Usuń
  2. TAK!
    to była cudna zabawa :)
    pamiętam jak kiedyś dostałam maluśki ścinek brokatu i moja lalka dostała suknię balową z odkrytymi ramionami
    bo tylko na taką skąpą wystarczyło ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My brałyśmy koce i sru ta trawę. Tam wymieniałyśmy się ścinkami i szyłyśmy ubranka. Pamiętam jak szukałam w domu jakiś materiałów na sukienki dla lalek, otwieram szafę, a tam widzę mateiały to sobie powycinałam z każdego po trochę, potem się okazało, że mama miała kupione na spódnice:P:P

      Usuń
  3. Ja od malego mialam i mam nadal lewe ręce do szycia(no guzik przyszyję,ale to juz maks.moich możliwości)te lalki pamietam,b dobrze:)Jakims trafem dostawalam te ubrane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mow mi siostro Owocku:))) Ja tez z tych co nawet z guzikiem maja problem bo zapominam, ze nitka potrzebuje wezelek:P:P

      Usuń
    2. Star:ppppp no ale trza umieć ten węzełek zrobić...ile ta moja Mama mnie tego uczyła:)))) a w podstawówce trzeba bylo jakieś dziwa robić,a to se fartusecek uczyć,a to jakąś makramę zrobić(o to chyba lubiłam).Wszelkie szycia,to gdyby nie pomoc mojej Mamy (ktora bedac na wyjeździe wakacyjnym,z nudów bo padało uszyla w rękach sukienkę...)to miałabym chyba 3...a moze 2 :))))

      Usuń
    3. To ja też z tej rodziny.
      Na pracach ręcznych cały rok robiłam szydełkiem serwetkę i jeszcze sąsiadka musiała mi dokończyć....

      Usuń
    4. Aga:pppp witamy w klubie:-)

      Usuń
    5. Szydelkowac i drutowac potrafie, ale do szycia mam dwie lewe rece:))

      Usuń
  4. Ja mialam prababcie i onaz, ta prababcia, obszywala mi wszystkie lalki. A jakie cudenka dla nich szyla! No i mnie szyc nauczyla. I na drutach robic, i haftowac - wszystko umiem, tylko mi sie nie chce. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Siksa jestem bo nie pamiętam gołych lalek, ale też lalkami się nic nie bawiłam, pamiętam żołnierzyki i plastikowe zoo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też to pamiętam Futi :)
      a lalkę to ja dostałam wypasioną z Ameryki
      jakie ona miała cycki, a jakie wcięcie w tali... ech ;)

      Usuń
    2. a moim marzeniem był samochód zdalnie sterowany. I wóz strażacki.
      Tataś mi kupił :)

      ale lalkami też się bawiłam. Suknie miały raczej minimalistyczne, chyba, że dostały - talent krawiecki widać po moim ukochanym kocie pluszowym, któremu przyszyłam głowę w wieku 5 lat beżowym kordonkiem - ten szew rozśmiesza wszystkich - przyślę Wam fote

      Usuń
  6. pamiętam gołe lalki, ale się nie bawiłam nimi;))
    jakoś nie lubiłam lalek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz nagle wszystkie żołnierzyki wolały ;)
      no ale w sumie... za mundurem panny sznurem ;)

      Usuń
    2. żołnierzyków nie, ale samochodziki jak najbardziej :)

      Usuń
    3. nigdy nie miałam żołnierzyków
      ani samochodzików

      Usuń
    4. lalkom bawiuam się ewentualnie gdzy chora byłam w łóżku, szycia nie lubiłam i nie lubię, choć maszynę do szycia mam, wyciągam jak już mus nad musami, dziure zaszyć trzeba ;P

