mój syn wyjechał na studia do Londynu 30go września 2011 roku
dwa tygodnie później z nienacka byłam po operacji, na ścieżce onkologicznego leczenia
długo nie mogłam pojechać do niego w odwiedziny, zobaczyć jak mieszka, gdzie, w jakiej okolicy, jaki ma widok z okna
kilka dni temu, mieszkając tam gdzie on, chodząc jego drogami uświadomiłam sobie, ile zabrała mi choroba z tej części życia
nie mogłam uczestniczyć w pełni w tym, co przeżywał, opowiadał, bo miejsca na mapie były dla mnie puste
zabrała mi to ta przeklęta choroba...
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuń\o/?\o/?
]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*]_[*
{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>{_}>
\~/*
|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?|_|?
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
)_(" )_(" )_(" )_(" )_(" )_("
[_] [_] [_] [_] [_] [_] [_] [_]
(_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)? (_)?
Rybenko :*
OdpowiedzUsuńDruga biore:)
UsuńDeszczowa niedziela..
tu ponuro
Usuńale jeszcze nie pada
Na kwę przyszłam po całkiem dobrej nocy;))
UsuńCieszę się, że miałaś całkiem dobrą noc :)
UsuńIzabela!Jak dobrze;**
UsuńRybenko, spojrz na to z innej strony. Jestes wyleczona i bedziesz mogla uczestniczyc w jego dalszym zyciu, nieraz odwiedzac i patrzec na widoki z okna, a potem bawic wnuki. Ten niewielki odcinek, ktory "przegapilas" to maly pikus w obliczu tego, ze odzyskalas zdrowie. :***
OdpowiedzUsuńNiby tak
Usuńale. ..
Wiem...
UsuńRybeńko
OdpowiedzUsuńmoje dziecko wyjechało na studia we wrześniu 2008
też nie widziałam jak mieszka i jakimi ścieżkami chadza
zabrał mi to brak pieniędzy
ale dziecko też przypłaciło to chorobą
tak się plecie nasze życie
Człowiek chciałby dziecku nieba przechylić. Tylko co to jest to niebo?
UsuńWłaśnie. Co to jest niebo.
UsuńChoróbsko potrafi nas wielu rzeczy pozbawić. Ale to jest ekstremum. Najczęściej na co dzień pozbawia ich nas bieda. W zaś wypadku na szczęście tylko połowiczna, bo jednak na studia mogło wyjechać.
Dzień dobry, smutne.
OdpowiedzUsuńA i posmucilam się.
UsuńRozejrzałam się.
Ludziska mają większe problemy.
Wstaję ma kawę.
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńDziecko bez gorączki :D
Uśmiecham się więc pełną gębą :D
I życzę wszystkim dobrego dnia :)
Ooo
Usuńjaka to ulga:)
Bardzo cieszę się.
Milej niedzieli:)
Rybko :*
UsuńOgromna ulga :)
Jakie to radość mieć zdrowe dziecko :)
Wielka radość!
UsuńJa mimo że mam trójkę to za każdym razem choroba to dla mnie ciężkie przeżycie
Dobrego:)
Usuńcieszę się Mela, niech pełne zdrowie wraca :)
UsuńDziękuję :)
UsuńKochana Rybenko, tak jak Cie lubie , tak twoj dzisiejszy wpis mnie wkurzyl i zasmucil....
OdpowiedzUsuńPo pierwsze :
jak dziecko wyjezdza na studia za granice albo na drugi koniec kraju - u mnie to bylo 800km - i tak tracisz je z oczu i nie mozesz w pelni uczestniczyc w tym co przezywa( nawet jesli jestes zdrowy jak kun)
Po drugie :
Jak pisze Solet ,nie tylko choroba ogranicza wizyty -brak forsy takze.
Wiec prosze mi tu nie plakac i nie uzalac sie :::))))
Zyjesz , podrozujesz, nawet jesli spozniona - jestes obecna. Nie kazdy ma takie szczescie.
