Jeżeli ktoś nie wie, kim była Anuk to tutaj można przeczytać jej bloga klik.
Dość wcześnie trafiłam na jej bloga, to był czas szukania tzw rakowych blogów, kolegowania się z dziewczynami z podobnymi doświadczeniami. Nie prowadzę żadnych statystyk, część z nich zniknęła z blogosfery i cieszy się życiem, część odeszła na zawsze a część zdrowiała a potem jak Anuk, po raz kolejny musiała się mierzyć ze skorupiakiem, z różnym skutkiem. Anuk nie żyje. Po tylu latach, takiej brawurowej wręcz walce, wyszarpywaniu terapii, Ania umarła. Kiedyś napisała, że nie chce mieć dzieci ale kiedy zaszła w ciążę stała się wspaniałą mamą Lwa, sama była Lwicą przecież.
W mojej pamięci zostanie jako ktoś o ogromnej sile charakteru, szczerą do bólu, bezkompromisową. Dawała nadzieję wielu chorym i myślę, że ciągle będzie ją dawała.
Anuczku. Opłakuje Cię dzisiaj wiele osób, to dużo mówi o tym, jak żyła. Ale teraz sobie odpocznij.