środa, 10 lipca 2013

nie nadaję się na szefową

w ogóle najchętniej bym wszystkich wyręczała
chyba za często wyręczam swoje dzieci w obowiązkach domowych
jako niepracujaca mama mam więcej czasu i mało wymagam od dziecków
wiem, że to nie dobrze
ale taka jestem

no i teraz patrząc jak się chłopaki męczą z tym pakowaniem to mam odruch żeby im pomagać
debilne, ale siedzę i mam wyrzuty sumienia, że nic nie robię

dziś ostatni raz na szczęście , póki co

no i ciekawostka rakowa
wczoraj się dowiedziałam że mama wlasciciela domu, w którym mieszkałam w Belgii, pięć lat temu zachorowala na raka piersi...
wszystko ok póki co

51 komentarzy:

  1. Dzieńdoberek :)
    Widzę, że mamy podobnie... Też od czasu do czasu łapię się na tym, że powinnam więcej wymagać od mojego dziecka... A później mi przechodzi ;)

    Magiczna ta piątka... mnie jeszcze trochę do niej zostało... Właśnie sobie uświadomiłam, że niedawno minęło 2 lata od zakończenia głównego leczenia...


    Miłego dzionka wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa lata już brzmi nieźle. Sama wiesz jak to jest z choroba. I odeszlo już kilka dziewczyn. Przed ukończeniem leczenia. Cieszmy się zatem kolejnym pięknym dniem

      Usuń
    2. Rybeńko, cieszę się każdym dniem i za każdy dziękuję!!! I jednocześnie codziennie się boję, bo mam świadomość z jaką chorobą przyszło mi się zmierzyć...

      Usuń
    3. Trudno nie mieć tej świadomości. Wprawdzie z mediów płynie wiadomość że to w sumie łatwa choroba do wyleczenia. Szkoda że tak nie jest.
      Ale dobrze jeśli choć czasem uda się od tego oderwać myśli.

      Usuń
    4. hej i mam podobnie:-))
      też się łapię,że powinnam,staram sie być stanowcza,zdziwko chapie rodzinę a potem znowu jest tak samo....ach te mamusie:-)

      Usuń
    5. do mediów pewnie zus i nfz sączą takie kłamliwe info... żeby uzasadnić, że można mniej kasy na to przeznaczać...

      Usuń
  2. a ja od swoich dzieci wymagam dość dużo!!! wyrodna matka jestem :)
    Rybenko, trzeba wierzyć w happy end, choć zdaję sobie sprawę, że to trudne! statystyki pokazują, że jednak zdecydowanie większa część kobiet pokonuje tę chorobę! no i pozytywne myślenie, choć z autopsji wiem, że to nie łatwe, ale jednak możliwe! kiedyś wydawało mi się że cała ta gadka o sile podświadomości to takie pier**lenie, jednak przekonałam się na własnej skórze, jak stan naszego umysłu może zawładnąć naszym ciałem i albo go niszczyć albo wzbudować!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś super mamą!
      Tak trzymaj
      I zgadzam się,. Nasz umysł to potęga

      Usuń
    2. o tak potęga podświadomości ma ogromną moc....

      Usuń
    3. pewnie tak samo super jak i Ty :)

      Usuń
  3. Dzien dobry
    Zycie z choroba jest ciekie w ogole, czlowiek ma przeciez tez chora dusze poniekond.
    A z tym pomaganiem tez bym tak miala, i bym sie wziela znajac siebie:) ale nie z litosci ino zeby mi figurek nie potrZaskali:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wszystko mam w nosie
      A ponieważ cokolwiek tu się będzie działo ja stąd zmykam o 16 i męża moja zajmie się końcówką to już mi dobrze:)))

      Usuń
    2. Chyba za ciężką sobotę która odwalilam w związku z przeprowadzka

      Usuń
  4. dzień dobry super mamom:)))

    piersza czy druga? nie mogiem siem doliczyć:PPP

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja witam ciepło super mamy :)
    dobrego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry popołudzień :)
    tesz tak mam, bo bojem siem, ze Młody zrobi to źle, co prowadzi do tego, że nigdy siem nie nauczy:[ chociaż na rozdanie świadectw zapomniałam wyprasować mu koszulę- to sobie poradził i nie spalił:)
    Nie wtrancam siem do jego pokoju, jak zaczyna siem przewracać- to sam spszonta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteście jak moja mamcia... która dwa dni po operacji kręgosłupa zabrała się za odkurzanie - żal jej było taty...

      Usuń
  7. ale fszendzie puchy...:PPP

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam wymagam jak nie wiem co:) Zawsze...często...czasami;)
    Różnie bywa...
    Ale jak wycieli mi wyrostek (4 lata temu) to po powrocie ze szpitala zrobiłam pranie i wywiesiłam;/
    skutek -wielki krwiak pod rana, który trzeba było usunąć ( zrobili ciach - bo znieczulenie by bardziej i dlużej bolało;))
    Zmądrzałam:)

    chyba...., bo po cesarce położna mnie opieprzała;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. jezdem jezdem, szefowa :P

    OdpowiedzUsuń
  10. poczebujem tytuły 10 fajnych filmuff s lektorem lub napisamy

    OdpowiedzUsuń
  11. Rybeńko, patrzeć jak się dzieciaki męczą i nic nie robić - toż to najtrudniejsze nicnierobienie w życiu każdej (nad)opiekuńczej mamy :))
    co do srakowego licznika, u mnie jest w połowie, minęło mi 2,5 roku. ale to chyba taki polski licznik, bo np. w USA dla raka piersi liczy się nie 5, a 7 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ja znam statystyki, gdzie tak naprawdę liczy sie dziesiec lat :(

      Usuń
    2. oo, tego nie wiedziałam. czyli skoro mi się trafił srak hormonozależny, to moja hormonoterapia powinna trwać 10 lat a nie 5? niefajna świadomość :(

      Usuń