Tak jest!
UsuńAle zrobiło mi się smutno!
A z emocjami podobno się nie dyskutuje, )
:::)))
Usuńmasz racje.
Ach te emocje.... Dobrze ze szybko przechodza::)
Milej niedzieli , acha, wrocilam sie z tych gor:)
Się nie dyskutuje i się ma do nich prawo! :)
UsuńO tak, emocje też przetrawić trzeba a nie mówić że głupie. Ale pomyślcie kochane, że pojechały dziecka zdobyć lżejsze, lepsze życie. Nie zmarnowaly szansy. Całe życie przed nimi: )
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo się okaże jak to z tą marnacją będzie:)
UsuńMałgosiu
fajnie było?
Super bylo , dzieki:) szkoda z nie dluzej..No coz? mam taki nieelastyczny , ograniczony urlop. Musze oszczedzac na lato:)
UsuńOj urlopu zawsze za mało.
UsuńA do lata bliziutko już:)
Rozumiem to Rybeńko. takie rzeczy bolą. U mnie jedenaście lat temu to była "tylko" nerwica lękowa. I nawet nie trwało to długo, jakiś miesiąc tej najgorszej fazy. A odebrało wiele. Między innymi szacunek do samej siebie, bo czułam, że zawiodłam, ze przestałam być na ten czas oparciem dla domu i sama go potrzebowałam. Było, minęło i..... zostało. Bo chyba mi tego do końca nie wybaczono, usłyszałam nawet: "nie rozliczyłaś się z nami za to, co przeżyliśmy". Np. wstydzili się, że bez potrzeby przyjechało pogotowie i że ratownicy patrzyli "ze współczuciem", że mają matkę histeryczkę. No i minęło tyle lat, a ja nie mogę nawet wspomnieć, że się źle czuję, bo mam przywołanie do porządku albo nawet awanturę. Zepsułam rodzinie coś w życiu i nie naprawię tego, mogę jedynie przepraszać.
OdpowiedzUsuńAniu, przepraszam, ale mną zatrzeslo. .. to nie ty zawiodlas dziewczyno
UsuńOj Aniu. Współczuję Ci. Ja mam we wszystkim całkowite wsparcie męż, a rodziców mam tak daleko, że nie muszą wspierać.
UsuńMyślę jak Basia! !!
UsuńJa też!
UsuńAniu, myślę dokładnie tak jak Basia!
UsuńTo jakieś pomylenie pojęć, za co TY masz przepraszać,
z czego się rozliczać!???!
Niczego nie zepsułaś, nie ma w tym ŻADNEJ Twojej winy!!!
tulę mocno
:**
Aniu, nie wolno ci tak myśleć!
UsuńPrzytulam :*
Na logikę niby to wszystko wiem. Ale w rozmowach przestaję mieć argumenty. Jakoś się cofam emocjonalnie. Zresztą dzieci rozumiem, były wczesnymi nastolatkami, czuły co czuły, nie ma co zaprzeczać. Jedynie boli mnie to, że.... no właśnie to muszę czuć się winna. W mężu wsparcia nie mam, wręcz przeciwnie. Trzy razy muszę się zastanowić, zanim powiem, że coś mnie boli. No i to, że powinnam się rozliczyć i przeprosić za to, co im zrobiłam (czyli np. miewałam objawy przypominające zawał, ale okazywało się później, że to na tle nerwowym... Nikomu nie życzę, niektórzy zresztą pewnie wiedzą, jak to jest).
UsuńAniu :***
Usuń:***
UsuńNie potrafie i nie chce myslec w takich kategoriach, bo to jest strata energii moim zdaniem. Oczywiscie nikt sie nie musi liczyc z moim zdaniem:))) Ale ja nie chce sie babrac w chorobie nawet teraz kiedy z nia walcze, a jak zwycieze to tym bardziej nie chce nic pamietac.