      Usuń
  7. Najprościej było w prostokąciku wyciąć dwie dziurki i już była kamizelka. A jeszcze moja babcia robiła ubranka na drutach albo na szydełku, np spódniczki.
    Najbardziej jednak - po latach- ubrankami dla lalek i misiów zafascynowana była moja młodsza córka. Zwłaszcza dla misiów z Endo szyła prawdziwe kreacje, robiła na drutach i szydełku małe arcydzieła modowe. na przykład spodnie z dziurką na ogonek i czapeczki z otworami na uszy, płaszczyki z kapturami, kombinezony - no cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A to tego nie znam...bałam sie lalek od dziecka :-P
    Ostatni dzien w robocie potem mam tydz urlo[u jade na WIIEEEEŚŚŚŚŚŚ :-****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe kto bedzie miał chlodniej heheheheh :)

      Usuń
    2. A ja w okolice Czorsztyna,liczę na mniejszą saunę niż tutaj

      Usuń
    3. podobno od wtorku ma byc zmiana hmmmmm

      Usuń
    4. Misia,podobno...nawet już od poniedziałku,marze o tym,bo mój rower juz sie kurzem pokrył,tak staram sie na piechtę po zakupy łazić,ale jestem totalnie niewyspana i oslabiona.A przedtem (przed upalami)czesto sobie jezdzilam po parę godzinek

      Usuń
    5. ja tez nie jezdze , odkad kupilma jezdzilam doslownie 3 razy , licze wlasnie na chlodek tez !

      Usuń
    6. Misiu,odważyłaś się w końcu:)))Cieszę się...to tak jak i ja z czasem jeżdzę z mniejszym.napieciem nerwowym samochodem:)))

      Usuń
  9. ochłodziło sie
    w domu mam tylko 27!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś nad ranem się ubierałam bo mi nago pod samą poszwą i to bez męża zimno było
      to znak, ze idzie ochłodzenie ;)

      Usuń
    2. ja też użyłam kołdrę dziś!

      Usuń
    3. czyli jednym słowem: zaczęło się ;)

      Usuń
    4. Szkoda, że u mnie się nie zaczęło:)
      Żadnego chłodu w nocy nie doznałam, a teraz gorąco dalej.

      Usuń
    5. bo to jest jak z tą żydowską kozą - doświadczyliśmy 37 stopni, to teraz 31 wydaje się miłe i rześkie :)

      Usuń
    6. u mnie się jeszcze nie zaczęło
      miałam parną, gorącą noc

      Usuń
    7. już wieczór miałam z chłodnym puunocnym wiaterkiem,noc chłodna, wew cieniu miuo jest, na suonku mniej :)

      Usuń
    8. "winter is coming"::PP

      Usuń
    9. il e la !!szykuj futra i drewno na opal::))

      Usuń
    10. Ja to samo co Olga i An3czka...w nocy koszmar 30 stopni,pomimo otwartego balkonu,mozna bylo jajco z gorąca znieść,gdyby nie wiatrak popełniałbym seppuku

      Usuń
  10. to tez była moja ulubiona zabawa z dzieciństwa - kreacje dla lalek szył nawet mój starszy brat:))
    nie zostałam projektantką mody,ani nawet krawcową:))
    teraz sobie myślę,ze moja corka nie miała takich zabaw,uzdolniona plastycznie ciagle coś malowała,albo lepiła - mam do dziś jej prace.:))
    pozdrawiam,miłego weekendu wszystkim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy czas ma swoje zwyczaje i mody
      nawzajemność:)

      Usuń
  11. Zdecydowanie robiłam biżuterie! Ale ciuchy tez trza było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też biżuterię robiłam :)
      np bukiety maluśkich kwiatuszków z modeliny. Aż babcia poprosiła, żebym dla niej zrobiła większe, bo tych nie widzi :) :)

      Usuń
    2. Kolczyki głownie:) modeliny nie miałam!

