niedziela, 17 maja 2015

co może odebrać choroba

mój syn wyjechał na studia do Londynu 30go września 2011 roku
dwa tygodnie później z nienacka byłam po operacji, na ścieżce onkologicznego leczenia
długo nie mogłam pojechać do niego w odwiedziny, zobaczyć jak mieszka, gdzie, w jakiej okolicy, jaki ma widok z okna

kilka dni temu, mieszkając tam gdzie on, chodząc jego drogami uświadomiłam sobie, ile zabrała mi choroba z tej części życia
nie mogłam uczestniczyć w pełni w tym, co przeżywał, opowiadał, bo miejsca na mapie były dla mnie puste
zabrała mi to ta przeklęta choroba...


108 komentarzy:

  1. Dzień dobry :)

    \o/?\o/?
    ]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
    {_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
    \~/*
    |_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    )_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
    [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
    (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Druga biore:)
      Deszczowa niedziela..

      Usuń
    2. tu ponuro
      ale jeszcze nie pada

      Usuń
    3. Na kwę przyszłam po całkiem dobrej nocy;))

      Usuń
    4. Cieszę się, że miałaś całkiem dobrą noc :)

      Usuń
    5. Izabela!Jak dobrze;**

      Usuń
  3. Rybenko, spojrz na to z innej strony. Jestes wyleczona i bedziesz mogla uczestniczyc w jego dalszym zyciu, nieraz odwiedzac i patrzec na widoki z okna, a potem bawic wnuki. Ten niewielki odcinek, ktory "przegapilas" to maly pikus w obliczu tego, ze odzyskalas zdrowie. :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Rybeńko
    moje dziecko wyjechało na studia we wrześniu 2008
    też nie widziałam jak mieszka i jakimi ścieżkami chadza
    zabrał mi to brak pieniędzy
    ale dziecko też przypłaciło to chorobą
    tak się plecie nasze życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek chciałby dziecku nieba przechylić. Tylko co to jest to niebo?

      Usuń
    2. Właśnie. Co to jest niebo.
      Choróbsko potrafi nas wielu rzeczy pozbawić. Ale to jest ekstremum. Najczęściej na co dzień pozbawia ich nas bieda. W zaś wypadku na szczęście tylko połowiczna, bo jednak na studia mogło wyjechać.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. A i posmucilam się.
      Rozejrzałam się.
      Ludziska mają większe problemy.
      Wstaję ma kawę.

      Usuń
  6. Dzień dobry :)
    Dziecko bez gorączki :D
    Uśmiecham się więc pełną gębą :D
    I życzę wszystkim dobrego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo
      jaka to ulga:)
      Bardzo cieszę się.
      Milej niedzieli:)

      Usuń
    2. Rybko :*
      Ogromna ulga :)
      Jakie to radość mieć zdrowe dziecko :)

      Usuń
    3. Wielka radość!
      Ja mimo że mam trójkę to za każdym razem choroba to dla mnie ciężkie przeżycie

      Usuń
    4. cieszę się Mela, niech pełne zdrowie wraca :)

      Usuń
  7. Kochana Rybenko, tak jak Cie lubie , tak twoj dzisiejszy wpis mnie wkurzyl i zasmucil....
    Po pierwsze :
    jak dziecko wyjezdza na studia za granice albo na drugi koniec kraju - u mnie to bylo 800km - i tak tracisz je z oczu i nie mozesz w pelni uczestniczyc w tym co przezywa( nawet jesli jestes zdrowy jak kun)
    Po drugie :
    Jak pisze Solet ,nie tylko choroba ogranicza wizyty -brak forsy takze.
    Wiec prosze mi tu nie plakac i nie uzalac sie :::))))
    Zyjesz , podrozujesz, nawet jesli spozniona - jestes obecna. Nie kazdy ma takie szczescie.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest!