OdpowiedzUsuńNie rozpamietuje
Usuńale nie dyskutuje z własnymi uczuciami
Nie da się nie pamiętać,chociażby dlatego,że pacjent onkologiczny jest do końca zycia skazany na regularne robienie badań.Ale zawsze można wypierać i oszukiwać samego siebie.
UsuńAnia
Aniu, tu nie chodzi o wypieranie i oszukiwanie samego siebie. Po prostu jade na badania, czy tez do szpitala, robie to co mi kaza, ale nie poswiecam temu wiecej czasu niz musze. Bo i co mi to da?
UsuńZatruje jedynie ostatnie chwile zycia? bo przeciez nikt nie daje gwarancji na przezycie, bo takiej gwarancji nie ma.
Choroba wlasnie nauczyla mnie cieszyc sie kazda chwila, brac wszystko co pozytywne.
Oczywiscie kazdy ma swoje wlasne metody i mnie nic do tego, ja tylko pisze o moim osobistym podejsciu do choroby.
Star ty masz jakąś taką łatwość.
UsuńJa się z Tobą zgadzam ale ja na taki stan ducha muszę ciężko pracować. I należę do większości
Wiem, ze w tym przypadku stanowie zdecydowanie mniejszosc. Ale ja tez sie z tym nie urodzilam:))) Ja sobie to wypracowalam:) po prostu doszlam kiedys do wniosku, ze to ulatwia zycie nie tylko mnie, ale rowniez tym wokol mnie. Ciagle wierze, ze z tego wyjde, ale gdybym miala nie wyjsc to naprawde nie chce zeby moj maz czy syn pamietali mnie ciagle mowiaca o chorobie. Wiem tez, ze dopoki zyje to buduje juz nie swoje ale ich wspomnienia i to jest dla mnie wazne, to mnie rowniez mobilizuje do takiej a nie innej postawy.
UsuńZgadzam się bardzo
Usuńtez tak się staram i bardzo jest dla mnie ważne żeby mojej rodzinie nie marudzić
dlatego marudze tutaj
rodzina mnie nie czyta
Rybenko, wpadnij dzisiaj do mnie na minutkę. Czytać nie musisz, bo lepiej spałam:)
OdpowiedzUsuńProdukcja nadal trwa.
To co zobaczyłam kompletnie mnie rozwaliło! Jest piękna::)))
UsuńTylko na wyjßcia się nie nadaje :DDD
UsuńI łuski ma :)
Usuńbardzo jest rybkowa :))
UsuńIza, lepsza noc, bo może wywaliłaś tu trochę swojego stresu...
Moje torebunie generalnie mało wyjściowe są; )
UsuńSpecjalnie z łuskami, ale kolejna jest zupełnie w kształcie.....ryby, trochem wstydzem sie zapodać.
Usuńnie fstydzaj siem!!!
UsuńDAWAJ!!
rybenko, kazdy ma prawo sobie westchnac. ;)
OdpowiedzUsuńnie musisz byc zawsze Polllyannom. ;)
i slyszalam o waszym premierze. ;)
jako porzadny moher powinnac isc protestowac ;)
Dziękuję.
UsuńW końcu ktoś mi pozwala się mazgaic:))
No
mamy juz pierwszom damem:ppp
zebys teraz nie zaczela siem na niom stylizowac. :P
UsuńSwoją drogą ciekawa jestem co na to protokół dyplomatyczny?
Usuń:DDD
UsuńDla niezoriennyowanych - premier luxemburga wszedł w związek małżeński ze swoim partnerem. Są małżeństwem.