      Usuń
  12. takich nie pamietam
    za to takie wycinanki http://tnij.org/mj3923n :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zatensknilam za kioskiem RUCH-u ::)
    Tam fszysko mozna bylo dostac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczy często NIC nie mozna było kupić :pp

      Usuń
    2. e tam... " swierszczyk" i szampon tatarakowy zawsze:)

      Usuń
    3. Wiedzialam..!!!! udesz wstuul i noszyczki siem odezwom::))
      glonemu zafsze chlep na mysli::))

      Usuń
    4. Przeczytałam chłop:pp

      A nie głodnam!
      Mąż wczoraj przyjechał.
      :))

      Usuń
    5. i schabowy w kiosku był :)

      Usuń
    6. kurcze Mamma :) ty chyba z mlodszego pokolenia:)
      Za moich czasow ino kaszanke mozna bylo dostac:)

      Usuń
    7. no nie chcem się chwalić, alem jedna z młodszych w tym towarzystwie ;)

      Usuń
    8. wiedzialam ze to snof z ciebie wyjdzie....::PP ta mlodosc:::))

      Usuń
    9. Kioski RUCHu były najlepsze!!! Zafsze podglondałam przes szybe i ruszności oczy wyłapywały, od gazet po mydło.

      Usuń
    10. No narszcie ktos mnie zrozumial::!!!
      dzieki Iza:)
      przecie jako dziecko czlowiek wielkich wymagan nie mial::)
      pachnialo tajemniczo" Trybuna Ludu " albo innycm "Glosem Wielkopolskim" i wystarczylo.::))

      Usuń
    11. oczywiście, że w kiosku było WSZYSTKO!
      nawet herbatniczki w maluśkich paczuszkach po 1zł ;pp
      i "perfumy" ze cztery rodzaje
      i krem Nivea
      i płyn do trwałej ;p
      agrafki
      ołówki, długopisy
      szpilki i igły.....
      oooo! tam były szwarc mydło i powidło :))))

      Usuń
    12. papierosy marki Sport
      zwane "schabowymi"
      myślałam, że Mia to właśnie miała na myśli ;pp

      Usuń
    13. szampony (kilka rodzajów)
      i woda brzozowa!
      małe notesiki
      kamienie do zapalniczek (kto pamięta takie zapalniczki?)
      lufki
      papierowe chusteczki do czyszczenia okularów
      mogłabym dłuuuugo wymieniać :))))

      Usuń
    14. Olga mój dziadek palił Sporty...jak można bylo tak papierochy nazwać:pppptaaaa "schabowe"tez mi sie obily o uszy.A "perfum""być może"to chyba u babci widzialam.Mydło "Kajtek"
      I szampon brzozowy a drugi pokrzywowy,to jak przez mgle pamietam.A ten ZAPACH??...jedyny i w swoim rodzaju:-)

      Usuń
    15. widokówki, pocztówki
      zapałki
      bilety autobusowe
      znaczki
      koperty
      zeszyty
      proszki do prania
      baterie
      pasta do zębów
      w zaprzyjaźnionym kiosku miało się teczkę na "prenumeratę" prasy

      Usuń
    16. był jeszcze szampon jajeczny,
      był perłowy
      był w jednorazowych pękatych poduszeczkach
      całe mnóstwo towarów stłoczonych na maleńkiej przestrzeni
      zawsze się dziwiłam jak to wszystko tam się mieści
      a do tego pani kioskarka, a zimą jeszcze piecyk ;PP

      Usuń
    17. Pamiętam ten szampon jajeczny i ten w "poduszeczkach"też:-)Znowu mam kilka lat :))))
      Tak jajca z tym piecykiem,ze nic sie nie zapaliło przy okazji,to jakiś cud.Pamietam,ze kupowalam Świat Młodych w kiosku także

      Usuń
    18. Świat Młodych miałam w "teczce" bo mama miała gazety:)))
      Olga jeszcze przywozili papierowe wory pełne papieru toaletowego:p

      Usuń
  14. Ja sama robilam lalkom sukienki na drutach. Babcia mnie nauczyła. I wszystkie mialy jeden model w roznych kolorach:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja raczej na szydełku dla tych maleństw

      Usuń
    2. Tak Rybko mialam na mysli rzeczywiscie wieksze lalunie:p

      A tym malutkim to faktycznie pelerynki robilam na szydelku i majtki szylam igla nitka:))

      Usuń
    3. :)

      a ja jeszcze probowałam robbić mebelki z deseczek
      ale to było trudne, pękały jak sie wbijało gwoździki

      Usuń
    4. O! miałam domek dla lalek z kartonu pozyskanego w jakimś sklepie
      Tato pomagał mi wycinać okna, a ja już zajmowałam się wystrojem :)))
      Mebelki robiłam też z kartonu i oklejałam materiałem
      i miałam maleńkie naczynia, niebieskie metalowe garnki z pokrywkami, patelnię i kubeczki chyba plastikowe, nie pamiętam już

      Usuń
    5. ja jakos miałam w domu takie czerwone mebelki
      kilka dosłownie
      UWIELBIAŁAM TO!!!