      Ale zrobiło mi się smutno!
      A z emocjami podobno się nie dyskutuje, )

      Usuń
    2. :::)))
      masz racje.
      Ach te emocje.... Dobrze ze szybko przechodza::)
      Milej niedzieli , acha, wrocilam sie z tych gor:)

      Usuń
    3. Się nie dyskutuje i się ma do nich prawo! :)

      Usuń
    4. O tak, emocje też przetrawić trzeba a nie mówić że głupie. Ale pomyślcie kochane, że pojechały dziecka zdobyć lżejsze, lepsze życie. Nie zmarnowaly szansy. Całe życie przed nimi: )

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. To się okaże jak to z tą marnacją będzie:)

      Małgosiu
      fajnie było?

      Usuń
    8. Super bylo , dzieki:) szkoda z nie dluzej..No coz? mam taki nieelastyczny , ograniczony urlop. Musze oszczedzac na lato:)

      Usuń
    9. Oj urlopu zawsze za mało.
      A do lata bliziutko już:)

      Usuń
  8. Rozumiem to Rybeńko. takie rzeczy bolą. U mnie jedenaście lat temu to była "tylko" nerwica lękowa. I nawet nie trwało to długo, jakiś miesiąc tej najgorszej fazy. A odebrało wiele. Między innymi szacunek do samej siebie, bo czułam, że zawiodłam, ze przestałam być na ten czas oparciem dla domu i sama go potrzebowałam. Było, minęło i..... zostało. Bo chyba mi tego do końca nie wybaczono, usłyszałam nawet: "nie rozliczyłaś się z nami za to, co przeżyliśmy". Np. wstydzili się, że bez potrzeby przyjechało pogotowie i że ratownicy patrzyli "ze współczuciem", że mają matkę histeryczkę. No i minęło tyle lat, a ja nie mogę nawet wspomnieć, że się źle czuję, bo mam przywołanie do porządku albo nawet awanturę. Zepsułam rodzinie coś w życiu i nie naprawię tego, mogę jedynie przepraszać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, przepraszam, ale mną zatrzeslo. .. to nie ty zawiodlas dziewczyno

      Usuń
    2. Oj Aniu. Współczuję Ci. Ja mam we wszystkim całkowite wsparcie męż, a rodziców mam tak daleko, że nie muszą wspierać.

      Usuń
    3. Myślę jak Basia! !!

      Usuń
    4. Aniu, myślę dokładnie tak jak Basia!
      To jakieś pomylenie pojęć, za co TY masz przepraszać,
      z czego się rozliczać!???!
      Niczego nie zepsułaś, nie ma w tym ŻADNEJ Twojej winy!!!
      tulę mocno
      :**

      Usuń
    5. Aniu, nie wolno ci tak myśleć!
      Przytulam :*

      Usuń
    6. Na logikę niby to wszystko wiem. Ale w rozmowach przestaję mieć argumenty. Jakoś się cofam emocjonalnie. Zresztą dzieci rozumiem, były wczesnymi nastolatkami, czuły co czuły, nie ma co zaprzeczać. Jedynie boli mnie to, że.... no właśnie to muszę czuć się winna. W mężu wsparcia nie mam, wręcz przeciwnie. Trzy razy muszę się zastanowić, zanim powiem, że coś mnie boli. No i to, że powinnam się rozliczyć i przeprosić za to, co im zrobiłam (czyli np. miewałam objawy przypominające zawał, ale okazywało się później, że to na tle nerwowym... Nikomu nie życzę, niektórzy zresztą pewnie wiedzą, jak to jest).