UsuńInteresująca para - zdaje mi się, że kochają się panowie szczerze. Niech im się wiedzie :) (całkiem przystojne sztuki, na marginesie :p )
Usuńnie jestem obiektywna
Usuńpremier obcina subsydia dla rodzin, więc nie przepadam za nim;)
masz Rybiu pierwszego dama w swym kraju pobytu :)
UsuńO, to niedobry premier! ale jednak romantyk :p jestem świeżo po ponownej lekturze Rodziny Połanieckich, i coś ten romantyzm za mną chodzi :))) ale taki najpaskudniejszego gatunku, kiczowaty - w to wszystko się Wasz premier wpasował :p
Usuńeee tam romantyk!
Usuńorzekł, że jak się ma więcej dzieci to rodzinie jest łatwiej, i jedno dziecko po drugim buciki założy, to mało kosztuje :/
No, ja mam dwójkę, a nigdy buty po jednym dla drugiego się nie ostały :p niemniej ciekawa jestem, czy on też buty po rodzeństwie nosił, albo dziś - paltocik po krewnych? Po tym, co piszesz, wnioskuję, że to mocno oderwana od ziemi figura, ten premier :) Interesujesz się, Rybeńko polityką na tyle, żeby napisać, jakim on się obecnie cieszy poparciem społecznym?
Usuńw tym momencie nie wiem
Usuńa tak serio, to dobrze, ze w końcu ktoś zmienił Junckersa
po 19 latach rządów prawicowych przyszła nowa krew
cięcia finansów były konieczne
obiecuje też reformę szkolnictwa, i tego luksemburczykom zycze najbardziej, bo obecnie test w tej strefie fatalnie!!
UsuńA zaraz sobie poczytam o tym więcej, zaciekawiłaś mnie tematem.
Usuńinteresujesz się takimi sprawami?
Usuńja nie bardzo wnikam w polityke Luksemburską, stoje trochę z boku, wydaje mi się , ze za mało rozumiem, żeby się wypowiadać
a i tak uważam Luksemburg za cudowne miejsce do życia:)
Tak, pasjonują mnie takie sprawy, i czytam teraz, że odkąd w szeroko zakrojonych badaniach z 1998/9 roku stwierdzono tak niski poziom kształcenia w Lux na tle krajów unijnych, niewiele się zmienia - a to 15 lat! I nadal, jak czytam, finansów na edukację brak. W ogóle ciekawy jest ten ich system kształcenia, wyobrażam sobie na przykład kształcenie klasyczne w Polsce - gdyby teraz kazano powszechnie uczyć się łaciny :p a przecież niedawno tak właśnie było :) A Ty Rybeńko posługujesz się biegle luksemburskim? Bo doczytałam, że ten język przeżywa renesans (w publikacjach prasowych, literaturze).
Usuńdużo tematów
Usuń1. edukacyjne problemy znam z opowieści znajomych, to kuriozum!! Niski poziom kształcenia, a z litości nie powiem Ci, ile zarabia nauczyciel zaraz po studiach - ( nie wszyscy maja studia!!!)
2. Nie wyniki a chęć nauczyli decydują o tym, kto idzie do liceum klasycznego, a co to implikuje - na studia.
3. Luksemburski rozumiem, mało mówię, mam zamiar to nadrobić, i fakt, jest go coraz więcej wokół, ale renesans...
to był 25 lat temu tylko dialekt, nie było reguł gramatycznych ani ortograficznych
teraz to jakby na nowo raczej niż renesans
ale ja jestem za
ps
w mojej gminie 54% to nie-luksemburczycy
Ja już straciłam orientację w zarobkach nauczycieli w Polsce, więc luxemburskie nic by mi nie powiedziały.. zapoznaję się teraz z językiem :))) bo niemiecki znam i myślałam, że zrozumiem więcej :p mnie bardzo pociągają ośrodki wielonarodowe, musi być tam u Ciebie ciekawie :)
Usuń:)))
Usuńniemiecki dużo pomaga, a jak dołożysz francuski to motywacja do nauki spada
ja od 18 lat mieszkam tylko w tyglach wielonarodowych i wielonarodowych
belgia, wbrew temu, co się sądzi to też tygiel, mieszkając w Lux tuż przy granicy po przeprowadzce do Belgii okołobrukselskiej byłam w szoku!