      Usuń
    6. to ja jednak byłam bezduszna - zero szydełkowania, nago chodziły, ewentualnie im pareo z chusteczki robiłam ;)
      a potem dostałam cudną Barbie która miała oczojebny różowy kostium i blond włosy dokładnie takie jak nasz Basik :)

      Usuń
    7. ja na szydełku mogłam im szaliczek, bo umiałam tylko łańcuszek robić, z tym, że nie umiałam zakańczać :)

      Usuń
    8. Mia ja dostałam identyczną:)))

      O zapomniałam na szydełku też robiłam id butów po czapkę, ale wtedy to była radocha jak lalka miała taki komplecik:P

      Usuń
    9. A ja mialam komplet garow metalowych i jakas kuchenke zeliwna, a nawet zelazko. Ale najlepsza byla wanienka zeliwna z takimi nozkami (ala retro) i te wanienke uzylam kiedys jak bron sieczna zreszta:)))
      Bawilam sie z kolezanka na podworku i przyszedl jakis chlopak i sie z nas nasmiewal, to mu bejnelam ta wanienka w lepetyne i sie okazalo wlasnie ze to dziala jak bron sieczna, bo 10 minut pozniej chlopak uzbrojony we wlasna rodzicielke przyszedl do mojej mamy na skarge ze mu glowe rozbilam:)
      Ponoc to nawet krwawilo, a ja dostalam zakaz wynoszenia sprzetu zeliwnego na podworko.
      Niesprawiedliwe to bylo, bo czy to moja wina, ze takie produkowali zabawki dla dzieckuff?

      Usuń
    10. :ppppp Star,przecież ten chłopaczyna gdyby wiedział,jak go załatwisz,słowem by się do was nie odezwał,a już nie wspomnę o wyśmiewaniu:))))

      Usuń
    11. ale, jak mniemam, więcej się nie czepiał :)

      Usuń
    12. a ja miałam taką parę ludową, krakowiaki chyba, na platformie na kółkach
      pchało się to za pomocą drążka i kiedy kółka się kręciły, to para jakoś tam tańczyła
      i ja tym drewnianym ustrojstwem przydzwoniłam w głowę siostrze koleżanki
      krew się lała
      nie pamiętam o co poszło,
      miałam wtedy ze 3 lata
      jakoś nasze mamy doszły do porozumienia, ale od tej pory koleżanka przychodziła do mnie już bez siostry :pp

      Usuń
    13. Alusia, juz nie pamietam, ale pewnie mnie omijal szerokim ukiem:)))

      Usuń
    14. Olga, bo od malego czlowiek musial zadbac o wlasne interesy:)))

      Usuń
    15. Star, zgadza się! Nie ma lekko, trzeba brać sprawy we własne ręce ;)))

      Usuń
    16. Olga:p uraz to uraz...tak to biedaczka przeżyła,że woli dmuchać na zimne ,dlatego Cię nie odwiedza....wiesz,moze boi się ze niechcący wylejesz na nią gorącą kawkę:ppppp
      Jeszcze w końcówce lat 90 wybraliśmy się z ówczesnym chłopakiem,aktualnym mężem na kajaki...hmmm też niechcący dostalam w łeb wiosłem..na szczęście bylo to bezkrwawe zdarzenie :-)))

      Usuń
    17. Owocu, ale to było dawno temu, nieprzychodzenie trwało nie tak długo.
      Teraz z tą siostrą jesteśmy w świetnej komitywie, dzwonimy czasem do siebie, bo ona mieszka w innym mieście.
      Nie była to trauma na całe życie ;)))

      Usuń
    18. No i całe szczęście:-)żartowalam z tym urazem:))))