      Usuń
  9. Nie potrafie i nie chce myslec w takich kategoriach, bo to jest strata energii moim zdaniem. Oczywiscie nikt sie nie musi liczyc z moim zdaniem:))) Ale ja nie chce sie babrac w chorobie nawet teraz kiedy z nia walcze, a jak zwycieze to tym bardziej nie chce nic pamietac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozpamietuje
      ale nie dyskutuje z własnymi uczuciami

      Usuń
    2. Nie da się nie pamiętać,chociażby dlatego,że pacjent onkologiczny jest do końca zycia skazany na regularne robienie badań.Ale zawsze można wypierać i oszukiwać samego siebie.
      Ania

      Usuń
    3. Aniu, tu nie chodzi o wypieranie i oszukiwanie samego siebie. Po prostu jade na badania, czy tez do szpitala, robie to co mi kaza, ale nie poswiecam temu wiecej czasu niz musze. Bo i co mi to da?
      Zatruje jedynie ostatnie chwile zycia? bo przeciez nikt nie daje gwarancji na przezycie, bo takiej gwarancji nie ma.
      Choroba wlasnie nauczyla mnie cieszyc sie kazda chwila, brac wszystko co pozytywne.
      Oczywiscie kazdy ma swoje wlasne metody i mnie nic do tego, ja tylko pisze o moim osobistym podejsciu do choroby.

      Usuń
    4. Star ty masz jakąś taką łatwość.
      Ja się z Tobą zgadzam ale ja na taki stan ducha muszę ciężko pracować. I należę do większości

      Usuń
    5. Wiem, ze w tym przypadku stanowie zdecydowanie mniejszosc. Ale ja tez sie z tym nie urodzilam:))) Ja sobie to wypracowalam:) po prostu doszlam kiedys do wniosku, ze to ulatwia zycie nie tylko mnie, ale rowniez tym wokol mnie. Ciagle wierze, ze z tego wyjde, ale gdybym miala nie wyjsc to naprawde nie chce zeby moj maz czy syn pamietali mnie ciagle mowiaca o chorobie. Wiem tez, ze dopoki zyje to buduje juz nie swoje ale ich wspomnienia i to jest dla mnie wazne, to mnie rowniez mobilizuje do takiej a nie innej postawy.

      Usuń
    6. Zgadzam się bardzo
      tez tak się staram i bardzo jest dla mnie ważne żeby mojej rodzinie nie marudzić
      dlatego marudze tutaj
      rodzina mnie nie czyta

      Usuń
  10. Rybenko, wpadnij dzisiaj do mnie na minutkę. Czytać nie musisz, bo lepiej spałam:)
    Produkcja nadal trwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co zobaczyłam kompletnie mnie rozwaliło! Jest piękna::)))

      Usuń
    2. Tylko na wyjßcia się nie nadaje :DDD

      Usuń
    3. bardzo jest rybkowa :))

      Iza, lepsza noc, bo może wywaliłaś tu trochę swojego stresu...

      Usuń
    4. Moje torebunie generalnie mało wyjściowe są; )

      Usuń
    5. Specjalnie z łuskami, ale kolejna jest zupełnie w kształcie.....ryby, trochem wstydzem sie zapodać.

      Usuń
    6. nie fstydzaj siem!!!
      DAWAJ!!

      Usuń
  11. rybenko, kazdy ma prawo sobie westchnac. ;)
    nie musisz byc zawsze Polllyannom. ;)

    i slyszalam o waszym premierze. ;)
    jako porzadny moher powinnac isc protestowac ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      W końcu ktoś mi pozwala się mazgaic:))

      No
      mamy juz pierwszom damem:ppp

      Usuń
    2. zebys teraz nie zaczela siem na niom stylizowac. :P

      Usuń
    3. Swoją drogą ciekawa jestem co na to protokół dyplomatyczny?

      Usuń
    4. Dla niezoriennyowanych - premier luxemburga wszedł w związek małżeński ze swoim partnerem. Są małżeństwem.