Na tych Twoich terenach widzę jeszcze jeden ogromny plus - niewielu Muzułmanów. Nie ukrywam, że dla mnie byłoby to ważne... choć może nie wygląda to, co napisałam, elegancko...
Usuńbez sensu użyłam wielkiej litery, bo chodzi mi o grupę wyznaniową.
Usuńmoże i tak
Usuńale Bettel walczy i z chrześcijaństwem, i może się przejechać jak Francja
właśnie wyrzucił religię ze szkół
mi to rybka, jestem za rozdzielnością państw
ale potem mamy takie problemy, że nie można postawić choinki w czasie Bożego narodzenia w szkole..
... podczas gdy to w ogromnym stopniu element kulturowy. A jak się odnosisz do zakazu noszenia burek? Nie wiem, jak w Lux, ale w Belgii taki zakaz wprowadzono. Muzułmanie upierali się między innymi, że to w równym stopniu element kultury, jak religii, ale mnie się ten zakaz podoba...
Usuńja też.
UsuńAle nie wiem, czy słusznie?
Ostatnio była historia w Lux, że muzułmanka poszła na basen i weszła do niego w ubraniu, bo jej religia kostiumu zabrania
ale ja sobie nie zycze, ze względów higienicznych!!
a w ogóle to w porównaniu sprzed 10 lat to i Polaków tu jest więcej i muzułmanów:)
Czytałam o tym i bardzo mi ta burka w basenie siadła na wyobraźni :))) pozdrawiam Cię Rybeńko i dobrej, spokojnej nocy życzę. Pewnie przy jakiejś okazji jeszcze Cię na różne tematy regionalne pomęczę. Bardzo lubię podróżować - oczami innych ludzi, bo sama, tak się składa, siedzę na tyłku ze zwierzyńcem.
Usuńchętnie zareaguję:))
UsuńNowy wywiad z ks. Kaczkowskim
OdpowiedzUsuńhttp://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/jak-rozmawiac-z-chorym-na-nowotwor-tlumaczy-ks-jan-kaczkowski/bvsr6f
Olga, czytałam przed chwilą, wszystko, co pochodzi od księdza Kaczkowskiego, pochłaniam. Przy tym ten wywiad to wręcz podręcznik. Oby trafiał, gdzie trzeba.
Usuńmądrych ludzi zawsze chętnie poczytam :)
Usuńdziękuję Olguś
Oooo chętnie poczytam
OdpowiedzUsuńWrocilam : bogatsza o smarki i.....pierścionek , Misiek się oswiadczyl na oczach 2 tys ludzi na koncercie a raczej gwiazda spiewjaca w jego imieniu.....szcena mi opadla :))))))
Pies dalej we formie , jutro wet i leczenie
Dziekuje za moce!!!!
NAPRAWDĘ????
UsuńALE CZAD!
GRATULACJE.
CHLIP CHLIP:)))
Miśka! Gratulacje :))
UsuńAle numer! Gratulacje :))
UsuńNooo miałam mine jak srajacy kot :)
UsuńSpektakularnie! :))
Usuńwyobrażam sobie te emocje!
GRATULUJĘ!