      Usuń
    19. Star ja grałam z kolegą w bierki i caly czas oszukiwał.
      Aż wreszcie nie wytrzymałam i ugryzłam go w rękę, jak zobaczyłam krew to pitłam do domu, a za chwilę pukanie do drzwi, kolega z mamą krzyk, mama moja zapakowała ich do auta i na pogotowie....trochę szumu było bo miał parę szwów, ale potem miałam z nim spokój:p

      Usuń
  15. A zawsze chciałam lego techniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja domek piętrowy!
      ale miałam kuchenkę! była zarąbista, sól mąka, papryka w szufladkach
      i woda się lała z kranu

      Usuń
    2. ech, ja takiej nie miałam - teraz się zbiera tego pokłosie :) :)

      Usuń
    3. Tesz miałam kuchenke co woda lała sie s kranu, hit hituf! Ale bes soli, mąki i papryki!!!
      Mam czuć sie gorsza ?

      Usuń
    4. aLusia, to tak jak u mnie. :P Robilam tylko ponczki z blota. ;)

      Usuń
    5. ja jakoś w klimaty gastronomiczne rzadko szłam. Być może z braku sprzętu. Teraz tez nic nie moge upiec bo nie mam blaszki :) :)

      lae dałyście mi mocny argument do ręki - niechęc gotowania i sprzątania wynika z błędów wychowawczych i zaopatrzeniowych dziecka :)

      Usuń
    6. No cfak, nigdy nie miałam takiej malej miotelki i szufelki.... Oskaze rodziców o zaniedbanie

      Usuń
  16. Ależ cudowne wspomnienia przywołałaś! Uwielbiałam szyć ubranka dla laleczek ze ścinków materiałów - ciocia, u której spędzałam wakacje byłą krawcową. To były piękne czasy...:))). Były też misie z plastiku, pokryte taką imitacją sierści.

    OdpowiedzUsuń
  17. Odpowiedzi
    1. jest tam jedyna lalka z włosami, jaką miałam :))

      Usuń
    2. i te naczynia
      i mebelki!

      Usuń
    3. Miałam jednom podobnom, z rudymi włosami. Oko jej wypadło :(( ale nie pozwoliłam wyrzucić. Kaszda lalka na wagem złota była :))

      Usuń
    4. Tez mialam lalke z wlosami i jak sie ja odwrocilo to mowila "mama":)))
      A jak pojechalam na wakacje do Wrocka do siostr mojego ojca, to z kuzynka sprzedawalysmy prawdziwe wlosy dla lalek:))) Wycinalysmy cudne loki ze lba mlodszego kuzyna:)))))))
      I byly loki do wyboru (krotsze, dluzsze jakie sobie kolezanka zyczy) a potem wzielysmy smarkacza na lody:)
      Ale jak ciotka przyszla z pracy to juz nie bylo tak wesolo. Zabrala Jacka do fryzjera a ten zalamal rece i powiedzial "pani Zosiu, tu sie juz nic nie da zrobic, to trzeba ogolic" i ogolil skubanca:)))
      A my mialysmy kolejny sadny dzien:P

      Usuń
    5. :PPP
      ale jakie bylyscie przedsiebiorcze. :))

      Usuń
    6. tak, star, Wasza przedsiębiorczość była niesamowita!! pobiłaś mnie, my tylko pare lalek opitoliłyśmy :)

      Usuń
    7. Alusia, za moich czasow lalka z wlosami to byl cud. Wiekszosc lalek byla lysa, a trzeba bylo jakos na te lody zarobic:)))
      Do dzis pamietam jak ten biedny Jacus wygladal, ze nas ciotka nie zabila to cud.