      Usuń
    5. Interesująca para - zdaje mi się, że kochają się panowie szczerze. Niech im się wiedzie :) (całkiem przystojne sztuki, na marginesie :p )

      Usuń
    6. nie jestem obiektywna
      premier obcina subsydia dla rodzin, więc nie przepadam za nim;)

      Usuń
    7. masz Rybiu pierwszego dama w swym kraju pobytu :)

      Usuń
    8. O, to niedobry premier! ale jednak romantyk :p jestem świeżo po ponownej lekturze Rodziny Połanieckich, i coś ten romantyzm za mną chodzi :))) ale taki najpaskudniejszego gatunku, kiczowaty - w to wszystko się Wasz premier wpasował :p

      Usuń
    9. eee tam romantyk!
      orzekł, że jak się ma więcej dzieci to rodzinie jest łatwiej, i jedno dziecko po drugim buciki założy, to mało kosztuje :/

      Usuń
    10. No, ja mam dwójkę, a nigdy buty po jednym dla drugiego się nie ostały :p niemniej ciekawa jestem, czy on też buty po rodzeństwie nosił, albo dziś - paltocik po krewnych? Po tym, co piszesz, wnioskuję, że to mocno oderwana od ziemi figura, ten premier :) Interesujesz się, Rybeńko polityką na tyle, żeby napisać, jakim on się obecnie cieszy poparciem społecznym?

      Usuń
    11. w tym momencie nie wiem
      a tak serio, to dobrze, ze w końcu ktoś zmienił Junckersa
      po 19 latach rządów prawicowych przyszła nowa krew
      cięcia finansów były konieczne

      Usuń
    12. obiecuje też reformę szkolnictwa, i tego luksemburczykom zycze najbardziej, bo obecnie test w tej strefie fatalnie!!

      Usuń
    13. A zaraz sobie poczytam o tym więcej, zaciekawiłaś mnie tematem.

      Usuń
    14. interesujesz się takimi sprawami?

      ja nie bardzo wnikam w polityke Luksemburską, stoje trochę z boku, wydaje mi się , ze za mało rozumiem, żeby się wypowiadać
      a i tak uważam Luksemburg za cudowne miejsce do życia:)

      Usuń
    15. Tak, pasjonują mnie takie sprawy, i czytam teraz, że odkąd w szeroko zakrojonych badaniach z 1998/9 roku stwierdzono tak niski poziom kształcenia w Lux na tle krajów unijnych, niewiele się zmienia - a to 15 lat! I nadal, jak czytam, finansów na edukację brak. W ogóle ciekawy jest ten ich system kształcenia, wyobrażam sobie na przykład kształcenie klasyczne w Polsce - gdyby teraz kazano powszechnie uczyć się łaciny :p a przecież niedawno tak właśnie było :) A Ty Rybeńko posługujesz się biegle luksemburskim? Bo doczytałam, że ten język przeżywa renesans (w publikacjach prasowych, literaturze).

      Usuń
    16. dużo tematów
      1. edukacyjne problemy znam z opowieści znajomych, to kuriozum!! Niski poziom kształcenia, a z litości nie powiem Ci, ile zarabia nauczyciel zaraz po studiach - ( nie wszyscy maja studia!!!)

      2. Nie wyniki a chęć nauczyli decydują o tym, kto idzie do liceum klasycznego, a co to implikuje - na studia.

      3. Luksemburski rozumiem, mało mówię, mam zamiar to nadrobić, i fakt, jest go coraz więcej wokół, ale renesans...
      to był 25 lat temu tylko dialekt, nie było reguł gramatycznych ani ortograficznych
      teraz to jakby na nowo raczej niż renesans
      ale ja jestem za

      ps
      w mojej gminie 54% to nie-luksemburczycy

      Usuń
    17. Ja już straciłam orientację w zarobkach nauczycieli w Polsce, więc luxemburskie nic by mi nie powiedziały.. zapoznaję się teraz z językiem :))) bo niemiecki znam i myślałam, że zrozumiem więcej :p mnie bardzo pociągają ośrodki wielonarodowe, musi być tam u Ciebie ciekawie :)

      Usuń
    18. :)))
      niemiecki dużo pomaga, a jak dołożysz francuski to motywacja do nauki spada

      ja od 18 lat mieszkam tylko w tyglach wielonarodowych i wielonarodowych
      belgia, wbrew temu, co się sądzi to też tygiel, mieszkając w Lux tuż przy granicy po przeprowadzce do Belgii okołobrukselskiej byłam w szoku!

