Po takim niezwyczajnym dniu jakim z pewnością było wczoraj mam kłopot z napisaniem zwyczajnego posta o niczym. A za długo nie da się świętować bo to nuda.
Zresztą wczoraj też codzienność mnie trochę zjadła, a nawet dała w gópi uep. Mam coś do załatwienia w sklepie, którego nie ma w Lux i pojechałam wczoraj rano i już na granicy, czyli 15 minut od celu zorientowałam się, że on się otwiera o 14! A była 11 !!Zeźliłam się na siebie. Wóciłam do domu.
Nie chcę się za wszystkie gupstfa biczować, bo bym mogła brać udział w rekonstrukcji pewnego znanego wydarzenia historycznego i to bez charakteryzacji. Ale zła jestem za wypalonom benzynę i stratę czasu.
Dobra, odpuszczem sobie. Do następnego razu. Który pewnie za progiem.