      Usuń
    8. no właśnie
      dlatego ja tak podkreślałam, że miałam jedną słownie jedną lalkę z włosami :))

      Usuń
    9. i tak ją szanowałam, że nie ośmieliłam się rozpleść jej warkoczy
      (choć bardzo mnie kusiło)

      Usuń
    10. Olga,byłaś grzeczną dziewczynką:-)a mój starszy kuzyn,kiedy przyjechal do babci(tam byly 2 lalki ktorymi się bawilam)to....sciagal im majtki:)))i tak swiecily golymi pupami,a ten.cieszyl jak wariat....:-)

      Usuń
  18. Też szyłam, a jeszcze ciotkę krawcową miałam, to prszy kaszdej wizycie mi dawała ścinki i jeszcze uczyła jak. No i z kartonowych pudełek, jak takie dorwałam, salony, sypialnie tforzyłam. Bo i ubrać cza było i dać mieszkanie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja na dwóch półkach meblościanki urządziłam domek dla takim małych laleczek - na gwiazdkę dostałam raz śliczne mebelki takie maluśkie. To był przejaw mojego pragmatyzmu - jak sie miało półkowy domek, to po zabawie nie trzeba było go chować :) :)

      Usuń
    2. Wiem, zrobiłam jeden pokuj na półce. Jak mnie to fkurzało, że mama na noc kazała mi pudełka hować i s podłogi zbierać, skoro nastempnego dnia na nowo je roskładałam!
      Pewne cechy ma siem od urodzenia :)

      Usuń
    3. Iza, ja widzę wyraźnie, zes ty jedną z tych moich zaginionych na wojnie sióstr!! to niemożliwe, że jesteś niby przypadkiem aż tak podobna!!!
      dokładnie! toż sprzątanie na pare godzin snu kompletnie mijało się z celem!!!

      Usuń
  19. Moje lalki i misie wygladamy jak ofiary przemocy w rodzinie. Wszystkim lalkom podcielam grzywke i sie dziwilam, ze nie odrastaja. Misie szczepilam tak regularnie, ze zaczely gnic.

    Pamieta, ze pierwsza lalka miala na imie Dorota, a najwiekszy mis Igor. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pacz pani, gnił, ale na chorobę zakaźną żadną nie zapadł :) ;)

      ja przestałam szczepić Raula po tym, jak po raz n-ty uratowałam go ze śmietnika, a mama zapowiedziała, że jak jeszcze raz w niego wtłoczę wode i zacznie śmierdzieć to go wyniesie na śmietnik na drugim końcu miasta :)

      boshhhhhhh jakie ja miałam ciężkie dizeciństwo :) :) :)
      Kot żyje do dziś, ma na imię Raul :) dośc sfatygowany jest, małż na niego czasem zerka z przerażaniem :) :)

      Usuń
    2. Brawo Lola! Pszybij piontke!
      Muj miś przemukł od zastszykuf. Gombke miał w środku i wchłaniał, wchłaniał, pęczniał aż zaczeło z niego kapać!
      Ja obcieuam lalce wuosy, bo bawiłam siem f fryzjera! Moja mama sie suościła, a ja nie rozumiałam czemu.
      Moja siostra majonc 4 lata obcieła sfoje własne wuosy!!! Przeuroczo, guwnie grzywke, dobrze, sze manualnie zdolna, oka nie dziabneła. Czyli miałyśmy dostęp do nożyczek!

      Usuń
  20. a to tak, żeby coś było nie na temat...
    KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mnie to denerfuje!!!
      My pozfoliliśmy, po przemyśleniach wielkich, syna zaszczepić, coby ewentualnie nie dzielił sie wirusem, gdyby takiego miał. Dla dobra jego pszyszłej partnerki bońć partnerek.
      Majonc curkem to bym nawet nie mrugnęła.... Moja sonsiadka w Polsce umarła na raka szyjki macicy w wieku 38 lat, osierocajonc dfujke dzieci. Niby bardzo uleczalny, gdy szybko wykryty. Ale ftedy śfiadomość ludzi była inna.

      Usuń
    2. mnie też zdenerwowało i to bardzo!

      Usuń
    3. Olga nie wrukwiaj mnie:))) Jest XXI wiek i takich powinno sie trzymac w rezerwatach:)))))))))

      Usuń
    4. Takich to cza odszczelić, bo w rezerwacie cza jeść dawać, a lepiej mondre sfierzaki karmić.

      Usuń
  21. Widzę że fajne wspomnienia wywołałam:)

    OdpowiedzUsuń