      Usuń
    19. Na tych Twoich terenach widzę jeszcze jeden ogromny plus - niewielu Muzułmanów. Nie ukrywam, że dla mnie byłoby to ważne... choć może nie wygląda to, co napisałam, elegancko...

      Usuń
    20. bez sensu użyłam wielkiej litery, bo chodzi mi o grupę wyznaniową.

      Usuń
    21. może i tak
      ale Bettel walczy i z chrześcijaństwem, i może się przejechać jak Francja
      właśnie wyrzucił religię ze szkół
      mi to rybka, jestem za rozdzielnością państw
      ale potem mamy takie problemy, że nie można postawić choinki w czasie Bożego narodzenia w szkole..

      Usuń
    22. ... podczas gdy to w ogromnym stopniu element kulturowy. A jak się odnosisz do zakazu noszenia burek? Nie wiem, jak w Lux, ale w Belgii taki zakaz wprowadzono. Muzułmanie upierali się między innymi, że to w równym stopniu element kultury, jak religii, ale mnie się ten zakaz podoba...

      Usuń
    23. ja też.
      Ale nie wiem, czy słusznie?

      Ostatnio była historia w Lux, że muzułmanka poszła na basen i weszła do niego w ubraniu, bo jej religia kostiumu zabrania
      ale ja sobie nie zycze, ze względów higienicznych!!

      a w ogóle to w porównaniu sprzed 10 lat to i Polaków tu jest więcej i muzułmanów:)

      Usuń
    24. Czytałam o tym i bardzo mi ta burka w basenie siadła na wyobraźni :))) pozdrawiam Cię Rybeńko i dobrej, spokojnej nocy życzę. Pewnie przy jakiejś okazji jeszcze Cię na różne tematy regionalne pomęczę. Bardzo lubię podróżować - oczami innych ludzi, bo sama, tak się składa, siedzę na tyłku ze zwierzyńcem.

      Usuń
    25. chętnie zareaguję:))

      Usuń
  12. Nowy wywiad z ks. Kaczkowskim
    http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/jak-rozmawiac-z-chorym-na-nowotwor-tlumaczy-ks-jan-kaczkowski/bvsr6f

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga, czytałam przed chwilą, wszystko, co pochodzi od księdza Kaczkowskiego, pochłaniam. Przy tym ten wywiad to wręcz podręcznik. Oby trafiał, gdzie trzeba.

      Usuń
    2. mądrych ludzi zawsze chętnie poczytam :)
      dziękuję Olguś

      Usuń
  13. Oooo chętnie poczytam

    Wrocilam : bogatsza o smarki i.....pierścionek , Misiek się oswiadczyl na oczach 2 tys ludzi na koncercie a raczej gwiazda spiewjaca w jego imieniu.....szcena mi opadla :))))))

    Pies dalej we formie , jutro wet i leczenie

    Dziekuje za moce!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Choroba zabiera o wiele więcej, o czym każdy chory przewlekle, a i terminalnie wie... to są rzeczy, o których rzadko się mówi, w dbałości o komfort otoczenia i po to, by nie pogrążać się w goryczy. Ale trochę tego, co się traci, jest. Dobrze, jeśli ostatecznie można sobie powiedzieć - jednak żyję i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa pożyję jeszcze, dla siebie i bliskich. Bo jednak bliskich jakoś najtrudniej opuszczać. Pozdrawiam wszystkie walczące - lwice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, ze choroba odbiera bardzo dużo, z części rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, tak jak było z opisaną przeze mnie sprawą

      bardzo się ciesze, że jeszcze żyję i doceniam każdą chwile :)))
      pzdr:*

      Usuń
    2. Mnie zawsze, jak o tym myślę, a staram się rzadko, uderza, że jednak człowiek jest bardzo sam. I na to się nic nie da poradzić. O wiele sprawniej dzieli się radość, niż smutek, a już najtrudniej dzielić lęki. Ja też cieszę się, że żyję, wręcz czasami cieszę się jak dziecko :))) i czasami wstyd się przyznać, jakimi bzdetami człowiek potrafi się rozczulić, rozchichrać, z radochy w buty popuścić :)))