UsuńChoroba zabiera o wiele więcej, o czym każdy chory przewlekle, a i terminalnie wie... to są rzeczy, o których rzadko się mówi, w dbałości o komfort otoczenia i po to, by nie pogrążać się w goryczy. Ale trochę tego, co się traci, jest. Dobrze, jeśli ostatecznie można sobie powiedzieć - jednak żyję i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa pożyję jeszcze, dla siebie i bliskich. Bo jednak bliskich jakoś najtrudniej opuszczać. Pozdrawiam wszystkie walczące - lwice :)
OdpowiedzUsuńwiadomo, ze choroba odbiera bardzo dużo, z części rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, tak jak było z opisaną przeze mnie sprawą
Usuńbardzo się ciesze, że jeszcze żyję i doceniam każdą chwile :)))
pzdr:*
Mnie zawsze, jak o tym myślę, a staram się rzadko, uderza, że jednak człowiek jest bardzo sam. I na to się nic nie da poradzić. O wiele sprawniej dzieli się radość, niż smutek, a już najtrudniej dzielić lęki. Ja też cieszę się, że żyję, wręcz czasami cieszę się jak dziecko :))) i czasami wstyd się przyznać, jakimi bzdetami człowiek potrafi się rozczulić, rozchichrać, z radochy w buty popuścić :)))
Usuń:))))
Usuńw cierpieniu człowiek zawsze jest sam!
choćby nie wiem jak bliscy bliscy byli wokół
ale dobrze, jak można się z kimś kto zrozumie, podzielić swoimi czesem smutnymi myślami:)
Tak tak! dobrze jest być wśród ludzi, którzy pozwalają o smutkach mówić. To nie każdy potrafi i nie każdy umie znieść. O tym też ksiądz Jan kiedyś mówił - żeby dać choremu wyrzucić z siebie lęki i nie gasić go żądaniami nieustającego optymizmu. Pozdrawiam :*
Usuńuważam, że to cudowne, że my, chorzy, mamy takiego rzecznika praw chorego na raka w osobie Księdza Kaczkowskiego:)
UsuńW związku z tym, "jestem otwarta na cud" (uwielbiam, kiedy on to mówi :)))) i tego cudu dla niego bardzo pragnę.
Usuńten cud jakby się dzieje!
Usuńżyje już dłużej niż przewiduja rokowania, widocznie jeszcze jest tutaj potrzebny:))
ksiądz zyje na pelnej petardzie o długim zasiegu , jak widać wiara jest wielka , moce dla księdza !!!
UsuńMiśka, jakoś przytomnie gadasz, ja w Twojej sytuacji bym bredziła:))
Usuńja pamiętam, jak poszłam na uczelniępo zaręczynach, ten pierścionek chyba każdemu w oczy wpychałam!
pierścionek w domu bo za duzy dużo :) z sytuacja się nie oswoiłam jeszcze :)
UsuńWróciłam od wyjechanego lat kilka lat temu nazad syna.
OdpowiedzUsuńKraków, noc muzeów, trzy dni i dwie noce tylko dla nas.
Bezcenny czas.
Żałuję każdej chwili, którą spędzamy osobno.
Ale ten wspólny czas cieszy podwójnie i uświadamia, że się udało.
Gdybyśmy częściej ze sobą przebywali to pewne rzeczy by mi umknęły.
Rozłąka wyostrza wzrok i wyraźniej pokazuje zmiany.
Codzienność często przysłania przeobrażenie się dziecka w dorosłego człowieka.
Nowe cechy czy umiejętności pokazane rzadziej są bardziej spektakularne.
Jakby Ci się jeszcze kiedyś robiło smutno to pisz.
Postaram się zawsze znaleźć pozytyw w negatywie.
W imię równowagi. ;)
P.S. Ukłony za wyróżnienie.
Chwilę człowieka nie ma i ani się spostrzeże jak zostaje współ-autorem posta. :D
spóźnionaś, ale z refleksem, wybaczam :pp
Usuńale to raczej ja zostałąm Twoim akrostychem wyróżniona:)))
moja córunia przyjedzie za tydzień, też będę wysysać dobra energię:)))
Takie straty ciężko przeboleć... Nikt nie cofnie nam czasu by łapczywie połknąć utracone chwile.
OdpowiedzUsuńI smutno tak trochę pocieszać się faktem, że niby ktoś tam ma gorzej...
Bo ktoś tam miewa i lepiej...więc dlaczego nie ja??
Łeb do słońca i do przodu...w przyszłość. Nie ma innego wyjścia :-*