      Usuń
    3. :))))

      w cierpieniu człowiek zawsze jest sam!
      choćby nie wiem jak bliscy bliscy byli wokół
      ale dobrze, jak można się z kimś kto zrozumie, podzielić swoimi czesem smutnymi myślami:)

      Usuń
    4. Tak tak! dobrze jest być wśród ludzi, którzy pozwalają o smutkach mówić. To nie każdy potrafi i nie każdy umie znieść. O tym też ksiądz Jan kiedyś mówił - żeby dać choremu wyrzucić z siebie lęki i nie gasić go żądaniami nieustającego optymizmu. Pozdrawiam :*

      Usuń
    5. uważam, że to cudowne, że my, chorzy, mamy takiego rzecznika praw chorego na raka w osobie Księdza Kaczkowskiego:)

      Usuń
    6. W związku z tym, "jestem otwarta na cud" (uwielbiam, kiedy on to mówi :)))) i tego cudu dla niego bardzo pragnę.

      Usuń
    7. ten cud jakby się dzieje!
      żyje już dłużej niż przewiduja rokowania, widocznie jeszcze jest tutaj potrzebny:))

      Usuń
    8. ksiądz zyje na pelnej petardzie o długim zasiegu , jak widać wiara jest wielka , moce dla księdza !!!

      Usuń
    9. Miśka, jakoś przytomnie gadasz, ja w Twojej sytuacji bym bredziła:))
      ja pamiętam, jak poszłam na uczelniępo zaręczynach, ten pierścionek chyba każdemu w oczy wpychałam!

      Usuń
    10. pierścionek w domu bo za duzy dużo :) z sytuacja się nie oswoiłam jeszcze :)

      Usuń
  15. Wróciłam od wyjechanego lat kilka lat temu nazad syna.
    Kraków, noc muzeów, trzy dni i dwie noce tylko dla nas.
    Bezcenny czas.
    Żałuję każdej chwili, którą spędzamy osobno.
    Ale ten wspólny czas cieszy podwójnie i uświadamia, że się udało.
    Gdybyśmy częściej ze sobą przebywali to pewne rzeczy by mi umknęły.
    Rozłąka wyostrza wzrok i wyraźniej pokazuje zmiany.
    Codzienność często przysłania przeobrażenie się dziecka w dorosłego człowieka.
    Nowe cechy czy umiejętności pokazane rzadziej są bardziej spektakularne.

    Jakby Ci się jeszcze kiedyś robiło smutno to pisz.
    Postaram się zawsze znaleźć pozytyw w negatywie.
    W imię równowagi. ;)

    P.S. Ukłony za wyróżnienie.
    Chwilę człowieka nie ma i ani się spostrzeże jak zostaje współ-autorem posta. :D



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spóźnionaś, ale z refleksem, wybaczam :pp
      ale to raczej ja zostałąm Twoim akrostychem wyróżniona:)))

      moja córunia przyjedzie za tydzień, też będę wysysać dobra energię:)))

      Usuń
  16. Takie straty ciężko przeboleć... Nikt nie cofnie nam czasu by łapczywie połknąć utracone chwile.
    I smutno tak trochę pocieszać się faktem, że niby ktoś tam ma gorzej...
    Bo ktoś tam miewa i lepiej...więc dlaczego nie ja??
    Łeb do słońca i do przodu...w przyszłość. Nie ma innego wyjścia :-*

    OdpowiedzUsuń